Pan Burmistrz obiecał w 2006 roku - część IV

Autor: 
Janusz Skrobot

Tak jak zaanonsowałem w części III, nadszedł czas na rozliczenie kolejnej obiecanki Pana Bogusława Szpytmy, jaką złożył w przemówieniu w dniu 4 grudnia 2006 roku podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej. Warto przytoczyć to dosłownie, więc cyt. „Mówiłem o powstaniu w Kłodzku Ministerstwa Spraw Zagranicznych z zachowaniem oczywiście wszelkich proporcji. Dużo naszych wspólnych znajomych wyjeżdża za granicę i myślę, że tego trendu nie odwrócimy, to byłoby bardzo trudne zagwarantować tutaj komuś pracę na poziomie 5 000 - 10000 zł". Takie są zarobki za granicą, tego trendu nie odwrócimy, chodzi tylko o to, by ci, którzy wyjeżdżają, wracali tutaj. A więc ten wydział czy gminna jednostka ma zagwarantować kontakt z tymi, którzy wyjechali i miała coś im do zaproponowania, aby wracali, inwestowali tutaj swoje pieniądze, aby wracali i zakładali tutaj rodziny, aby wracali i budowali mieszkania albo domy, żeby mieli po prostu, dokąd i po co wracać.
Wiem, podobnie jak Pan i Pani, drodzy Czytelnicy, że żaden taki wydział w Urzędzie Miasta nie powstał, o jednostce gminnej nie wspomnę, chyba że mamy na myśli urzędniczkę, powiedzmy Panią Kasię, która wytrwale zakładała kartoteki wszystkim tym, którzy taki wyjazd osobiście lub za pośrednictwem rodzin zgłosili. I co dalej ???? Ratusz ma kontakt, adres, namiary - to oczywiste - można powiedzieć nawet bazę danych. Tyle tylko, że jeszcze z tego nic nie wynika. Przed wyborami 2010 roku niektórzy zaprzyjaźnieni z Panem Burmistrzem radni mówili po wielkiemu cichu, że szykuje się mieszkanie- około 80 m2- dla takowej młodej damy, która ma ochotę wrócić w domowe pielesze podobno z Wielkiej Brytanii.
To zresztą ciekawe jest o tyle, że, jak Pan twierdził w tym samym wystąpieniu, cyt.: „Są piękne pomysły np. Wrocławia, który w Londynie tablice billboardowe wykleił napisami: „Wracajcie do Wrocławia!” – a tu trzeba mieć do czego wrócić, a więc my chcemy stworzyć warunki, które pozwolą tym ludziom, bardzo aktywnym, wrócić tutaj, zainwestować, rozwijać się, pomagać nam i również rozwijać miasto. Ten pomysł również będzie realizowany”. W Londynie bilbordów Kłodzko na całe szczęście nie ma. Podobnie jak Wrocław nie ma Strategii Mieszkalnictwa 2007-2013, którą Kłodzko niestety ma.
Wrocław uchwalił „Strategię - Wrocław w perspektywie 2020 plus”, czyli UCHWAŁĘ NR LIV/3250/06 RADY MIEJSKIEJ WROCŁAWIA z dnia 6 lipca 2006 roku w sprawie przyjęcia strategii rozwoju Wrocławia i ją realizuje. Co ciekawe, uchwała ta ma 4 paragrafy i 49 stronicowy załącznik, który dotyczy praktycznie każdego aspektu życia w mieście (Kłodzka Strategia Mieszkalnictwa 69 str.). Ponadto wrocławska strategia posiada autorów z imienia i nazwiska wymienionych, kłodzka jest anonimowa. To tak dla ciekawskich.
Pan Burmistrz miał okazję widzieć, a co najważniejsze doświadczyć polityki rozwoju Wrocławia, pracując w Urzędzie Marszałkowskim, a i teraz, mieszkając na stałe w tym mieście.
I jak Pan Burmistrz dobrze wie, tam nie potrzeba na bilbordach pokazywać, co władze miasta robią. To widać gołym okiem.
We wrocławskiej strategii jest również kilka zdań o problemach migracji. Oto kilka z nich.
* Wrocław jako Miasto Spotkania — zrozumieć i wdrożyć praktyczny sens papieskiej metafory.
* Praktyczne konsekwencje unikalnego położenia — relacje z sąsiednimi metropoliami (w tym z najważniejszą – berlińską).
* Budowa więzi z byłymi wrocławianami (mieszkańcy Breslau, emigranci), wykorzystanie ich pozycji i sentymentu dla dobra Wrocławia.
* Uczynienie z zagranicznych absolwentów wrocławskich uczelni rzeczników wrocławskich interesów i ekspertów w promowaniu Miasta w ich krajach.
* Wrocław w roli Strasburga Europy Środkowej – przyciąganie nowych instytucji o ponadregionalnym charakterze.
* Utrzymywanie stałych więzi z wrocławianami na obczyźnie (również z tymi w Warszawie, Brukseli czy Strasburgu), zwiększające ich gotowość do powrotu.
Kłodzka władza oczywiście takich idei nie ma, bo jesteśmy tylko i aż pod względem wielkości 14 powiatem w kraju, a zarazem największym uzdrowiskowym. Bo położone jest Kłodzko na drodze pomiędzy Akwileją, a Gdańskiem czy dalej Królewcem, jak pisał o szlaku bursztynowym w I w.n.e. Pliniusz Starszy. Bo nie umiemy od lat wykorzystać tego, co matka natura nam dała. Nie umiemy wykorzystać nie tylko położenia, ale i ludzi tu mieszkających, tu urodzonych lub z Kłodzkiem związanych rodzinnie lub sentymentalnie zauroczonych. A są tacy. Wystarczy, że wspomnę Marka Mikonowicza, Pawła Tabakę (dla młodych informacja jeden z założycieli grupy Perfekt), Mirosława Pękalę (piłkarza WKS Śląsk potem kadry narodowej). To byli kłodzczanie, a teraz kilku związanych z naszym grodem z okazji sentymentow rodzinnych lub innych: prof. L. Kieres, prof. A. Chorosiński czy artyści: Hanna Bakuła, Henryk Waniek, Olga Tokarczuk, bo o politykach z kłodzkim rodowodem nie wspomnę, no może poza Ministrem Kultury Bogdanem Zdrojewskim, gdyż Pana Jakuba Szulca wszyscy znają.
Kogo Pan ściągnął do miasta w ramach swojego pomysłu? Chyba nie z zagranicy i nie za 5000 zł miesięcznie, bowiem. p. A D. z Wrocławia zarobił 85 782 zł w 2009 roku, p. A.P. z Legnicy 133 201,14 zł, p. J. S. ze Złotoryi do Gospodarstwa Pomocniczego UM za jedyne 67 236,44 zł rocznie. Wiem, to cienko, gdyż ten Pan dorabia do emerytury wynoszącej zaledwie 11.000 zł rocznie, więc to i tak nie za wiele, tylko o 56 236 złociszy więcej niż na emeryturze.
Dla porównania dyrektor szkoły podległej Burmistrzowi zarabia 67 114,31 zł, czyli o przeszło 100 zł mniej, ale on kłodzczanin, wprawdzie wyższe studia skończył, ale tylko dzieci uczy i za szkołę, a nawet dwie, bo połączone szkoły odpowiada. Nie za, aż 20 słupów ogłoszeniowych jak pan kierownik. A radni na to patrzą i rączki na komendę burmistrza podnoszą. Niech żyje...
Tak więc widzicie na własne oczy, na czym owo wielce płomienne, uroczyste i publicznie złożone expose w 2006 roku polegało.
A teraz o powrocie pamięci. W 1991 roku ówczesny wiceprzewodniczący Rady Miasta Kłodzka p. H. Urbanowski tłumaczył radnym, co znaczy słowo absolucja przy okazji sesji dot. udzielenia i absolutorium. Wówczas znaczyło to wg niego rozgrzeszenie. Na co pewien zdenerwowany radny zapytał burmistrza w czasie bardzo burzliwej wtedy sesji: „Gdzie honor, Panie Burmistrzu?” Ówczesny Burmistrz po 15-minutowej przerwie podał Zarząd Miasta do dymisji. Kto dzisiaj przypomni znaczenie słowa absolutorium?
Tak oto nastąpiła zmiana władz. Burmistrzem na sesji w dniu 25 kwietnia 1991 roku został Pan Ryszard Wójcik. Pamiętam, bo następnego dnia obchodziłem 32 urodziny.
Natomiast dzisiaj, w ten styczniowy dzień zapraszam Państwa do V części wspomnień z cyklu „Burmistrz obiecał”, mówiąc w 2006 roku, cyt.: „Zmiany czekają te jednostki edukacji i kultury, które podlegają miastu”.
Z wyrazami należnego szacunku autor pamiętliwy Janusz Skrobot

PS. Przypominam kłodzkim radnym miejskim, że istotą absolutorium jest brak zastrzeżeń do prowadzonej przez Burmistrza gospodarki finansowej.
A nie, jak uważa lwia cześć Radnych Miejskich, zaufanie do polityki programu, czy składu organu wykonawczego w ogólności.

Wydania: