Aukcja. Pamiątka

Autor: 
Katarzyna Redmerska

W TV trafiłam na program, poświęcony aukcji ubrań nieżyjącej księżnej Diany. Po wysłuchaniu, z jakim przejęciem pracownicy domu aukcyjnego mówią o planowanym wystawieniu na sprzedaż ubrań księżnej
i przyjrzeniu się ekscytacji możliwością ich zakupu przez fanów Di, pomyślałam: po co tyle szumu? Co takiego rewelacyjnego jest w przykładowej bluzce, którą Di nosiła? Co mi da zakup jakiejś części garderoby mojego idola?
Cóż, takie pytania może zadać tylko kompletny abnegat, niekochający bezgranicznie swojego idola. Takie słowa usłyszałam od kolegi, fana klubu piłkarskiego Manchester United, który zakupił na aukcji internetowej kawałek murawy ze stadionu Wembley, na którym to jego ukochana drużyna rozgrywała mecze. Uhm…chciałoby się powiedzieć: bez komentarza. Gdy przyszedł do nas uradowany z plastikowym przeźroczystym pudełeczkiem wielkości zapałek, który niósł jak bezcenny relikt i oznajmił, że oto przed oczami mamy kawałek historii futbolu, o mało nie parsknęłam śmiechem. Narzeczony praktycznie zapytał, ile go ten „kawałek historii” kosztował. Ja zaś po dokładnym obejrzeniu cennego pudełeczka, poradziłam, by trzymał je w miejscu niedostępnym dla dzieci i uważał by się nie rozbiło. Na jego pytające spojrzenie, odpowiedziałam: wyobrażasz sobie, ile ma ta „murawa” bakterii? Przecież jak ogląda się piłkarzy podczas meczu, to poza bieganiem nie robią już nic, poza siarczystym pluciem.
Wracając jednak do aukcji. Być może, gdybym miała jakiegoś idola, to rzeczywiście miło by było mieć po nim jakąś pamiątkę. Tylko, że ja idoli nie mam, ale zaraz..., gdyby sprzedawał swoje osobiste rzeczy na przykład Lepper? Proszę się nie dziwić, przecież pisałam w jednym z felietonów, że cenię go za niezmienność charakteru. Po panu L. kupiłabym sobie spinki do mankietów. Tak wiem, że pan L jeszcze żyje, ale kto powiedział, że aukcje pamiątek po „sławnych” muszą odbywać się tylko po ich śmierci? Żyjący idole, również organizują aukcje swoich prywatnych rzeczy. Swoją drogą, jak się temu przyjrzeć bliżej, to połączenie aukcja plus polityk równa się niezły sposób na promocję. Taka aukcja pamiątek, byłaby dobrym sposobem na integrację polityka z wyborcami i jego, co by nie było poniekąd przecież i fanami. Aukcje mogłyby się odbywać jako element kampanii wyborczej. Ci zaś politycy, którzy popadli w niebyt polityczny i zeszli, czy to sami, czy z pomocą osób trzecich z areny politycznej, mogliby się również przypomnieć w ten sposób swoim wyborcom i zwolennikom. Uzyskane z aukcji fundusze, można by było zainwestować, czy to w kampanię wyborczą, czy wspomóc jakiś wzniosły cel.
Wybory prezydenckie za pasem. Nie śmiem nawet proponować władzom takiej aukcji. Ale tu, w naszym małym społeczeństwie? Czemu nie. Panie, panowie burmistrzowie, radni, do dzieła!

Wydania: