Władze sanitarne stają się tyranią
Motto: Jeżeli pozwolimy politykom na łamanie prawa z powodu stanu kryzysowego, będą oni stwarzać stany zagrożenie aby łamać prawo.
Jak tu już pisałem niejednokrotnie, szum medialny powstaje zawsze wtedy, kiedy chce się za nim, jak za kotarą, ukryć coś naprawdę ważnego. I tak za kotarą krzyków o tych dziwnych ludziach na granicy z Białorusią ukryto trzy ważne sprawy.
Pierwsza, znacznie ważniejsza, ma dwie odsłony. Rząd umyśli ustawę, która zmienia dotychczasowe procedury, i tak w myśl nowych zapisów wszyscy są uważani za potencjalnie chorych, o ile nie udowodnią, że są zdrowi. Ponieważ nikt nie jest w 100% zdrowy, a w każdym razie, u każdego można coś znaleźć, każdego mogą dotknąć represje. Na przykład taka, że urzędnik może zarządzić nawet 30 dni kwarantanny, lub nałożyć karę do 30 tys. zł, co, podreperuje budżet państwa i niektóre wydatki. Zwłaszcza, że obiecane unijne pieniądze, przynajmniej jak na razie, wyglądają na fatamorganę.
Druga, stworzenie funduszu odszkodowawczego dla osób dotkniętych poszczepiennymi efektami niepożądanymi. Niby dobrze, ale... są pewne warunki. Np., że okres hospitalizacji nie może być krótszy niż 14 dni, czy też, że działania niepożądane muszą być ujęte w treści opisu producenta. Tyle, że producent nie zamknął katalogu działań niepożądanych, bo nie ma zakończonych badań nad tymi preparatami.
Trzecia, i najważniejsza, koniec tajemnicy lekarskiej. W projekcie przewiduje się, że pracodawca będzie mógł mieć wgląd w dane pacjenta, jak takie, czy się zaszczypawkował, czy nie. Jeżeli nie, będzie mógł go odesłać na urlop bezpłatny, czyli pozbawić go środków do życia.
Co to oznacza? Ano to, że rząd, cudzymi rękami, chce wprowadzić przymus szczepień. I na tym się nie skończy, jeżeli na to pozwolimy.
Kowidianizm jako religia rewolucyjna
Kowidianizm powoli staje się religią z jednej, a rewolucją z drugiej strony, co wcale nie jest niczym nowym – rewolucje religijne bywały i wcześniej wcale nierzadko. Religia musi mieć: dogmaty, swoisty język, święte miejsca, święte teksty, kapłanów, świątynie, mit założycielski, heretyków i zasięg globalny. Kowidianizm większość z tych cech ma. Ma dogmaty, znosi ogólne, obowiązujące dotąd ludzkie wartości, ma zasięg globalny, ma mit założycielski jako wydarzenie wyjątkowe w historii, gorszym niż czarna śmierć w średniowieczu, czy grypa hiszpanka. Ma też drogę zbawienia poprzez szczepionki. Ma ofiary, bardziej wirtualne niż rzeczywiste, ma też heretyków.
Niewierzący, lub heretyk, powinien zostać napiętnowany, oczerniony, stracić dobrą reputację, pracę majątek, a nawet fizycznie eksterminowany. Są nawet kapłani. Na funkcję „papieża” pretenduje Anthony Fauci, ale nie jest to przesądzone. U nas konkurencja jest spora, prym wiedzie prof. Horban, z prof. Simonem, a wtórują mu pretendenci drobniejszego płazu, nie jest więc jeszcze rozstrzygnięte kto w naszym bantustanie zostanie kapłanem, kto arcykapłanem, kto prorokiem, a kto prorokiem mniejszym. Podsumowując ten wątek: ta zlaicyzowana religia państwowa odnosi się do przeznaczenia. Znosi ofiarę Chrystusa stawiając życie ludzkie jako najwyższą wartość.
Rewolucja ma również charakter doktrynalny, w tym przypadku taki sam. Nie znosi sprzeciwu i nie przewiduje dyskusji na temat założeń, w związku z własną działalnością. Również ma charakter globalny i jest najazdem zewnętrznym, potajemnym.
Celem głównym rewolucji jest przejęcie środków usług i produkcji oraz zmiana stosunków własnościowych i utworzenie taniej siły roboczej. Żeby jednak cele te osiągnąć musi sięgnąć wprost do dyktatury, co się niniejszym dzieje. Jak widzimy, kowidianizm, jako nowa świecka religia oraz rewolucja, wszystkie te kryteria spełnia.
Iwermektyna, drugi obok amantadyny lek zakazany
Michael Capuzzo, autor bestsellerów „New York Timesa”, opublikował artykuł zatytułowany The Drug That Cracked Covid, będący historią walki toczonej przez lekarzy na wszystkich kontynentach, aby uzyskać zatwierdzenie iwermektyna jako leku na sarscov2, oraz wysiłków reporterów, mediów i firm z mediów społecznościowych, aby je udaremnić. Opisuje pacjentów w USA, których życie zostało uratowane przez iwermektynę, oraz pięciu lekarzy, którzy prowadzili walkę o ratowanie życia na całym świecie: Paul Marik, Umberto Meduri, José Iglesias, Pierre Kory i Joe Varon. Wszyscy ci lekarze są wysoko odznaczeni. Ale ich wezwania do stosowania iwermektyny spotkały się z oporem ze strony organów nadzorujących opiekę zdrowotną i ścianą milczenia ze strony mediów. Dziennikarze ci utajnili wiedzę o najskuteczniejszych terapiach ratujących życie w pandemii, szczególnie wśród osób starszych, kolorowych i biednych, jednocześnie załamując ręce nad tragedią ich zróżnicowanych wskaźników śmierci. Dlatego Capuzzo, sześciokrotnie nominowany do nagrody Pulitzera, opublikował swój artykuł w miesięczniku lokalnym Pensylwanii i regionu New York Finger Lakes. Do głównego ścieku przyłączyły się media społecznościowe. 12 stycznia 2021 roku brazylijskie Ministerstwo Zdrowia napisało na Twitterze, żeby chorzy „udali się do jednostki służby zdrowia i poprosili o wczesne leczenie”, co Twitter usunął za „rozpowszechnianie mylących i potencjalnie szkodliwych informacji”. 31 stycznia słowackie Ministerstwo Zdrowia ogłosiło na Facebooku swoją decyzję o zezwoleniu na stosowanie iwermektyny, co spowodowało, że Facebook usunął ten post i całą stronę.
Jako generyk, iwermektyna jest tania i szeroko dostępna, co oznacza, że Big Pharma zarobiłaby o wiele mniej pieniędzy, gdyby stała się ona najskuteczniejszym środkiem wczesnej terapii przeciwko covidowi.
Co więcej, iwermektyna mogłaby zagrozić stosowaniu szczepionek przeciwko wirusowi Covid-19, a to jest sprzeczne nie tylko z religią kowidiańską, ale samym projektem Wielkiego Resetu.
Przypadek Dobromira Sośnierza
W naszych czasach tyle się dzieje, że pamięć ludzi jest krótka, ale wszyscy zapewne pamiętają atak na posła Konfederacji przez... no właśnie, mamy tu dwie co najmniej płaszczyzny.
Pierwsza, to zwykłe chamstwo, facet, który go zaatakował to ktoś, kogo nazwałbym chamem naturalnym. Takich jest i było całkiem sporo, tyle że kiedyś nie funkcjonowali w świetle jupiterów. No, ale taki mamy klimat – jak powiadała jedna celebrytka.
Druga, to naturalny postęp taktyczny lewicy, coś, co było ćwiczone, a co mogliśmy widzieć przy okazji sprawy Lempartowej. To już nie przypadek, nawet nie zwykłe chamstwo, ale próba zniszczenia fizycznego przeciwnika. Na razie tylko taka sobie, dość nieudolna, ale będzie coraz gorzej, wierzcie mi.
Już o tym pisałem, ale trzeba powtarzać, aby zrozumieć ideę. Fizyczne niszczenie przeciwnika jest elementem konkretnej ideologii, mające różne odsłony i wersje, ale jedno źródło: filozofii lewicowej Herberta Marcuse, pod nazwą tolerancji represywnej.
W koncepcji tej elementem rewolucyjnym jest młodzież i sfrustrowana inteligencja, a tolerancja przysługuje tylko rewolucyjnej lewicy. Nietolerancja dla prawicy musi obejmować wszystkie dziedziny i sfery życia, a samo istnienie prawicy jest sprzeczne z ideą postępu, dlatego musi być ona zniszczona. I to się właśnie dzieje.
No dobrze, ktoś powie, ale większość ludzi nie wie kto to Marcuse, a jeszcze mniej czytało jego dzieło. To prawda, tyle, że dzieł Marksa i Lenina też mało kto czytał, co wcale nie przeszkadzało stworzyć system funkcjonujący 80 lat prawie. A i hitleryzm miał podłoże teoretyczne.