A co tam w Różanym Dworze...
Czas Pandemii. Czas Wyborów
A co tam w Różanym Dworze... czyli Pospolite Ruszenie Narodu, tort polityczny z wisienką oraz o Jasiu cukierniku i moich wypiekach. A też wulgarne słowa dwa z przytupem.
Pamiętacie to słynne powiedzenie naszego byłego prezydenta Lecha Wałęsy... jestem za, a nawet przeciw. W czasach kiedy to rzekł, przyznam szczerze, że nie wiedziałam o co chodzi i wszystko brałam na wiarę. Dzisiaj po tylu latach zrozumiałam. Bowiem znalazłam się w takiej sytuacji, podobnie jak miliony moich rodaków. Jestem za, a nawet przeciw. Myślę o tych ostrzach kierowanych przeciw. A to słowo ,,przeciw’’ może oznaczać rzeczy tysiąc.
A powiem Państwu o tym, że lepiej tego nie czynić. Wiem, że temat powagi pełen, ale jednak opowiem pewien dowcip o dwóch antagonistach w podróży pociągiem. Dwóch w jednym przedziale. Kłótnia powstała wprost dzika ze złorzeczeniem. I nagle, wyprowadzony z równowagi jeden z nich, otwiera okno przedziału
i z impetem wyrzuca walizkę przeciwnika. A tamten z wielkim spokojem mówi te słowa nieparlamentarne ,,... ale z pana wielki h... ten walizek nie był mój”. Morał jest taki, żebyśmy uważali aby w kłótni własnego bagażu za okno nie wyrzucić. A już o Pawlaka nowiuśkich koszulach i garnkach Kargula nie wspomnę. Zważmy też w tym kontekście na charakter bumerangu i jego przyrodzoną moc według prawidła, że gdy ciśniesz w gniewie, to on sobie poleci, przemierzy obszary, nie zawsze trafi w przeciwnika, ale... z całą pewnością do ciebie powróci. I przyłożyć w gębę może dotkliwie.
Myślę jednak, że dobrze rozpocząć od tortu. Tort polityczny, to tort z wisienką. Jednak wisienka zanim tort powstanie już posiada swego szczęśliwego zdobywcę. Oczywiście wtedy, gdy wszystkie świeczniki, żyrandole i kandelabry oświetlają zgromadzonych. Inaczej jest z ową wisienką, gdy zgasną światła. Wtedy zaczyna się prawdziwy bój. A wszystko według słów genialnego malarza hiszpańskiego Francisco de Goya ,,...gdy rozum śpi, budzą się upiory ...’’. Tort może wyglądać wspaniale, tak bosko, że już na sam jego widok jesteśmy wniebowzięci. Jednak nic bardziej mylącego być nie może, a to dlatego że jeden Pan Bóg wie co też tam wsadził do tortu onego gospodarz domu i czy wszystko nie zakończy się wielką niestrawnością.
Pamiętacie Państwo dziecinną wyliczankę, którą dobre babcie Polki serwowały dziecięciu na śniadanie razem z kaszką manną na mleku, dobrze żółtkiem z cukrem zaprawioną, a okraszoną łyżką masła przedniego. A było to jakoś tak w wolnym przekładzie ,,… Tu sroczka dzieciom swoim kaszkę warzyła, temu dała do garnuszka, temu dała do dzbanuszka, temu dała na miseczkę, temu dała na łyżeczkę, a temu małemu to nic nie dała, tylko łepek urwała i frrrrrr … poleciała”. I tak to jest i w życiu, przy owym tortu politycznego dzieleniu, że to nie każdy taki sam kawałek tortu dostanie... jeden od serca, inny od rozumu, a jeszcze inny nie dostanie nic. Bowiem taka jest domena tortu politycznego, że jeden z biesiadników głodny odchodzi.
Tak sobie Państwo myślicie, że tort to tort. A niekoniecznie... Torty to cała ukryta domena zachowań ludzkich i relacji. Historia nasza prawdziwa i współczesność, marzenia i aspiracje i tysiące różnych innych spraw do ukręcenia. A też obejść się można smakiem. Z oracją też uważać należy, a bo to przeważnie domena gospodarza i nikt tam inny wtrącać się nie powinien, bo nie uchodzi, a też na zdrowie może nie wyjść. A więc milczmy i słuchajmy z uwagą. Divide et impera. Stara rzymska maksyma – dziel i rządź. A ta sztuka dzielenia tortu, to wielka sztuka.
A jeśli już o tortach rzecz cała, to powiem Państwu, że zagościł w salonie Różanego Dworu kochany Jaś Lukawski, artysta malarz z Bonn, uczeń sławnej Niemki prof. Renate Petruck, kreatorki szkoły malowania palcami. Jan maluje obrazy i freski, rysuje.
Jaś cukiernik, specjalista od tortów wszelakich na okazje różne i zawsze uroczyste. Oj, te nasze wspólnie rzeźbione róże z marcepana na tortach polsko-niemieckich. A ile przy tym serdeczności i wesołości... Jaś jest bywalcem salonu różanego, no nie powiem, że salonowym lwem, bo może by się nieco obruszył. Jaś przywozi z Niemiec w podarunku swoje oryginalne prace malarskie i opowieści o życiu artystów. Przywozi też kawę Jacobsa. Ach, cóż to jest za kawa. Aromatyczna o pięknej brunatnej, sypkiej konsystencji. Picie filiżanki takiej kawy dla znawcy to wielka satysfakcja, ogromna przyjemność.
A przecie niby to samo co na naszych półkach. To samo opakowanie, cena podobna, a jednak... zupełnie coś innego. I nie wiem dlaczego niemiecka kawa smakuje inaczej, a pasta do zębów, którą kupuję w Austrii piękny uśmiech przywraca. Nie wiem i nie rozumiem... A może jest w tym jakiś głębszy sens. Pozostawię to jednak do rozważenia innym. Być może znajdą odpowiedź.
Myślę o Niemcach, pisarzach i poetach, artystach i historykach, którzy przez lata całe odwiedzali Różany Dwór. Chwile to serdeczne i dobre. Chwile bliskości, wybaczania i nadziei na wspólną przyszłość. Zachowam je w pamięci mojej i innych, poprzez moje pisanie. I chciałabym aby trwał ten czas wspólny lata całe i aby pokolenia mogły żyć w pokoju i przyjaźni. Marzę, aby to było możliwe.
Jednak powróćmy to tortów. Tych zwyczajnych i tych politycznych. Tortów Prezesa i Sponsora, a i gwiazd wszelakich. Tortów przyjaźni i tortów różnych imion, bowiem każdy z moich z pasją pieczonych tortów nazwę swoją musi mieć, adekwatną do chwili i beneficjenta.
A kończąc temat tortów, pragnę rzec Państwu coś ważnego…
Jakaś cisza wielka przy stole, gdy tort polski serwują. A co to My tutaj we własnym kraju, tak żeśmy to sobie... zacichli. Jedni za, inni przeciw. A gdzie Nasza wielka Wolności Słowa historia, co to z nami szła dzielnie poprzez wieki całe. W wojny i zawieruchy, rewolucje i rozbiory, okupacje i powstania.
A gdzież to ona się zapodziała. I śmiech serdeczny, i śpiew z serca i duszy. Cisza wielka się skrada. Jak Silenzio – włoski utwór instrumentalny skomponowany przez Niniego Rosso i Willego Brezzę (1964). Piękna muzyka grana na trąbce najczęściej na uroczystościach żałobnych na cmentarzu na ostatnie pożegnanie ateisty.
Pamiętacie te czasy... Ci wszyscy co razem z Ojczyzną i w Ojczyźnie dziesiątki lat przeżyli. Pamiętacie? Jak to w wojny czas i po wojnie – śpiewali zakazane piosenki i jak radowała się Warszawa... że żyje. I nawet Wielkie Nowe co przyszło przez okienko ze Wschodniej Strony nijak tej ogromnej wesołości i rozgadania tamy dać nie mogło, bo to nasza polska właściwość z czasów pradawnych przyrodzona temu Narodowi. Wolność słowa, wolność mowy wszelakiej i czynu, i śpiew ten co z Duszy płynie jak rzeka i nikt jej nie powstrzyma. I jak to bohater filmu – ZAWRÓCONY, pobity przez SB na wiecu politycznym, ustami naszego wielkiego aktora Zbigniewa Zamachowskiego powiedział ,,... d ... boli, ale com sobie pośpiewał, tom pośpiewał...’’
Zmieniły się rządy, stroje i ustroje, a naród gadał co chciał i śpiewał z serca, z duszy. I nowe czasy nadeszły jakoś to tak lekko jak piórko spada. Ani się nikt nie obejrzał, pomyśleć czasu nie było, bo jak i kiedy. Aż tu nagle, w czasie pandemii, po wyborach wielkich... naród zamilkł. I śpiewu nie słychać, ni śmiechu. Opony samochodów w noc nie piszczą na zakrętach, o góralu nikt nie śpiewa i nikt z radości nie krzyczy piersią pełną. Słychać tylko niedzielne mszalne Horały, pieśni nabożne, podniosłe, uroczyste i pełne powagi. I co się stało... co się z nami stało, że sąsiad sąsiadowi rąbka decyzji wyborczej nie uchyli. Nikt zdania swego przy stole polskim nie wyrazi, a to z obawy, że... byłoby odmienne. Nowe cicho się skrada i za oknem mak sieje. Usypia. Milczy. Usta do mowy, śmiechu, śpiewu i miłości stworzone zakrywa. Jak i kiedy to cichło tak niepostrzeżenie.
I my jako naród, tak wielki a... śmy nie spostrzegli.
Jak to powiedział ostatnio w TV polski aktor i satyryk Stefan Friedmann ,,... W całym kraju panuje radość i zadowolenie, którego nikt nie podziela...’’. I coś jest na rzeczy.
Cisza. Cisza i obawa pomiędzy nami. Czy to już strach, czy jeszcze milczenie. I czyś Ty po dobrej stronie narodu, czy przeciwnej. Czy Ty z tych z dobrej gliny, czy nic nie wartej ? Dobryś Ty czy zły ? Oto jest pytanie. Pół mnie, a pół Tobie. Czy to już IV rozbiór Rzeczpospolitej. Zachwiał się monolit i pękła nam Rzeczpospolita na pół.
A pośrodku przepaść i nienawiść. Wielkie niezrozumienie. Czy brat przeciw bratu stanie? I kto pójdzie po rozum do głowy... jako to polskie pradawne porzekanie... W hymnie narodowym też nic nie zapisano o lepszych i gorszych Polakach. Zapisano – ,,... Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, Będziem Polakami...’’ I to ważna lekcja patriotyzmu. A ja... oto stoję na rozdrożu w polach, tuż obok małej, bielonej kapliczki polskiej, pośród łanów zbóż, rumianków, chabrów i maków. Ciepły wiatr od pól niesie zapach Wolności.
Oto stoję na rozdrożu jak miliony Polaków i nie wiem, gdzie mam iść.
Cisza wielka między Nami... Pół mnie, a pół Tobie...