Benefis 40-lecia Walentyny Anny Kubik w Polanicy-Zdroju
Walentyna Anna Kubik obchodziła Benefis 40-lecia pracy twórczej, literackiej i malarskiej. Uroczystość odbyła się 29 września 2018 r. o godz.17.00 w pięknych, gościnnych progach – Centrum Zdrowia i Wypoczynku NOWY ZDRÓJ w Polanicy-Zdroju, z akceptacją dyrektora Jacka Palbow, za co autorka serdecznie dziękuje. Sala bankietowa, była najładniejszym i najlepszym miejscem na imprezę o takiej randze.
Przyjechali goście z różnych stron Polski, rodzina, przyjaciele, delegacja z Domu Kultury w Zduńskiej Woli, Klubu Literackiego TOPOLA (który Walentyna tworzyła), oraz z Polanicy-Zdroju przedstawiciele Rady Miasta, Towarzystwa Miłośników Polanicy, Klubu Literackiego HELIKON (też jej dzieło), redaktorzy, poeci, malarze, twórcy różnych dziedzin, przyjezdni i miejscowi.
Benefis, profesjonalnie poprowadził Janusz Olearnik, wrocławski profesor ekonomii, polanicki poeta nastroju. Oprawę muzyczną sprezentowali przyjaciele: na fortepianie grała i śpiewała Danuta Szczepankiewicz, na akordeonie, gitarze i keyboardzie grał i śpiewał Adam Urbaniak z żoną Marią z Opola oraz skrzypaczką Agnieszką Stawowy.
W barwnym świetle reflektorów, ciekawej scenerii, ozdobionej muzyką i śpiewem oraz obrazami autorstwa Walentyny Anny Kubik, odbywał się spektakl benefisu. Zaprezentowano wiersze, prozę, były miłe słowa skierowane do jubilatki, życzenia, kwiaty, prezenty, wszystkiemu towarzyszył niepowtarzalny nastrój. Po części oficjalnej odbył się coctail party z toastem, ogromnym tortem i nie tylko.
**
Walentyna Anna, wiersze zaczęła pisać z potrzeby serca. Wrażliwość swą przekazuje w słowach – obrazach. Ukazuje piękno i stronę cienia, także to, co pomiędzy. Tworzy czterdzieści lat, przygląda się życiu - otoczeniu. Z refleksji i emocji rodzą się wiersze.
Jej przygoda z malarstwem zaczęła się nieco później od pisania. Malowanie dla artystki, to radość tworzenia. Chwile relaksu, koncentracji na tworzonym dziele, aż do zapomnienia upływającego czasu. Maluje fotograficznie. Skończony obraz daje satysfakcję, ale i wątpliwości.
**
Czterdzieści lat Twórczości, tak szybko przeminęło! To piękny miniony czas, pełen twórczych wzlotów i upadków. Twórczość jest nam dana, ubarwia życie, które staje się pogodniejsze, radośniejsze. W moim przypadku poezja i malarstwo szły obok siebie. Czasem spotykały się na jednym wieczorze, ozdabiając wzajemnie. Wena twórcza, ciągle przypomina o swoim istnieniu. Zwraca uwagę na to, co zasługuje na utrwalenie słowem, lub pędzlem na płótnie. Wena, a może wrażliwość, pokazuje kolory życia w całej gamie tęczy i nie tylko. Trudno jej odmówić – nie znosi sprzeciwu. Zatem chwytam za pióro lub pędzel i tworzę obrazy do patrzenia i czytania. Podziwiam rzeczy piękne, niezwykłe, łącznie z brzydotą. Zachwycam się przyrodą w całej jej krasie, jak również żywiołami. U ludzi zauważam i cenię, dobroć, subtelność, szczerość, naturalność oraz mądrość. Ale najwspanialsze jest piękno wewnętrzne, które ujawnia się w spojrzeniu. To oczy, są źródłami duszy.
Moje motto:
Ciesz się życiem,
bo ono daje ci szansę kochać,
pracować, bawić się
i patrzeć w gwiazdy.
/Henry Van Dyke/
**
* Kropla dzieciństwa
Zapach lata
dworskie ogrody z kwitnącym
aromatycznie dzikim bzem
zwisającym malowniczo nad stawem
pełnym jaskrawo zielonej rzęsy
pachnące tataraki
kaczeńce w objęciach niezapominajek
biały dwór z salami balowymi
ogromne okna wpatrzone w jezioro
czarowny park
szpalery drzew i krzewów
roznoszących niezapomnianą woń
dziecięce zabawy
Nieświadomość miejsca
* Pod kołdrą białego puchu
Czarnoziem śni
o złotych koronach kłosów
makach chabrach kąkolach
krzewach kipiących zielenią
potokach płynących przez pola
o lasach pachnących żywicą
wyznaniach słowiczych tęsknot
stawach w zielone piegi
i żabich koncertach retro
o rozmarzonym księżycu
tańczącym wietrze po łąkach
słońcu pełnym uśmiechów
i o niebie w skowronkach
* Biały kanion
Odjechały ścigające się dżipy
jak okiem sięgnąć pustynia
piasek piasek
niespodziewanie
otwiera się przepaść
Kanion
koronkowy cud natury
w kremowo – brzoskwiniowej barwie
ogrom rosnących w głąb skał
zejście po linie z supłami
spod stóp uciekający piasek
lęk w miarę schodzenia
zdumiewająco głęboko – szerokie
pęknięcie w piaskowcu
na dnie pojedyncze rośliny
które przywiał nasienny wiatr
pną się w górę
ku pasmu pogodnego nieba