Publiczne czyli dostępne dla partii
Z uwagą przeczytałem ostatni artykuł p. Marty Gadomskiej „Mann uderzył ręką w stół” oraz sam wywiad z p. Wojciechem w Newsweeku . Okazało się, że nawet do kultowej radiowej trójki, jak i jej neutralnego politycznie pracownika, dotarło czym są media publiczne. Upolitycznione do granic wytrzymałości jednocześnie konkurujące o reklamy z mediami prywatnymi… A żeby tego było mało jeszcze dofinansowywane z podatku zwanego opłatą abonamentową. Coś tu jest ostro namieszane. Pan Wojciech Mann – którego bardzo szanuję jako prezentera i znawcę muzyki też już nie wytrzymał gdy jego ukochane radio PiS upolityczniło. Tymczasem koalicja polityczna PiS+ SLD ma się w najlepsze dzieląc się mediami akurat tak, że trójka przypadła PiSowi a radio jedynka, trochę mniej pazernemu, SLD.
Szkoda, że dopiero atak na trójkę spotkał się z reakcją zaś z upolitycznieniem telewizji publicznej wszyscy się pogodzili. Nie często oglądam wiadomości w telewizji publicznej ale z ciekawości w piątek o 7.30 obejrzałem wiadomości na jedynce: pierwsza wiadomość to zaprzeczenie potencjalnej koalicji PIS – SLD przez Jarosława Kaczyńskiego, druga wiadomość to uczestnictwo prezydenta Kaczyńskiego w uroczystościach Katyńskich, trzecia wiadomość to zjazd biskupów w Gnieźnie i przemówienie na nim… prezydenta Kaczyńskiego. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości?
Chyba czas pomyśleć nad oderwaniu polityków od „korytka” mediów publicznych. Stanie się to dopiero wtedy gdy media przestaną upodabniać się do komercyjnych nadając teleturnieje, zbierając reklamy a zabierając się za swoje posłannictwo czyli stając się mediami niszowymi. Lub po prostu jeśli takie produkcje (np. o Chopinie) będzie się zlecać do wykonania mediom prywatnym. Tak czy inaczej tak jak jest nie może pozostać.
Maciej Awiżeń