Wspomnienia Sybiraków - c.d.

Autor: 
Marianna Krzyworzeka

Polacy z kolonii Roześmiana, Krzywcze oraz pobliskiej Germanówki prowadzili bardzo ożywione życie towarzyskie. W Germanówce organizowano zabawy, przyjęcia z okazji świąt i uroczystości państwowych, zebrania. Chętnie tam jeździliśmy. Władze państwowe również o nas troszczyły się. Zachęcano rolników do sadzenia drzewek owocowych, orzechów, propagowano postęp rolniczy. Sadzonki drzew owocowych kupowaliśmy na spłaty ratalne. Wielu Polaków dobrze znało język ukraiński, rozmawiało z Ukraińcami w ich języku. Nie było w tym nic złego. Jednak ksiądz uważał, że nie należy tak postępować. Nawet na kazaniach wypominał to Polakom. – Co ci Ukraińcy o was pomyślą, jeśli wy tak postępujecie? – mówił.
Wojna
Gdy wybuchła wojna w 1939 roku i nastał okres braku władzy polskiej, rozchodziły się pogłoski, że Ukraińcy mordują Polaków, palą ich domy. Wieczorami rzeczywiście było widać łuny pożarów. U nas, w Roześmianej i w Krzywcze, mordów nie było. Pamiętam dobrze wkroczenie wojsk radzieckich 17 września. Od strony wsi Sapiehów na naszą kolonię Rosjanie wycelowali działa, ale nie strzelali, bo ktoś im powiedział, że Korpus Ochrony Pogranicza zostawił w naszej kolonii oddział z karabinami maszynowymi. Rosjanie bali się, że w nieznanym terenie mogą ponieść straty. Ale żołnierzy KOP – u nie było już, ochotnicy również uciekli.
Deportacja
Wszystkich kolonistów z kolonii Roześmiana deportowano 10 lutego 1940 roku. Wczesnym rankiem obudziłam się do dzieci, chleb też miałam piec. Patrzę przez okno i widzę rząd sani, jechały jedne za drugimi w naszą stronę. Przed każdym domem zatrzymywały się. Obudziłam męża i mówię mu: – Popatrz ile sani, chyba po nas, kolonistów, jadą. – E, tam – mówi mąż – do lasu jadą! Nic nie powiedziałam. A za chwilę rozlega się pukanie do drzwi. Spoglądam przez okno, a na podwórzu stoją już sanie. Po chwili stukanie do drzwi, tym razem już mocniejsze. Otwieram i widzę żołnierza i czterech Ukraińców. Żołnierz mówi: – Wam się tu źle żyje, Ukraińcy was prześladują. Zabieramy was stąd. – Dokąd? – pytam. Nic nie odpowiedział.
Dali nam dwadzieścia minut na spakowanie się.
cdn

Wydania: