Do czego się nadajesz, młody człowieku?
Zacznijmy od złośliwości młodych: „ja się na świat nie prosiłem/am”. Więc martwcie się o mnie wy - rodzice.
No i mają rację - „nie prosili się” - przyszli na ten świat z woli swoich rodziców (miłości, z rozsądku, z decyzji o utrzymanie rodu...).
... sam fakt powiedzenia: „ja się na świat nie prosiłem/am” już w tym momencie dyskwalifikuje rodziców takiego młodego potomka, bo źle do tego momentu był już prowadzony/wychowywany. Można by rzec - nie tyle zepsuliśmy swoją „pociechę”, co w ogóle jej nie oszlifowaliśmy i jest ta nasza pociecha toporna jak (?) rodzic?
Bez szacunku, ale i bez rozumu wychowywany/prowadzony przez rodziców bądź jako „maminsynek” - czyli zabawka, bądź jako „bachor”.
Zdarza się, że „maminsynek” czy „bachor” przy dobrym zbiegu okoliczności „wychodzi na ludzi”. Ale najczęściej zostają „maminsynkami” czy brutalami. Łupnie matkę i ojca jak „obrośnie w si-łę”. Do czego się nadajesz - młody człowieku?
Najpierw rodzice uczą Cię „kindersztuby”: dziękuję, przepraszam, proszę... Potem, znów rodzice - szukają w Tobie pasji życia, bowiem każdy człowiek na tej ziemi jest jedyny i niepowtarzalny. Ty taki też jesteś. Rodzice przygotowują Ci miejsce należne na tej ziemi. Bo po to się urodziłeś, choć na świat się nie prosiłeś, aby wypełnić sobą przynależne Ci miejsce na tym świecie.
Rodzicom w dziele „budowania” Ciebie pomagają/ przeszkadzają i szkoła, i kościół, i knajpa, i otoczenie.
Uważni rodzice odnajdą w Tobie talenty dane od Boga (od tego, żeś się urodził) i wytyczą Ci drogę rozwoju. Drogę, na której będziesz po prostu najlepszy (choć nie jedyny) na świecie.
Czy będzie to droga technika, naukowca, sportowca, poety, rzemieślnika, artysty...? To złożone dzieło: w jakiejś części „iskra boża”, ponad połowa to opieka i prowadzenie przez rodziców, a reszta twoja praca. A potem to już realizacja w stu procentach swojego życia.
Czy społeczeństwo doceni Twoją niepowtarzalność choćby dobrami materialnymi? Różnie z tym bywa. Ale na pewno szacunek, a wręcz podziw, kiedy będziesz realizował swoje.
Nie odpowiada Ci to? To zdaj się na innych.
Wynik? Łatwy do przewidzenia: wykorzystają i porzucą. Bo inaczej być nie może.
Uśmiechnij się młody człowieku. Jesteś na Ziemi tylko ten jeden raz i tylko Ty. Nikt przed Tobą, nikt po Tobie już Tobą nie będzie - tu, na Ziemi. A co zostanie po Tobie?