Wielki Tydzień
.... zawsze dla mnie odczuwalny jako czas wymuszonej, pogłębionej refleksji nad życiem.
Ależ zabrzmiało to pier-wsze zdanie!No cóż, nie będę się po tak długiej nieobecności w „try miga” wygłupywał, najwyższy czas zdać sobie sprawę z upływających lat, zacząć zachowywać się poważnie i „z godnościom osobistom” . W przypływie tak wzniosłych uczuć udałem się w sobotę do lądeckiego kinoteatru (27.03.2010) gdzie wysłuchałem Koncertu Wielkanocnego w wykonaniu artystów Akademickiego Zespołu Muzycznego Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Chórem i orkiestrą dyrygowała p. Krystyna Krzyżanowska-Łoboda. Nie znam się na muzyce poważnej, nie wiem więc z jakim mistrzostwem chór wykonał cztery pieśni a capella, m.in. A. Bruckner: „Christus factus est”, J. Hairston „Orucfixion”; orkiestra: Uwerturę z opery Rinaldo oraz utwór wokalno-instrumentalny: Requiem d-mol op. 48 z udziałem solistów p. Soni Presz, sopran, p. Rafała Rusina, baryton i p. Ireny Jakuboszczak, organy. Sądzę, że oceny fachowców którzy z pewnością wśród licznej widowni się znaleźli, będą wysokie. Posiadam natomiast własną miarę ocen. Jeżeli
w czasie przeszło półtoragodzinnego spektaklu, cały czas byłem zasłuchany, nie przeszkadzały mi przeróżne „starcze” dolegliwości, to był dobry koncert! Dla mnie bardzo dobry! Był jakby wejściem w Wielki Tydzień. No właśnie- patrz: pierwsze zdanie. Może się jednak poddać refleksji i próbować wytłumaczyć sobie otaczającą mnie rzeczywistość stosując spokój i zasłuchanie z sobotniego koncertu.
I jeszcze jedno: to dobrze, że taki koncert się odbył. Już drugi, kolejny za rok - nie opuszczę go na pewno, i zapewne nie tylko ja. Dobrze, że ma je kto w Lądku organizować. Dobrze, że p. Dyrektor CKiR wprowadza w krwioobieg miasta coraz większą dawkę kultury przez duże „K”. A przede wszystkim dobrze, że znajdują się ludzie, którym chce się realizować własne pomysły. Bezinteresownie dlatego po zakończeniu koncertu miałem ochotę klaszcząc zawołać: „AUTOR! AUTOR CAŁEGO TEGO WYDARZENIA”.
Tadzisław