Mit samorządowej gospodarności
Na Portalu Kibica (http://www.portal kibica.pl/aktualnosci/nowe-stadiony-wielki-boom-wielki-problem.html) ukazał się wywiad z Benem Veenbrink o naszych stadionach budowanych na Euro 2012.
Indagowany zauważa przytomnie, że o ile „koszty budowy w Polsce są na poziomie Niemiec i Holandii, a PKB i możliwe wydatki Polaków na stadionach znacznie niższe” to „bez dopłacania z publicznych pieniędzy utrzymanie obiektu będzie niemożliwe”.
Ponadto „bez dużej drużyny występującej co sezon 20-30 razy żaden stadion nie może generować zysków”.
I dalej dziwi się: „byłem zaskoczony wielkimi nakładami na niektóre stadiony, jak ten warszawski, który ma marne szanse by kiedykolwiek wyjść na zero bez wsparcia od władz (…) Stadion Narodowy jest zdecydowanie przepłacony.
2 miliardy złotych? To ponad dwukrotnie więcej niż kosztował podobnej klasy obiekt we Frankfurcie”.
Od siebie dodam, że Warszawa, buduje równocześnie dwa stadiony, ten, czyli narodowy oraz stadion Legii,
w obydwu przypadkach za pieniądze podatników.
Z punktu widzenia interesów tych ostatnich, czyli nas, najlepiej byłoby, gdyby nowych stadionów w ogóle nie budowano, co najwyżej zmodernizowano te, które są jak np. w Krakowie i Chorzowie.
We Wrocławiu skandal, ale może korzystny bo stadion być może nie powstanie w ogóle z powodu sporów o wykonawcę. Tu Veenbrink ma 100% racji: taki stadion musiałby być cały czas utrzymywany z publicznej kasy.
A przecież Wrocław ma jeszcze inne stadiony: Olimpijski, Śląska, Ślęży i kilka pomniejszych. Dla porównania: taki Mediolan, z wielu względów, choćby turystycznych, jest liczniej odwiedzany od naszych miast, ma jeden stadion, na którym naprzemiennie grają takie piłkarskie tuzy jak Inter czy AC Milan, podczas gdy nasze drużyny odpadają w kwalifikacjach w przedbiegach. Szanse, że soc pod tym względem się zmieni są żadne. Nowe stadiony nie będą wykorzystywane częściej niż kilka razy do roku. Co innego w Poznaniu i Krakowie, gdzie modernizuje się już istniejące, co i tak wymusiłyby wymogi czasów. Tu dopłat będzie mniej, a może wcale.
Jak wytłumaczyć gospodarność i niegospodarność samorządów z sąsiednich województw? Racjonalnie postępowania Wrocławia i Gdańska wytłumaczyć się nie da jak tylko jakimiś kompleksami i pretensjami do wielkości. Wrocław od jakiegoś już czasu walczy o organizację wielkich imprez jak np. Expo, ale bez skutku. Gdańsk mniej nas interesuje, bo daleko.
Tymczasem Wrocław, to stolica województwa, gdzie ześrodkowują się nasze pieniądze, co prawda w różnie nazywanych funduszach celowych ale czerpiących z tego samego źródła. Lepiej więc byłoby, gdyby spór miasta z Mostostalem uniemożliwił budowę stadionu, mimo że ileś już pieniędzy w to utopiono. Nie ma jednak problemu. Na Maślicach położenie jest atrakcyjne, że może tam powstać inna inwestycja.
Niestety, propaganda skutecznie wmawia ludziom, że wielomilionowa inwestycja, na której w 2012 r. rozegrane zostaną cztery mecze, za obejrzenie których na żywo trzeba będzie zakupić drogie bilety, pozwoli, że żyć nam się będzie od tego lepiej i dostatnio. I to jest problem.