Subiektywnie... obiektywnie? (20)
W dwudziestym jubileuszowym odcinku „Subiektywnie...obiektywnie”, postanowiłam poruszyć temat „alkoholizmu”. Bowiem coraz większy odsetek społeczeństwa sięga po tę właśnie używkę.
Z własnych obserwacji poczynionych przy okazji „wieczornych” zakupów, stwierdzam, że spora ilość społeczeństwa, nie jest w stanie zasnąć bez jednego głębszego do poduszki.
Wracając do wspomnianych „wieczornych” zakupów robionych w supermarkecie. Robię je zawsze w tym samym sklepie. Stojąc w kolejce do kasy, nie sposób nie zaglądnąć do koszyków klientów. Obecność alkoholu (z reguły przysłowiowa „małpka”), wzbudziła moje zainteresowanie, gdy zdałam sobie sprawę, że ta „małpka” jest zakupem nagminnym.
Wyłączając nałogowych koneserów alkoholu, których z racji zamieszkiwania w małej aglomeracji się zna, pozostali konsumenci to tzw.: ”szanowana” grupa społeczna. Zawsze lub prawie zawsze w ich koszykach znajduje się pośród zakupów alkohol.
Owszem, można sobie od czasu do czasu kupić coś procentowego i golnąć dla poprawy samopoczucia lub na niestrawność. Są również ku temu okazje jak: rodzinne uroczystości, święta, letnie grille itd. Jednakże kupowanie alkoholu na co dzień, przy okazji każdych zakupów? Lub nawiedzanie sklepu tylko po to, by zakupić alkohol? To już nie wygląda wesoło.
Bynajmniej nie mam tu zamiaru wmawiać mieszkańcom alkoholizmu, czy wieczornego rodzinnego zalewania się. Problem jest głębszy, natury psychologicznej.
Żyjemy w stresie, niepewni jutra. Ciężko o pracę, o jej utrzymanie. Trwa ciągły wyścig szczurów. Żyjemy od pierwszego do pierwszego.
Wielu zalega z opłatami za światło, wodę, gaz. By zapomnieć o problemach …popijamy.