Marokańskie pociągi
Jak już kiedyś pisałem, z Polski da się pojechać do Maroka pociągiem. Oczywiście - z przerwą na przeprawę promową przez Cieśninę Gibraltarską. Ale to tylko ok. 40 minut wodolotem (albo 2 godziny promem). Portem docelowym jest Tanger, skąd można jechać pociągiem dalej w głąb Maroka. Aktualnie w Maroku jest ok. 2100 kilometrów linii kolejowych. Nie jest to dużo, zważywszy na obszar całego kraju - ok. 710 tys. km2. Pociągi dzielą się na trzy kategorie - osobowe (ordinaire), pośpieszne (rapide) i ekspresowe (TNR). Różnią się ceną, ale czas jazdy jest taki sam. W lepszych pociągach jest klimatyzacja i wyższy standard. Ogólnie standard nie jest zły - wagony pochodzą głównie z belgijskiego demobilu. Do niedawna składy były ciągane przez lokomotywy budowane na bazie polskich ET-22. Ceny biletów nie są wygórowane, np. obecnie bilet normalny na 2 klasę z Tangeru do Marrakeszu (czyli prawie przez całe Maroko, 11 godzin jazdy) kosztuje 205 dirhamów (ok. 75 zł). Do tego, jako obcokrajowcom, „przysługuje” nam dyskretna (nie zawsze) opieka agentów ochrony. Marokańska kolej wciąż się rozwija. Aktualnie, wspólnie z Francuzami, Marokańczycy budują dwie linie dla pociągów dużych prędkości TGV między głównymi miastami: Tanger - Fez - Rabat - Casablanca - Marrakesz i dalej do Agadiru (nowa linia). Odcinek z Tangeru do Casablanki ma być gotowy w 2013 roku. Jadące tędy pociągi będą osiągały prędkość 320 km/h!