Kłodzkie zawirowania
Wielu moich znajomych spoza Ziemi Kłodzkiej, pyta mnie często o ostatnie kłodzkie zawirowania. Na ogół staram się unikać politycznych akcentów i nie poruszać dziwnych nieraz układów.
Cenię bowiem Kłodzko, jak i cały ten region za wyjątkową urodę, niezwykłą historię i tak żmudne budowanie dnia dzisiejszego. Cenię wyjątkowo to miasto i jego mieszkańców i im też życzę wszystkiego najlepszego.
Ale też czytam m.in. felieton ze Starej Morawy /BRAMA nr 9/ a tego też autora cenię wyjątkowo – gdzie pisze się o ruinie kłodzkiej kultury. Niestety to smutna prawda, chociaż jakoś dziwnie niewidziana z okien kłodzkiego ratusza. Nie jest to zresztą głos odosobniony.
I jak tu nie pisać o swoistym kłodzkim kabarecie. Gdzie ludzi znających swój fach odsuwa się z dnia na dzień. Gdzie świadomie rujnuje się m.in. Muzeum Ziemi Kłodzkiej. To prawda, że dzięki niezwykłemu zaangażowaniu pani Krystyny Rudysz-Toczyńskiej wprowadzono tę placówkę do grona najlepszych
w kraju. To nic, że ostatnia pani dyrektor Klaudia Lutosławska-Nowak z oddanym sprawie zespołem (jeszcze tak niedawno chwalona przez włodarza miasta) zaskakiwała nas wciąż nowymi pomysłami i kulturalno-społecznymi inicjatywami. Czyż nie jest kabaretem powierzenie tej placówki … człowiekowi, któremu daleko do muzealnych zainteresowań. Przypomina to czasy głębokiego PRL-u, gdzie trwała podobna personalna karuzela. To wtedy - gdy nie sprawdził się np.minister przemysłu ciężkiego kierowano go do kultury czy do oświaty. A jeżeli i tu zawiódł to pozostało mu jeszcze ministerstwo zdrowia, transportu czy rolnictwa. Gdy i tu doprowadził wszystko do ruiny szedł w „ambasadory”.
Wracam jednak do Kłodzka. Dziwi mnie jednak postawa części radnych, dających przyzwolenie na takie działania. Może faktycznie lepiej być w łaskach władzy wykonawczej, bo przecież może tak wiele… Ostatnio, o czym trąbiły media – podobny włodarz, tyle że Mysłowic wyłączył oświetlenie na ulicach, gdzie mieszkali radni, którzy krytykowali jego poczynania. Te też ulice zakazał odśnieżać, niech poczują kto tu rządzi. Niech więc cieszy się jeszcze tzw. kłodzka opozycja, że nie wyłączono jej światła i nie zasypano jej śniegiem. Zapewne mieszkańcy zapamiętają takich radnych.
Dziwi też postawa wielu tutejszych osób pochlebców takich działań. To nic, że rujnuje się kulturę czy zwalnia kompetentnych, ale niewygodnych dla władzy ludzi. Może liczą np. na ratuszowe Asy, które rozdaje się na lewo i prawo.
Smuci więc los i perspektywa a raczej brak perspektyw m.in. kłodzkiego muzeum. Smuci los kłodzkiej kultury, ale nie tylko jej. Na pocieszenie pozostaje tylko fakt, że podobni włodarze szybciej czy póżniej odchodzą. Cieszy to podobnie, jak fakt, że wiosna już tuż, tuż…
A tak na marginesie. Może tak włączyć Kłodzko do kłodzkiej gminy. Tu potrafią zadbać o kulturę i rozwój. Może czas brać przykład z mądrych sąsiadów.