IV Rzeczpospolita - felieton redaktora naczelnego

Autor: 
Mirosław Awiżeń

Oj, przydałaby się nam sanacja Polski. I niekoniecznie metodą rewolucyjną, ale szybka i bez zwłoki.
Bo nie może tak być, że wciąż panoszą się nam wszelkiego rodzaju korporacje i „pozamykane zawody”. Że wciąż urzędnik to „władza”, a jego przełożony jest ważniejszy niż kolejka petentów. Gdzie pieniądze na oświatę „idą” nie za wszystkimi równo - więcej dostają „państwowe”... Nie rozumiem, dlaczego władza sądownicza nie jest trzecią władzą, a tylko „wydmuszką”. Gdzie prokuratora działa według własnego „widzimisię”, gdzie profesorstwo ma się dobrze za państwowe pieniądze od lat albo i dziesiątków lat nie błysnąwszy nawet jedną nowatorską myślą. I tak dalej i tak dalej.
A co najważniejsze - od 20. lat brakuje nam wszystkim bezpieczeństwa socjalnego. Praca jest jak gra na loterii - dzisiaj ją mam, niekoniecznie jutro, a już planować na 20 lat naprzód... to marzenie ściętej głowy. Biadolimy, że za mało pomocy dajemy rodzinom, że dlatego nie ma dzieci. No i dodajemy tysiąc zł do każdego noworodka... No i co? No i nic! Bo sprawa nie polega na jednorazowym dofinansowaniu (choćby na wózek, który jest już bezużyteczny po 2-3 latach), a na pewności młodych, że mogą stabilnie budować rodzinę. Nawet małolat ma świadomość, że bez systematycznych dochodów nie można porywać się z „motyką na słońce”. No i nie porywają się. Oprócz tego jest jeszcze jeden element zmniejszania się narodu polskiego - nieustanna likwidacja dobrych wzorców rodzinnych. To jest okropne, jak można wtłuc w głowy ludziom, że po nas może nie pozostać nic, że możemy nie sięgać do dziadków, pradziadków, że przed nami nie będzie nic. Nie będzie nawet miał kto oczy nam zamknąć. Pamiętam lata 50/60. ubiegłego wieku. Stalinizm, komunizm... a dzieci się rodziły. A bieda aż piszczała... A dzieci się rodziły....
Dlaczego? Bo, najważniejsza jest rodzina - jej ślad przed, teraz i potem.
(W Anglii Polki rodzą dzieci, bo polskie rodziny tam zamieszkałe mają PEWNOŚĆ stabilizacji życiowej).
Kto wymyśla (i wprowadza coś takiego), że praca to pieniądz?
Nie jest tak. Pracuje się, aby zrealizować swój pobyt na tej ziemi, aby być użytecznym dla najbliższej rodziny, dla całego narodu wreszcie. A pieniądz? – jest tylko jakowymś pośrednikiem, który umożliwia korzystanie nam z pracy innych. I nic poza tym.
Śni mi się IV Rzeczpospolita odbudowana na hasłach: „Bóg, Honor, Ojczyzna” + TRADYCJA. W dobrobycie materialnym, w szczęśliwości, bezpiecznie - bez obaw o jutrzejszy dzień. Bez obaw o przyszłość następnego i następnego pokolenia.
Jak chcemy mieć ambicje i oczekiwania „angielskie”, francuskie” czy „skandynawskie”, musimy do nich dorosnąć. Dorosnąć tradycją angielską, kulturą francuską, gospodarnością skandynawską. Dorosnąć do naszej kultury rozmienianej teraz na drobne. Naprawdę warto spojrzeć na południe. Na naszych sąsiadów Czechów czy Węgrów, którzy, będąc zjednoczeni w narodach Europy, bardzo, ale to bardzo dbają o swoją tożsamość.

Wydania: