Niekoniecznie regionalia ale na pewno uniwersalia (28)

01.jpg

Tym razem wakacyjna lektura. Wakacyjna, to nie znaczy, że „lekka”, bo choć można się pośmiać czytając tę książkę, to jednak jej temat jest poważny. W 2020 r. wydana została w wersji polskiej książka Jana Corneliusa pt. „Ja, Drakula i John Lennon”. W podtytule czytamy: „Opowieści zdumionego mieszkańca i obserwatora komunistycznej Rumunii i wspaniałego Zachodu”.
Autor – to pisarz, dziennikarz kulturalny, tłumacz literatury rumuńskiej na język niemiecki, twórca humorystyczno-satyrycznych książek dla dzieci i dorosłych. Urodził się w południowo-zachodniej Rumunii w 1950 r., ale jego przodkowie pochodzili z Niemiec i jego ojczystym językiem jest niemiecki. Od 1977 r. mieszka w Düsseldorfie. Studiował filologię angielską oraz francuską i pracował jako nauczyciel.
Książka autobiograficzna, jest zbiorem felietonów pisanych z dużym poczuciem humoru. A powodów do śmiechu szczególnie dostarczyły absurdy komunistycznej Rumunii, skąd ostatecznie uciekł w 1977 r. Potem też nie było „różowo”, kiedy dostał się do wymarzonego wolnego Zachodu, okazało się, że musiał wciąż borykać się ze stereotypami. Odpowiadając na pytanie „skąd pochodzi”, nie wystarczyła odpowiedź „z Niemiec”, jego akcent czy wymowa „r” nieco różniła się (w końcu szkoły kończył w Rumunii), więc musiał zawsze uzupełniać „ale urodziłem się w Rumunii”. I tu natychmiast następowało skojarzenie – „Drakula”. Ten wątek znalazł zakończenie dowcipne w epilogu: „...wiadomość dla wszystkich ze Wschodu, Zachodu i skądkolwiek: nie istnieje żaden książę Drakula i nie istnieją wampiry… Kiedy słyszę coś takiego, czuję niepohamowaną chęć skoczenia rozmówcy do gardła i wbicia w nie moich ostrych zebów”. Autor szerzej zajmuje się stereotypami – bo rządzą nami wciąż rozmaite uprzedzenia odnośnie wyglądu, pochodzenia czy zachowania poszczególnych narodów.
Na zakończenie wyjaśnienie tytułu – pierwsza część: już wiadomo – pochodzi z Rumunii, więc Drakula. A skąd Lennon? Otóż w jednym z opowiadań o swej młodości pisze o zauroczeniu Zachodem, wolnością, a wyrazem tego była tworzona tam muzyka (nielegalnie słuchana w Rumunii). Uosobieniem tego był m.in. John Lennon i przez jakiś czas autor życzył sobie, by wołano na niego John (Lennon) i nie reagował na swe prawdziwe imię „Jan”. W Rumunii był więc Johem, a w Niemczech uosabiał Drakulę (z Rumunii). A wszystko okraszone humorem, opowiedziane dowcipnie. Z przyjemniścią czyta się tę ksiażkę.

Jan Cornelius, Ja, Drakula i John Lennon. Przekład z języka rumuńskiego Radosława Janowska-Lascar, Wrocław 2020.

Krystyna Oniszczuk-Awiżeń