Franciszek Stech - Sprawiedliwy wśród Narodów Świata
Pan Franciszek Stech otrzymał pośmiertnie tytuł, dyplom honorowy oraz Medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Podczas uroczystości w Domu Edyty Stein we Wrocławiu 9 listopada tytuł z rąk pani ambasador Izraela Anny Azari przyjął syn Stanisław z rodziną.
W czasie wojny Franciszek Stech pomagał Róży Spiess z Tarnopola.
Jej wspomnienie zapisano w 1948 r.:
„Ja pracowałam po stronie aryjskiej, w pracowni cholewkarskiej u Polaka - p. Franciszka Stecha. Był to bardzo szlachetny człowiek, który z najwyższym oburzeniem patrzył na to, co robili Niemcy z Żydami. Okazywał on nam zawsze pomoc, nie licząc się z tym, że ma dookoła siebie sąsiadów Ukraińców. Ilekroć przeczuwaliśmy, że ma być akcja, zostawaliśmy na noc u niego w warsztacie. (…) W czerwcu 1943 r. nastąpiła likwidacja getta tarnopolskiego. Akcja ta miała objąć i Żydów pracujących po stronie aryjskiej. Ja już w tym okresie w ogóle nie przychodziłam do getta, ponieważ stale wisiała nad nami groźba akcji.
W dniu wybuchu akcji Franciszek Stech przyszedł bardzo wcześnie do warsztatu, mówiąc, że getto jest obstawione i że najpewniej będą szukać Żydów i tutaj. Zaproponował mi i jeszcze jednemu Żydowi, zatrudnionemu u niego, byśmy skryli się w schronie pod królikarnią, który nam urządził sąsiad Stecha (Polak) na jego prośbę i za obiecaną zapłatę. Schron ten już był od kilku tygodni przygotowany, przebywał w nim mój mąż po ucieczce z obozu. Do tego schronu udaliśmy się i my. Tego samego dnia do Stecha przyszli gestapowcy z imienną listą, pytając „de wasze Żydy?” Po wykrętnej odpowiedzi majstra naszego odeszli z niczym. W schronie tym przebywaliśmy bardzo krótko, bo obwialiśmy się, że nas wykryją. Chcieliśmy się dostać do lasu, ale to było bardzo trudne. Udaliśmy się więc do ruin jakiegoś domu. Ale tu nas jeden z Polaków wykrył i po oddaniu wszystkiego cośmy mieli, uciekliśmy do szuwarów w okolicy Białej koło Tarnopola. Ponieważ byliśmy bez środków do życia, zwróciliśmy się do mego majstra (Stecha) z prośbą o dostarczenie nam paczki żywnościowej na jeden miesiąc, liczyliśmy bowiem, że wojna się skończy w ciągu miesiąca (był to lipiec 1943 r.). On nam przygotował taką paczkę i obiecał co 10 dni dostarczyć paczkę na umówione miejsce, skąd ją odbierał mój mąż.”
27 listopada w Kłodzku rodzina państwa Stechów spotkała się z tej okazji z kłodzczanami. Koncert, informacje, wspomnienia, wymiana poglądów oraz aktywny udział starosty kłodzkiego Macieja Awiżenia sprawiły, że udało się podkreślić ważność wydarzenia dla naszej społeczności. Wieczór zakończył się pod obeliskiem na miejscu kłodzkiej synagogi. I tym razem (jak przed rokiem) Jerzy Dominik Szczesiak zaśpiewał własny utwór, napisany przed rokiem na 75 rocznicę Nocy Kryształowej.