„PODRÓŻE TO JEDYNA RZECZ, NA KTÓRĄ WYDAJEMY PIENIĄDZE, A STAJEMY SIĘ BOGATSI”. O WSPANIAŁEJ LEKCJI GEOGRAFII

Autor: 
Anna Hnatów-Biela
01.jpg
03.jpg
02.jpg
04.jpg
05.jpg
07.jpg
06.jpg

Każdy z nas wie, że podróże kształcą i bogacą. Są czymś, o czym marzy większość z nas, niestety, wielkie i dalekie podróże czasem pozostają poza naszym zasięgiem ze względu na koszty i nasze predyspozycje. Niekiedy jednak, i na szczęście, bywa też tak, że możemy wyruszyć w podróż nie ruszając się z miejsca, a słuchając czyjejś pasjonującej opowieści, oglądając zdjęcia z wypraw, dotykając eksponatów – mamy wówczas namiastkę podróży, która może stanie się inspiracją na przyszłość.
Pani Agata Młynarska-Mochol – nauczycielka geografii w Szkole Podstawowej w Krosnowicach, zorganizowała dla uczniów klas IV-VIII spotkanie z polskim taternikiem, alpinistą i himalaistą – Arturem Małkiem, który przyjechał do nas dnia 24 października z Katowic.
Spotkanie odbyło się w sali Podhalanka, gdzie uczniowie mieli możliwość zetknięcia się z organizatorem i uczestnikiem kilkudziesięciu wypraw, m.in. w Alpy, Andy, Himalaje czy góry Afryki. To też pierwszy z zimowych zdobywców Broad Peaku – 5 III 2013 r. W 2017 roku wziął udział w Narodowej Zimowej Wyprawie na K2 i o niej właśnie nam opowiedział. Wraz z najlepszymi wspinaczami z Polski i nie tylko, wyruszył po zdobycie ośmiotysięcznika. Była to bardzo trudna wyprawa ze względu na to, że miejsce to jest najtrudniejszym do przeżycia, nazywane też „lodowym piekłem” ze względu na to, co serwuje śmiałkom. Mróz, wiatr, szron w namiotach i wieczna wilgoć to coś, co nie napawa optymizmem. Podróżnik opowiadał o tym, jak wraz z ekipą przygotowywali się do wyprawy, pokazał zdjęcia i zaprezentował filmy dokumentujące te poczynania. Pakowanie w beczki tak, by każda z nich ważyła 20 kg, bo przecież ktoś musi je na plecach transportować w górę, a ogólnie cały ładunek ważył 4,5 tony.
K2 leży na granicy Chin i Pakistanu, więc gdy ekipa podróżnicza dotarła do Pakistanu – została przywitana przez miejscową ludność i na drugi dzień można było już o tym przeczytać w lokalnej gazecie. Wieści o planowaniu wyprawy rozeszły się bardzo szybko.
Wszyscy uczestnicy lekcji byli pełni podziwu, gdy obejrzeli trudy podróży na filmikach. Niemal 100 kilometrowa droga przez lodowiec, mróz i spadające z góry seraki /lodowe bryły/ znacznie utrudniały podróż. Niestety, nie obyło się bez wypadków, gdyż jeden z podróżników doznał poważnego urazu głowy, a drugi ręki – został odtransportowany helikopterem do domu.
Ostatecznie wyprawa nie zakończyła się takim sukcesem, jakiego wszyscy się spodziewali, bo kierownik wyprawy zadecydował o jej przerwaniu ze względu na bardzo niebezpieczne warunki, ale, jak mówią himalaiści: „Ostatecznie nieważny jest szczyt, ale to, by przeżyć”. W pełni się z tym zgadzamy. Życie jest bezcenne. Artur opowiedział też o tym, że czasami akcje ratunkowe kończą się dla niektórych tragicznie. Wspomniał akcję ratowania Tomka Mackiewicza, którego nie udało się ocalić i na zawsze pozostał na Nanga Parbat. Mówił o niebezpiecznym dla wspinaczy „wytapianiu się kamieni”, które pod wpływem słońca wypadają z lodu i czasem poważnie mogą poturbować, czego doświadczył jeden z kolegów Artura. Odniesiona rana była tak głęboka, że widać było czaszkę. Trzeba było ranę zszyć w trudnych warunkach. Pokazał sprzęt, którego używają himalaiści – buty, skafander, raki, czekany, a także śpiwory, które są zaprojektowane tak, by można było przetrwać w 40 stopniowym mrozie. Dowiedzieliśmy się również, że człowiek oddychając tak mroźnym powietrzem, traci około 6 litrów wody i łatwo się odwadnia, dlatego ważne jest picie dużej ilości płynów.
Dzieci mogły przymierzyć ubranie, poleżeć w śpiworze, założyć buty do wspinaczki, a także spróbować liofilizowanej żywności, którą przygotowuje się podczas wyprawy przy użyciu specjalnego palnika do gotowania wody oraz saszetek z suszoną po zamrożeniu potrawą. Wszyscy spróbowaliśmy bigosu, którego smak niczym nie odbiegał od tradycyjnego, domowego. 50 dkg-owe opakowanie daje pół kilograma gotowego produktu. Przygotowanie tej potrawy stanowiło też w podróży rodzaj podgrzewacza, bo zamkniętą foliową torebkę wkładało się pod skafander na 9 min – czas przygotowania do spożycia.
Lekcja ta była niezwykła, bo dała nam sporo emocji i dostarczyła wiedzy na temat regionu, warunków, które mogliśmy obejrzeć na filmach, sporo powiedziała o sposobach przetrwania i realnie pokazała niebezpieczeństwa czyhające w drodze po zdobycie szczytu. Serdecznie dziękujemy panu Arturowi za przybycie do naszej szkoły i podzielenie się swoimi doświadczeniami, jednocześnie życzymy wielu udanych wypraw i tyle samo powrotów, a pani Agacie Młynarskiej-Mochol jesteśmy wdzięczni za zorganizowanie spotkania i zaszczepianie w nas ducha podróżowania i poznawania czegoś niezwykłego.

Wydania: