O Ziemi Kłodzkiej rozmowa z p. Zbigniewem Szczygłem

Autor: 
Mirosław Awiżeń
szczygieł.jpg

O Ziemi Kłodzkiej z p. Zbigniewem Szczygłem radnym w Sejmiku Woj. Dolnośląskiego, przew. Komisji Uchwałodawczej,Przestrzegania Prawa i Bezpieczeństwa

- ... to już trzecia kadencja w samorządzie wojewódzkim i właśnie w Komisji Uchwałodawczej, Przestrzegania Prawa i Bezpieczeństwa...
- A to po prostu ciąg dalszy wydarzeń, o ile chodzi o moje życie zawodowe.
34 lata jako „państwowiec” w ochronie p. pożarowej. Oficer Państwowej Straży Pożarnej. To jakże może być inaczej? A karierę zawodową skończyłem na stanowisku Dolnośląskiego Komendanta Państwowej Straży Pożarnej.

- Ciekawe. Proszę, powiedz, jak to było od początku...
- Jako jeden z nielicznych absolwentów Liceum Ogólnokształcącego w Bystrzycy Kłodzkiej podjąłem wysiłek zdawania do Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej w Warszawie...

- Spełnienie chłopięcych marzeń?
- Tak. Sądzę, że większość chłopaków chciała być strażakami... mnie się to udało. Ale to nie wszystko. Ja po prostu kontynuowałem tradycje rodzinne. Mój ojciec też był strażakiem zawodowym.

- Po szkole... służba...
- Najpierw Komenda Miejska w Wałbrzychu, potem rok 1980 i w Świdnicy, gdzie przyszło mi spędzić przeszło 16 lat. To był „gorący” czas - czas „Solidarności” i stanu wojennego... Należałem do „Solidarności” i o mały włos nie skończyłaby się moja kariera strażaka ... Komisje Robotniczo-Chłopskie szukały, szukały dziury w całym ale jakoś nic nie wyszukały...

- Dalej...
- Kolejny etap to z-ca Komendanta Wojewódzkiego w Wałbrzychu (Wałbrzych był wówczas miastem wojewódzkim - dop. red.) I tam byłem do wygaszenia województwa. Z Wałbrzycha w 2002 roku awansowałem na stanowisko Dolnośląskiego Komendanta Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Na tym stanowisku pracowałem do 2006 roku. Ówczesny minister Dorn odesłał mnie z tego stanowiska na „zasłużoną” emeryturę...

- No to mamy historię zawodową Twojego życia. A rodzinna?
- Żona Maria - od początku, czyli od 1977 roku ta sama. Dwóch wspaniałych synów – Rafał i Jakub. Jestem też szczęśliwym dziadkiem, mam wnuczkę Oliwię.

- No to przejdźmy do kolejnej odsłony Twojego życia czyli działalności społecznej.
- Ciąg dalszy, albo dokładniej - równoległy z życiem zawodowym, czyli współpraca z samorządami - co jest oczywistym. Działałem od początku również w Ochotniczych Strażach Pożarnych a rzemiosła samorządowego uczyłem się w organizacjach pozarządowych, szczególnie w tak szacownej organizacji jakim jest Fundusz Lokalny Masywu Śnieżnika.

- ... właśnie tu?
- Znowu nie dziwota, bowiem jestem mieszkańcem gminy Bystrzyca Kłodzka. To tutaj są „góry, konie, pstrągi i wołowina sudecka”. Moją jest „wołowina sudecka” i Festiwal Kulinarny Wołowiny Sudeckiej od lat organizowany w Marianówce. A przecież „moim konikiem” jest również Marianna Orańska, którą udało mi się „wynieść na salony” wrocławskie, a dokładniej do Rynku wrocławskiego.

- „Maczałeś i maczasz palce” także w Dolnośląski Festiwal Muzyki.
- Organizatorem jest p. Magdalena Kulig. Ja jestem „elementem wspierającym”...

- ... i to jak!
- Staram się.

- Czyli - po służbie zawodowej, teraz służba dla społeczności... zabrzmiało nieco patetycznie...
- No, po prostu praca, aby tu, naszą południową część województwa rozwinąć, bowiem mówi się (i tak chyba jest), że na południe od autostrady A4 „to bida”. Jeszcze dużo w tej materii mamy do zrobienia, aby tak nie było.

- Najważniejsze do wykonania...
- Bezwzględnie to skomunikowanie tych terenów ze stolicą województwa. To przebudowana „ósemka” na drogę szybkiego ruchu, to przywrócenie ruchu zamkniętych linii kolejowych (m.in. do Stronia Śląskiego przez Lądek Zdrój)...

- Czy w sensownym czasie uda się skomunikować nas „ze światem”?
- Jesteśmy w tzw. „korytarzu transeuropejskim Skandynawia - Adriatyk”, więc tak naprawdę „skazani jesteśmy” na sukces - czyli porządne połączenie. Chodzi o to, by stało się to prędzej niż później. Korytarz Skandynawia - Adriatyk jest lobbowany przez samorządy: Szczeciński Wielkopolski, Lubuski, Dolny Śląsk i dalej, Czechy, Węgry...

- Czy dojdzie do utworzenia tego korytarza?
- Na pewno, bo to wspólny interes i Skandynawów, i Polaków, i Węgrów,
i Słoweńców ... bo przecież oprócz połączeń przez Niemcy trzeba mieć równoległy. Taki korytarz komunikacyjny to nie tylko sama droga ale i linia kolejowa a także droga rzeczna (Odra).

- Mamy jeszcze jedną trasę wzdłuż granicy południowej Polski...
- Tak, tak... „Szlak Staropolski”.... u nas kończy się w Kudowie Zdroju, a ma iść w kier. Kłodzko - Nysa - Częstochowa. Fakt, że o tym szlaku zrobiło się u nas cicho, ale ten szlak ma duże znaczenie, jak szlak przewozów towarowych. Warto go kontynuować i u nas, bo w kier. na Otmuchów, Nysę, Opole - ten układ komunikacyjny jest realizowany, a nasza obwodnica Kłodzka pięknie się wpisuje w „Szlak Staropolski”.

- Sumując - bez komunikacji nie ma rozwoju...
- Bezwzględnie tak.

- No to teraz porozmawiajmy sobie o kolejnych bolączkach (a i też atutach) naszej Ziemi Kłodzkiej. ... Ziemia Kłodzka się wyludnia...
- Zgadza się - ale tak zawsze dzieje się, kiedy trzeba „rozstać się” ze starymi przyzwyczajeniami. Dzisiaj nie mają już racji bytu przysłowiowi „kołodzieje, kowale czy cieśle” w tym znaczeniu jaki był do niedawna, a ciągle tkwi w głowach mieszkańców. My musimy naszym gościom dziś, oprócz folkloru, oprócz naszych regionalnych zwyczajów i potraw, oferować wachlarz światowych możliwości. Owszem, kuchnia regionalna, jajecznica, ale też i kuchnia choćby molekularna, też wschodnia czy francuska, jak sprzęt sportowy, to nie tylko typowy, ale „co się komu wyśni”... Technologia z „najwyższej półki”... Dzisiaj wygrywa się nie o metry, godziny, ale o milimetry, części sekund.
Dystans bardzo się skrócił do pierwszych, ale tak to jest, że nawet po takim skróceniu dystansu najlepszy jest i tak najlepszy o te milimetry, o te ułamki sekund. I to musimy zrozumieć, przyjąć do wiadomości, że pierwsza liga wygrywa wszystko. Inni muszą zadowolić się tym, co spadnie z „pańskiego stołu...”

- No właśnie. Wróćmy do „wołowiny sudeckiej”... rosół, pieczyste...
- Musimy nauczyć się, że nie tylko rosół, ale i stek, ale i szynka dojrzewająca, gdzie rygory smaku i różnorodności nie polegają na „jakoś to będzie”, ale na niesamowitym reżimie ... Taki stek musi być opiekany 1, czy 2 minuty z każdej strony, i ani więcej, ani mniej, z tego a nie innego kawałka... Tutaj możemy powiedzieć o systemie, który „narzuci” nowoczesność. To zintegrowani hodowcy bydła , to świat nauki, to w końcu przetwórstwo. A z naszymi umiejętnościami to tu krucho. W naszych szkołach gastronomicznych tak nauczyciele jak i uczniowie mają kłopot, jak przyrządzić wołowinę sudecką, aby była o niepowtarzalnym smaku na świecie...
Tego wszystkiego musimy się nauczyć. To niestety, nie schabowy, raz dwa i po kłopocie. Mamy świadomość naszych braków i dlatego, w najbliższych już dniach podpiszemy umowę klastra pn. „Wołowina Sudecka”, w którym udział będą mieli: Uniwersytet Przyrodniczy z Wrocławia, Zakłady Przetwórstwa Mięsnego „Biernacki”, rolnicy-hodowcy, Dolnośląski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, Izba Rolnicza oraz samorządy: Wojewódzki, Powiatu Kłodzkiego i poszczególnych gmin. Głównym, zaś „spinaczem” klastra będzie Fundusz Lokalny Masywu Śnieżnika.

- Ufff o wielu rzeczach już sobie powiedzieliśmy, ale przecież jesteś przewodniczącym „od bezpieczeństwa”...
- Tak, to ciągle też jest „mój konik”. Cieszę się bardzo, że udało się nam wdrożyć program wsparcia dla systemu bezpieczeństwa. To finisz wielu przedsięwzięć, poczynając od edukacji najmłodszych (choćby konkursu „Uczę się bezpiecznie żyć”) poprzez inwestycje w infrastrukturę (wodną, drogową), no i w końcu zakup sprzętu dla jednostek ratowniczych. Z tym wszystkim wiąże się oczywiście modernizacja zaplecza logistycznego służb. Cieszę się, że są widoczne efekty, że skuteczność naszych działań jest coraz wyższa. Bo bezpieczeństwo to podstawa wszystkich działań.

Wydania: