Piotr Lewandowski - burmistrz Dusznik Zdroju

Autor: 
rozmawia: Mirosław Awiżeń
lewandowski.jpg

- Kim Pan jest? Pańska droga do stanowiska burmistrza...
- Jestem duszniczaninem od urodzenia. Już jako szesnastolatek zostałem przewodniczącym Młodzieżowej Rady Miejskiej w Dusznikach-Zdroju. To chyba był rok 2000. Piętnaście lat temu! Ostatnie 10 lat spędziłem za granicą. W Irlandii i Anglii byłem do maja 2014 roku. Pracowałem w firmach zajmujących się szkleniem budynków różnego przeznaczenia, od wieżowców po niewielkie obiekty użyteczności publicznej, ostatnio zajmowałem stanowisko managera przetargów.

- Trudno uwierzyć, młody Polak z małej miejscowości, bez koneksji...
- Po prostu zrobiłem wszystko, żeby wykorzystać szansę, którą otrzymałem...

- ?
- Będąc na drugim roku studiów dostałem propozycję pracy w Irlandii. Dano mi dwa dni na zastanowienie. Podjąłem decyzję, pojechałem. A na miejscu okazało się, że to nie miałem być ja - młody, nieopierzony, ale ktoś starszy, z doświadczeniem... Cóż, stało się, szef mnie wstępnie zaakceptował, a ja wziąłem się ostro do pracy. Uczyłem się, i to bardzo szybko. Na tyle, że wkrótce zacząłem się liczyć w firmie. Zwłaszcza że fachowców w dziedzinie systemów szklenia nie było za wielu... Później, już w firmie angielskiej, zajmowałem się dodatkowo także importem materiałów, m.in. z Polski.
A w Polsce mamy materiały nie dość, że stosunkowo tanie, to jeszcze najwyższej światowej jakości. Odpowiadałem za projekty warte dziesiątki, setki tysięcy funtów. Oj, rozgadałem się...

- Ale to bardzo ciekawe.
- Wracając jednak do wątku zasadniczego. Zawsze chciałem być burmistrzem Dusznik. I cała moja droga prowadziła do tego celu. Łącznie z pracą w Irlandii i Anglii.

- Dorobił się tam Pan?
- Zależy, co kto ma na myśli. Ale stać mnie było na dostatni byt i profesjonalną kampanię wyborczą.

- Jest Pan żonaty?
- Od 7 lat. Żona Ola, syn Staszek, lat dwa. Mieszkamy w wynajętym mieszkaniu w Dusznikach, ale budujemy dom.

- Ile czasu Panu potrzeba, by Duszniki znów zalśniły pełnym blaskiem? Bo przecież to taki diament, choć - według mnie - zakurzony, zapomniany, na uboczu...
- Można zrobić miastu szybki makijaż, ale taki nigdy nie wytrzyma próby czasu. Aby Duszniki zajaśniały na stałe, musi być wykonany ogrom pracy. Wspólnej, świetnie zorganizowanej pracy wielu osób. Mamy już najważniejszy zespół - ds. pozyskiwania środków zewnętrznych i inwestorów. Przewodniczy mu Jacek Kowalczyk, mój zastępca, wybrany w drodze konkursu. Prężnie zaczyna działać pod kierownictwem Szymona Korzucha centrum informacji i promocji. Ma bardzo ważne zadania – służyć wiedzą o Dusznikach wszystkim, którzy jej potrzebują – od turystów po dziennikarzy, promować nasze miasto i jego atrakcje w bardzo szerokim zakresie, ale także organizować działania informacyjne skierowane do mieszkańców. Ich poparcie dla naszych działań uważam bowiem za priorytetowe. Wszak wszyscy w ratuszu pracujemy dla duszniczan.

- Zatem, konstrukcja rozwojowa Dusznik już jest.
- Tak. Bo choć pieniądze są niezbędne, to najważniejsi w realizacji marzeń są ludzie, którzy i chcą i potrafią.
- Życzę powodzenia.

Wydania: