Własność w programie „Po stronie Polski” – to jedno z kluczowych założeń, a że nie jest to zagrożenie gołosłowne oto kilka przykładów przygotowań do wywłaszczenia odbywające się na naszych oczach.
Pierwszy pretekst – prawo geologiczne!
16 czerwca 2023 r. zarządcy PiS wraz ze swoimi poplecznikami dokonali zamachu na własność nieruchomości. Chodzi o druk 3238 – Projekt zmian w prawie geologicznym i górniczym (w praktyce jest to ustawa wywłaszczeniowa), który został przyjęty w III czytaniu przez 268 posłów: 227 z PIS, 3 z Lewicy, 23 z KP, 4 z Porozumienia, 2 z Kukiz’15, 3 z PS, 3 z Wolnościowców i 3 z Niezależnych. Posłowie Konfederacji byli przeciw! Tak samo będę i ja, jako kandydat na senatora wraz z innymi parlamentarzystami z Konfederacji będę chronił święte prawo własności. Ale do rzeczy.
Przyjęcie ustawy oznacza, że każdego będzie można wywłaszczyć pod pretekstem, że na lub pod jego nieruchomością znajduje się jakiś zasób o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa. Może to być cokolwiek, bo o owym znaczeniu decydować będzie urzędnik. Może to być jakieś złoże mineralne, zasoby wód podziemnych, itp. Decyzja Głównego Geologa Kraju jest ostateczna i nie powoduje odszkodowania, a prócz osób prywatnych i prawnych, władzę na takimi terenami tracą samorządy. Do tego dochodzi kwestia szczelinowania i zatłaczanie pod ziemię i pod ciśnieniem spalin ze wszystkich kominów w Polsce.
A kto będzie dysponentem wywłaszczonych terenów? Ten, komu GGK przyzna koncesję. Nie wchodząc w szczegóły, ok. 2/3 powierzchni kraju może zostać wyłączone spod zabudowy, działalności rolniczej i produkcyjnej, itp.
Nie można do tego dopuścić, czasu jest niewiele. Zamiast narzekania potrzeba działania.
Pretekst drugi – odbudowa przyrody
Wszystko wskazuje, że apetyt rządu PiS rośnie w miarę jedzenia i dalej wyciąga łapska po własność Polaków. Po tzw. „ustawie wywłaszczeniowej” (o czym wyżej), zbierają się kolejne czarne chmury w postaci ustawy o odbudowie przyrody. To jeszcze projekt UE z 2022 r., i jak każdy unijnego autorstwa, powinien nie wyjść poza tę formę, a już na pewno nie powinien być implementowany w Polsce. Dlatego ja, jako kandydat na senatora wraz z innymi parlamentarzystami z Konfederacji będę chronił święte prawo własności, które jest zagrożone. Chodzi o odbudowę zdegradowanych systemów i przywrócenie różnorodności biologicznej, także na obszarach miejskich i rolnych, bo według unijnych funkcjonariuszy 80% siedlisk jest w złym stanie.
W programie co najmniej 10% wszystkich gruntów rolnych przeznaczonych być winno na tzw. „zieloną infrastrukturę” – mającą wesprzeć „bioróżnorodność agroekosystemów”. O tym co jest zagrożone, a co nie, zdecydują urzędnicy, a pole do nadużyć jest tu ogromne.
W praktyce oznacza to wyrugowanie rolników z części, a niekiedy – z całości gruntów uprawnych, a więc pozbawienia ich środków do życia, a w dłuższej perspektywie, biorąc pod uwagę projekt zmian w prawie geologicznym i górniczym – likwidację polskiego rolnictwa i zastąpiona go tańszą żywnością produkowaną przez koncerny z Ukrainy. Bo tak jakoś te puzzle okładają się w logiczną całość.
Zamiast narzekania potrzeba działania.
Pretekst trzeci – emisyjność budynków
Nowa religia globalnego ocieplenia to również pretekst do pozbawienia własności. Chodzi o propagowaną przez Unię zero-emisyjność budynków, co jest narzędziem przymusu wykonania termomodernizacji. Kto takiego zaświadczenia nie uzyska, nie będzie mógł sprzedać bądź wynająć domu/mieszkania. Krótko mówiąc „nikt kto nie będzie miał na „...czole lub ręce...” znaku imienia Bestii „...lub liczby jej imienia...” nic już nie będzie mógł kupić ani sprzedać”.
Jako kandydat na senatora wraz z innymi parlamentarzystami z Konfederacji będę chronił święte prawo własności, które jest zagrożone przez lewacko-PiS-owsko-PO-wską Bestię.
Nie łudźmy się, „...już siekiera do pnia przyłożona...”. Krok pierwszy – zobowiązanie właścicieli do posiadania świadectwa energetycznego. Krok drugi – zakaz sprzedaży i wynajmu, a wszystko to do 2030 roku.
Co gorsza, ponieważ nie wiadomo, kto ma to sfinansować, można domniemywać, że obowiązek ten spadnie na właścicieli. A co jeżeli właścicieli nie będzie na to stać? Jak to co, zostaną obłożeni karami, tym samym zadłużeni, a koniec końców eksmitowani za długi. Dlatego zamiast narzekania potrzeba działania.
Przywrócić zawód lekarza
Nie może być tak, że lekarzem nie jest ten, kto leczyć potrafi, a tylko ten, kto jest na liście Izb Lekarskich, które z kolei reprezentują interesy... no właśnie czyje, bo na pewno nie lekarzy, ani tym bardziej pacjentów.I to musi się zmienić. Uwolnić zawód lekarza, który bardziej staje się urzędnikiem niż lekarzem i pozwolić mu leczyć według najlepszej wiedzy, a nie według procedur narzucanych odgórnie.
I tu moja rola. Jako kandydat na senatora wraz z innymi parlamentarzystami z Konfederacji zrobię wszystko, aby zmienić dotychczasowy model tzw. służby zdrowia.
Wiemy jak szykanowani byli i są lekarze sceptyczni wobec kowidiozy, szpryc cowidowych, itp., np. Anna Martynowska, Zbigniew Hałat i wielu innych. Teraz szaleństwo sięgnęło zenitu. Oto prof. Jan Talar został ukarany przez Naczelny Sąd Lekarski zawieszeniem na rok prawa wykonywania zawodu z powodu swoich poglądów na temat śmierci mózgu. Co gorsza dla systemu, profesor jest znany z osiągnięć w wybudzaniu pacjentów ze śpiączki. Od lat znany jest jako krytyk obowiązujących w medycynie zasad orzekania o śmierci mózgowej. Jego zdaniem śmierć mózgu nie istnieje. Została stworzona po to, żeby bez kolizji z prawem pobierać narządy od dr faktów żyjących ludzi do przeszczepów.
Zwróćmy jednak uwagę, że w tej kwestii winne jest nie tylko PiS, ale i pozostałe partie mainstreamu od lat pozorują różne reformy w tym sektorze, a tak naprawdę działając w interesie korporacji farmaceutycznych.
I to trzeba zmienić. Można protestować, słać listy, ale można prościej. Zamiast narzekania potrzeba działania.