Mamy (wreszcie) swój kryminał

Autor: 
Mietek Kowalcze

Marek Krajewski – autor powieści kryminalnych, których akcję umieszcza głównie we Wrocławiu i we Lwowie powiada, że nie napisze książki, której akcja będzie się toczyć w Kłodzku. Czym to uzasadnia? Po prostu swoich bohaterów i ich perypetie umieszcza w miastach, które kocha. Idąc za takim sposobem myślenia mamy do czynienia z kolejnym mocnym dowodem na to, że Olga Tokarczuk silnie związała się z Ziemią Kłodzką. I to bardzo cieszy. Co jakiś czas wzbogaca naszą literacką przestrzeń opisem ludzi i miejsc, które są tutejsze, po prostu nasze. Wydarzenia przedstawione w jej najnowszej powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych” toczą się bowiem w rozpoznawalnych krajobrazach, łatwych do umiejscowienia, do odczytania spod pisarskiego przetworzenia. A bohaterowie? To po prostu piękny przegląd ludzkich typów, które w takich ilościach można spotkać chyba jedynie tutaj. Główna bohaterka - samotniczka znad granicy przyciąga do siebie i spotyka na co dzień osoby ciekawe, bardzo niepospolite. To zresztą kolejna, stała cecha książek autorki „Gry na wielu bębenkach”. Oto dwa przykłady znajomych Janiny Duszejko: Dyzio – były uczeń, dziś policyjny informatyk, który porzuca tę pracę, by zająć się swoją pasją, czyli tłumaczeniami tekstów Williama Blake‘a, czy Dobra Nowina – młoda sprzedawczyni (w stylu gothic) ze sklepu z używaną odzieżą, inteligentna, oczytana, o wielkiej empatii i chęci pomagania ludziom. Zapewniam, to tylko próbki bohaterów. Są i inni. Nie ucieka bowiem Olga Tokarczuk w swojej powieści od metod i sposobów budowania postaci jak w powieści popularnej. Grubą linią, stereotypem, uproszczeniem. Ale dzięki temu łatwiej dzięki temu przyjdzie się wybronić tym, których ostro atakuje. Tym razem są to przede wszystkim myśliwi, ksiądz, ludzie lokalnego biznesu czy tzw. „wieczni prezesi”. „Sajgon” Karola Maliszewskiego próbuje nas prowadzić od lokalności do uniwersalizmu, od konkretnego skrawka ludzkich przeżyć tutaj do pomysłów uniwersalnych. No właśnie, lokalność staje się w jego tekstach uniwersalna. W książce Olgi Tokarczuk odwrotnie. Ludzie ze swoim uniwersalnym doświadczeniem stają wobec lokalności. Tracą je, zostają go pozbawieni.
I dobrze. Tak dużo się wokół nich i w nich samych dzieje. Przez to są prawdziwsi, bliżsi nam, bo ta zmiana odbywa się na Ziemi Kłodzkiej. Z naszymi emocjami, obsesjami, malutkimi układzikami. Główna bohaterka, mieszkająca samotnie na swoim Luftcugu to osoba obdarzona taką siłą i niezależnością myśli, że potrafi umiejętnie i skutecznie burzyć przyzwyczajenia innych. Wszyscy oni uwierzyli, że ich niegodziwe wybory, postanowienia i ich władza są nienaruszalne i bezdyskusyjnie właściwe. Janina Duszejko dostrzega zakłamanie, głęboką nieprawdę życia i przekonań.
I umie to wypomnieć. To prawda, jak wspomniałem, że dotyka to głównie myśliwych czy udawanej ekologii, ale to udawanie musi spotkać kara. Jak w antycznym dramacie. Naruszasz harmonię świata – musisz ponieść karę. Ostateczną. I tak wyglądają morderstwa. Jak wyrównanie zachwianej równowagi.
W tym kryje się ich przyczyna. I tak w pewnym momencie i bohaterowie, i my czytelnicy, zaczynamy uważać. Kolejne śmierci to swoista sprawiedliwość. To mistrzostwo fabularne.
Porządna powieść kryminalna ma wyraźnie nazwany motyw przestępstwa. Jaki tutaj jest motyw? Czym kieruje się przestępca? O, to niełatwe do prostego wyjaśnienia. Jak zwykle w książkach Olgi Tokarczuk. Tak głęboko zagmatwane, jak na pierwszy rzut oka sam tytuł. Będący cytatem z poezji Williama Blake‘a. Na zakończenie zbierzmy walory książki. Tutejsza przestrzeń. Piękne typy ludzkie. Mocne, charakterystyczne, uwikłane w tutejszość, ale noszące ślady uniwersalności. Wreszcie aż się prosi, żeby próbować zestawić powieść Olgi Tokarczuk z książką Paulo Coelho „Zwycięzca jest sam”. Z zasadniczego powodu. Motywacją dla działań zbrodniarzy w obu książkach okazują się sprawy idei, misji, nie jakichś stereotypowych powodów – porachunki bandytów, zemsta czy podporządkowanie sobie innych bezwzględnością i strachem. Dla tempa fabularnego, dla zagadkowości poszczególnych spraw a przez dla naszego czytelniczego zainteresowania ma to zasadnicze znaczenie. Książka nabiera, nie umniejszając wartości klasycznym kryminałom, wartości literatury „z wyższej półki”. Naturalnie nie miałoby sensu zdradzać rozwiązania, bo pozbawiłbym czytelników smaku zaskakującego finału, ale odkładamy książkę naprawdę zdumieni.

Wydania: