Soma i psyche
Jednym z warunków zdrowia jest właściwy stan umysłu. Potwierdzenie tego faktu znaleźć można w pracach niemieckiego psychiatry - Alfonsa Maedera. Punktem wyjścia było spostrzeżenie, że skoro organizm czerpie energię z pożywienia to z biegiem czasu wyczerpuje ją i zużywa się sam, a mimo to odbudowuje sam siebie i naprawia swe uszkodzenia, żyjąc według własnych praw.
Stąd wniosek podważający mechanicystyczny model człowieka i zwrócenie uwagi na znaczącą funkcje psyche.
W czasie swojej praktyki zetknął się z Z. Freudem i C. G. Jungiem i psychoanalizą, ale choć nie był wyznawcą klasycznej psychoanalizy to zauważył jednak, że podobnie jak soma, tak i związana z nią psyche, posiada mechanizmy obronne dążące do przywrócenia normalnego stan zdrowia. Pomińmy tu liczne wnioski tego psychiatry skupiając się na jednym, mało dzisiaj docenianym: związku pacjenta z lekarzem.
Lekarz, wg Maedera, to więcej niż zawód, nawet niż powołanie, to funkcja społeczna odpowiadająca funkcji kapłana, społeczny element leczący, bowiem społeczeństwo, choć może negatywnie oddziaływać, ma również i funkcje lecząca, taki „zbiorowy organizm sterowniczy”.
Jest to odmienne od obowiązującego obecnie bezosobowego modelu stosunku pacjent - lekarz medycyny oficjalnej. Innymi słowy: w przeszłości medycyna opierała się na 3 składnikach: empirycznym, magicznym i religijnym, z czasem pozostał tylko ten pierwszy.
Nie jest tajemnicą, że ważnym aspektem leczenia jest sugestywność lekarza, wpływająca bezpośrednio na sferę uczuciową i popędową pacjenta, a więc niejako działająca podświadomie. Jednak nie o to chodziło Maederowi, lecz o traktowanie chorego jako osoby współpracującej z lekarzem i darzącej go zaufaniem. Co więcej, im więcej pozytywnych emocji, tym lepiej. Np. za najważniejszą uznawał on miłość – siłę transcendentną umożliwiającą łączność chorego z Bogiem i ze światem materii.
Innym warunkiem zdrowia jest prosty sposób życia, niestety, w dzisiejszym stechnicyzowanym świecie trudny do osiągnięcia. Chodzi nie tylko o technikę, zmiany stosunków społecznych, dehumanizacja życia, czy ciągotki biurokracji aby w ramach „państwa dobrobytu” zafundować nam terror dobrobytu, lecz o zjawisko przeobrażeń moralnych.
To ostatnie stanowi najważniejsza przeszkodę na drodze samorealizacji człowieka.
Prosty sposób życia, to nie powrót do jaskiń, czy rezygnacja ze zdobyczy nauki i techniki, ale sposób ich wykorzystania i miejsca w życiu ludzkim. Ale to umiar, zachowanie tradycji, także duchowych, ograniczenie nadmiernej konsumpcji, szacunek wobec przyrody i wolność jednostek i społeczeństw, zwłaszcza na polu pracy i działalności gospodarczej, równowaga między wzrostem materialnym a duchowym.
Krotko mówiąc, o wyzwolenie się spod wpływów stresogennej cywilizacji scjentystyczno-techniczno-przemysłowej i zastąpienie jej kulturowa różnorodnością i technologią humanistyczną, czyli spersonalizowanie świata i ludzkiego życia.