Otworzyć puszkę Pandory (cz.4) - prawdziwa długowieczność...

Autor: 
wywiad z lekarzem Janem Pokrywką - Marta Gadomska

Dlaczego Hovind nie wspominał nic o wodorze?
Nic nie wspomniał, bo go wtedy nie mógł „zauważyć”, sformułował swoją teorię przed rokiem 2007. Twierdził, że atmosfera z 32% zawartością tlenu i podwyższonym ciśnieniem od półtorej do dwóch tysięcy hektopaskali jest
w pełni wystarczająca, aby uzyskać sytuację zdrowotną doprowadzającą do długowieczności, takiej jaka panowała przed potopem. Ponadto w zbadanych banieczkach gazu zawartych w bursztynach, wodoru nie miało prawa być, gdyż jego cząsteczka jest tak mała, że przez bursztyn wodór przechodzi jak wiatr przez firankę. Ja miałem to szczęście, że trafiłem na przełomowe badania japońskie z roku 2007 i twierdzę, że hipotezie Hovinda brakuje właśnie tego najistotniejszego szczegółu.
Owszem Hovind ma rację – niektóre elementy „przedpotopowego” samopoczucia, jak siłę i wytrzymałość, uzyska się, ale twierdzę, że bez wodoru nie osiągniemy długowieczności. By przedłużyć życie, nasz ustrój potrzebuje najbardziej efektywnej ochrony przeciwrodnikowej. Taką ochronę może nam dać jedynie kwintesencja wszystkich antyoksydantów – cząsteczkowy wodór H2. Może on być dostarczany drogą wziewną, jak przed potopem, lub poprzez wypijanie maksymalnie nasyconej wodorem wody, np. wody o parametrach wody „Red-OX”, bądź za pomocą jeszcze innego nośnika.
Czy zatem wodór dostarczy nam najlepszej ochrony?
Tak, zdecydowanie tak! Tak dziś modne i popularyzowane antyoksydanty roślinne, nawet te zbadane jako najaktywniejsze, są tylko dalekim echem siły ochronnej, którą daje wprowadzony do ustroju, sam wodór. Ponadto każdy antyoksydant w ilościach nadmiernych jest szkodliwy. Badania na zwierzętach udowodniły to ponad wszelką wątpliwość. Wodoru, używając zgodnie z zasadami podanymi przez naukowców japońskich – wziewnie od 1 do 3% lub wypijając wodę maksymalnie zredukowaną, nie można przedawkować.
Czy ktoś już tego dowiódł?
Japończycy w 2007 roku wykonali serię badań naukowych nad wodorem cząsteczkowym. W latach późniejszych potwierdziły to inne naukowe centra badawcze na dalekim wschodzie i w Europie. Aby to dobrze zrozumieć przytoczę pewną historię związaną z uzdrawiającym źródłem, ale o tym za chwilę, bo tymczasem jeden z pacjentów, gdy dowiedział się, że woda stojąca w moim gabinecie, woda „Red-OX”, zawiera wodór, opowiedział mi to, co wiedział o wodorze, i z czym praktycznie się spotkał.
Przebywał on kilka lat temu w Connecticut, gdzie jego koledzy pracowali w jednym z największych kasyn na świecie. Do ich obowiązków należało m.in. podłączanie do klimatyzacji butli z tlenem, mimo, że mijało się to z prawem USA. Najbardziej interesujące było jednak to, że w podobny sposób „wzbogacano” tam powietrze uwaga! …wodorem. Strażacy na samą myśl o tym poczerwienieli by z oburzenia. Tymczasem właściciele kasyn, dbający o swoje dochody poszukiwali sposobów ich pomnożenia. Docenili przede wszystkim „odświeżający” wpływ wodoru na organizm klientów. Domieszka pewnej ilości wodoru do atmosfery, podejrzewam jeden do dwóch procent, którą oddychali, i jak sądzę nadal oddychają gracze w kasynach, powodowała, że byli oni w stanie grać przez długie godziny w świetnej kondycji.
Początkowo uważałem takie „zabiegi odświeżające” za mało prawdopodobne znając restrykcyjne prawo USA dotyczące bezpieczeństwa w budowlach publicznych, ale mój pacjent wyjaśnił mi, że niemal wszystkie kasyna w USA znajdują się na terenach rezerwatów indiańskich – czyli na obszarach eksterytorialnych. Nie obowiązują tam ustawy Kongresu, lecz wyłącznie prawo ustanowione przez indiańskiego wodza. c.d.n.

Wydania: