Czterej pancerni i... statysta, czyli wspomnienia z planu filmowego
7 stycznia 2014 r. po świątecznej przerwie pełni zapału do pracy Kłodzcy Filmomaniacy spotkali się ze statystą zatrudnionym w 1969 roku przy filmie „Czterej pancerni i pies”, panem Bogusławem Bliźniukiem, by przeprowadzić wywiad.
- Jak doszło do tego, że statystował Pan w kultowym serialu?
- Zobaczyłem pewnego dnia na słupie ogłoszeniowym w Kłodzku informację o tym, że potrzebni są statyści do filmu. Stwierdziłem, że warto spróbować.
- Ile miał Pan wtedy lat?
- Chodziłem wtedy do 8 klasy. Miałem 15 lat.
- Czy wziął Pan udział w castingu?
- Nic mi nie wiadomo o castingu. Po prostu przyszedłem na plan w stworzonym przez siebie kostiumie. Na strychu znalazłem czapkę maciejówkę, tweedową marynarkę, starą walizkę i buty.
- I tak ubrany udał się Pan na plan zdjęciowy?
- Tak, oczywiście. Od razu zostałem zauważony, mój kostium okazał się trafiony.
- Warto było poświęcić swój wolny czas?
- Uważam, że nie był to czas zmarnowany. Przeżyłem coś niezwykłego. Oraz zdobyłem na owe czasy dość pokaźną sumkę, bo aż 80 złotych.
- Jakie były warunki pracy przy filmie? Czy fascynowało Pana takie zajęcie?
- Chwilami wydawało mi się to nudne i męczące, bo po kilkanaście razy powtarzano jedną scenę, ponieważ coś należało poprawić. Ale cała ekipa filmowa była bardzo sympatyczna, nikt nie budował sztucznego dystansu. W przerwie między ujęciami aktorzy (Gajos, Pieczka, Pyrkosz) grywali w pokera i to o duże stawki; żaden z nich jednak nie był wyniosły, wydawali się zwykłymi ludźmi. Szczególnie miły był Rosjanin grający oficera dowodzącego ewakuacją miasta.
- A jak zareagowali na Pana udział w filmie bliscy?
- Kolegom nic nie mówiłem. Zgłosiłem się sam. Moja mama nie zwróciła na to większej uwagi, ponieważ nie znała serialu, ale cieszyła się z tego, że stałem się przedsiębiorczy i samodzielny, bo potrafiłem zarobić parę groszy.
- Czy scena, w której Pan statystował, znalazła się w filmie?
- Tak, ale nawet mnie samemu trudno jest się rozpoznać w tłumie statystów. W tym ujęciu widz zwraca uwagę przede wszystkim na przewracający się wózek i rozsypane rzeczy. A mnie widać zaledwie przez chwilę.
- Czy statystował Pan później w innym filmie?
- Nie, dla mnie był to mało istotny epizod w życiu. Nie miałem ambicji artystycznych i nigdy więcej nie brałem udziału w filmie fabularnym.
- Czy udział w filmie „Czterej pancerni i pies” wpłynął jakoś na Pana decyzje i wybory życiowe?
- Nie, tak jak już powiedziałem, była to dla mnie fajna zabawa, ale tylko jednorazowa, nie wiązałem z tym zajęciem swojej przyszłości. Główną pobudką do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu były oferowane statystom zarobki.
- A gdyby obecnie zaproponowano Panu statystowanie, zgodziłby się Pan?
- Oczywiście, gdyby nie kolidowało to z moimi obowiązkami, to czemu nie. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie, polecam wszystkim taką próbę sił.
- Dziękujemy bardzo, panie Bogusławie, za poświęcony nam czas oraz fascynującą i barwną opowieść sprzed lat.