Na prawo od lewa

Autor: 
Jan Pokrywka

Podczas ostatnich wyborów PiS zebrał większość głosów m.in. dlatego, że przedstawił najkorzystniejszą propozycję dla większości wyborców, przynajmniej z ich punktu widzenia. Tak to bowiem jest, że ludzie głosują na tych, którzy w mniej lub bardziej wiarygodny sposób wychodzą naprzeciw ich potrzebom i oczekiwaniom. Krótko mó-wiąc, ludzie głosują za swoim interesem. Dla większości sprawy znajdujące się na szerszym horyzoncie czasowym są niezrozumiałe lub niekoniecznie ważne. Taka jest demokracja i inna być nie może wbrew propagandzie i wierzącym w nią pięknoduchom. Kiedy np. koalicja PO-PSL podniosła wiek emerytalny, to wiadomo było, że w najbliższych wyborach większość zdobędzie komitet głoszący, że zmniejszy wiek emerytalny. Zrobił to PiS i wygrał i to jest zrozumiałe. Za to niezrozumiałe już jest, że formację tę uznaje się za prawicową w dosłownym i tradycyjnym tego znaczeniu. Z pewnością PiS jest bardziej na prawo niż dajmy na to taka trockistowska partia „Razem”, która nie uznaje żadnej własności poza partyjną, czyli swoich członków, bo jednak jakąś tam własność uznaje, choć w niewielkim i bardzo ograniczonym stopniu lub też nabycie jej wiąże się z tak dużymi kosztami.
Nowa ustawa o użytkowaniu wieczystym zakłada przekształcenie z mo-cy prawa od 2017 r. współużytkowania wieczystego gruntu wykorzystywanego na cele mieszkaniowe w prawo współwłasności gruntu, czyli zamienia wieczystą dzierżawę we własność. Można by temu przyklasnąć gdyby chodziło o jedną z form, nie jedyną jednak, uwłaszczenia obywateli, ale tak nie jest z kilku przyczyn. Po pierwsze, przekształcenie, o którym mowa, będzie kosztowne i wynosić tyle, ile obecnie wnosi wieczysty użytkownik przez okres, do którego miało trwać prawo wieczystego użytkowania, przy aktualizacji jedynie wskaźnikiem GUS. Czyli, że uwłaszczony użytkownik będzie musiał ponieść opłatę dzierżawną za 99 lat łącznie w wysokości jaką płaci rocznie rewaloryzowaną w czasie.
Oznacza to, że własność, czyli w tym przypadku mieszkanie, już na starcie obciążone będzie długiem (hipoteka), może nawet większym niż jego wartość. Stwarza to niebezpieczeństwo wywłaszczenia na poczet długu. Spo-dziewać się bowiem można, że stawki roczne wieczystego użytkowania gruntów wzrosną do maksymalnej wysokości przy obecnych zasadach ich wycen. Rząd zapewne chce dobrze, ale jak każdy rząd lewicowy (PiS jest w najlepszym razie centrolewicowy) swoimi działaniami stwarza nowy problem rozwiązując stary. Zamiast prywatyzacji gruntów zgodnie z intencją twórców ustawy dla dotychczasowych dzierżawców, czyli osób prywatnych, w dłuższej perspektywie, acz niezbyt długiej, beneficjentami staną się banki i inne instytucje finansowe oraz organizacje mniej lub bardziej rozpoznawalne, zgodnie, rzecz jasna, z prawem.
A przecież rozwiązanie jest proste: bezwarunkowe uwłaszczenie z mocy prawa. Nie gwarantuje to ewentualnych spekulacji, ale stwarza przynajmniej równe szanse.

Wpuszczeni w kanał
Jakoś ani media niezależne, te od Adama Michnika, ani media niepokorne – od Adama Lipińskiego, nawet nie zająkną się w sprawie Kanału Śląskiego, a sprawa jest ważna. Pisze o niej Grzegorz Braun jako jedyny chyba.
O co chodzi? Kanał ów miałby łączyć Odrę i Wisłę, ale to tylko etap wstępny. W całości projekt zakładałby połączenie systemem kanałów Odry z Dunajem z centrum przeładunkowym w Czechach. Orędownikiem pomysłu jest prezydent Miłosz Zeman, nawiązujący tym samym do identycznego projektu Karola IV z XIV wieku.
Mamy więc arcyważny dla Europy Środkowej projekt, dający państwom z tej strefy dostęp do portów, a porty to okno na świat, szybszy przepływ towarów z północy na południe, możliwość kontroli obrotu towarowego, a tym samym bogacenia się, rozwój terenów leżących w dorzeczu tych rzek i kanałów. Oznacza to pojawienie się nowego gracza w systemie dystrybucji towarów a tym samym pieniądza, czyli konkurenta dla tych, którzy do tej pory dzierżyli monopol. No, ale rzekomo żyjemy w dobie wolnego rynku, jak podawane jest do wierzenia.
Jedynym, jak się wydawało problemem, były finanse. Tych odmówiła Unia Europejska, ale i tę przeszkodę udało się pokonać, bo na scenie pojawili się Chińczycy. Podpisano już nawet stosowne umowy ale... tego już było za wiele. Ambasador amerykański w Warszawie w rozmowie z min. Waszczykowskim wyraził swój sprzeciw argumentując, że chińska firma znajduje się na czarnej liście Banku Światowego.
Mamy więc sytuację taką: ambasador amerykański przekazuje polecenie międzynarodowej organizacji finansowej swojemu polskiemu wasalowi a ten w podskokach usiłuje wszystko odkręcić. To pokazuje naszą pozycję w świecie i wszystko to, co wiąże się z takimi projektami jak Międzymorze i Trójmorze. Bez bezpośredniego połączenia wodnego i lądowego wszystko to są bzdety. To dopiero stanowiłoby podstawę zacieśnienia współpracy państw środkowoeuropejskich i utworzenia nowego gracza politycznego, a tym nie są zainteresowani ani Niemcy, ani Rosja ani – jak się okazuje – także Stany Zjednoczone. Gwoli przypomnienia: w latach 90. powstał polityczny projekt zwany Heksagonale, zakończony bombardowaniem Belgradu i rozpadem Jugosławii. Teraz sytuacja jest inna, korzystniejsza ale czy zostanie wykorzystana?

Czy kolejna rocznica przyczyni się byśmy zmądrzeli?
Jeżeli prawdą jest, że II wojna światowa była dogrywką do pierwszej, trzeba by zrewidować dotychczasową wersję przyczyn tego co stało się 1 września 1939 r. i roli Polski w tym zakresie. Niestety, rocznicowa narracja obowiązująca w naszym kraju, a także brak dostępu do wszystkich dokumentów we wszystkich archiwach, skazuje nas z jednej strony na spekulacje a z drugiej uniemożliwia wyciągnięcie wniosków na przyszłość.
Oficjalnie obowiązująca narracja nie jest, jeżeli uważnie przyjrzeć się i w miarę trzeźwo ocenić fakty, spójna. Np. przypisywanie Hitlerowi szaleństw i manii panowania nad światem, nie wydaje się przekonywująca. Hitler do władzy doszedł w jak najbardziej demokratyczny sposób, z czego należałoby wyciągnąć wniosek, że cała ta demokracja jest do bani, i należy dać sobie z nią spokój i poszukać lepszych rozwiązań. Możni tego świata demokracji nie podważają, co więcej, czynią ją dobrem najwyższym, a zatem
Wydawać się to może dziwne, ale stosunki Warszawy z Berlinem do kwietnia 1939 r. były przyjacielskie, pomimo konfliktów z powodu Śląska. Polska była pierwszym krajem, z którą Hitler podpisał 26 stycznia 1934 r., mający obowiązywać 10 lat, pakt o nieagresji. Trwały także rozmowy o wspólnym marszu na ZSRR, dopóki Hitler nie zbliżył się do sowieckich granic. „W 1938 r. sojusznicy zgodzili się, że Polska zostanie satelitą Niemiec” – pisał brytyjski historyk
A. J. P. Taylor. W grudniu 19938 r. przybył do Warszawy niemiecki minister sprawiedliwości Hermann Frank, a 18 lutego 1939 r. przybył Heinrich Himmler.
W kwestii zwrotu Rzeszy ziem utraconych na rzecz Polski po I wojnie światowej Niemcy złożyli pewne propozycje i w tej sprawie miało dojść do wizyty Becka w Berlinie 21 marca 1939 r., zamiast do Berlina poleciał do Londynu. Odpowiedź odrzucającą niemieckie propozycje przekazał polski ambasador - Józef Lipski.
Głównym celem dyplomacji brytyjskiej było podburzenie Niemiec przeciw Rosji zachęcając Hitlera do ataku na Polskę, co miało być początkiem niemiecko-sowieckiego konfliktu. Chodziło, a jest to element stały, by nie dopuścić do sojuszu niemiecko-rosyjskiego, który zdominowałby Europę kontynentalną zagrażając interesom brytyjskim i francuskim.
Kolejna tajemnica. W Polsce ostatecznie nie ogłoszono mobilizacji, choć 29 sierpnia 1939 r. rozważano taką możliwość, ale w końcu zrezygnowano. Plakaty wzywające do wojskowej mobilizacji, które zaczęto rozwieszać, zostały zerwane. Powodem było żądanie ambasadorów brytyjskiego i francuskiego od Polski rezygnacji z jakichkolwiek działań mobilizacyjnych do 31 sierpnia.
3 września polska misja wojskowa odleciała do Londynu, gdzie musiała czekać tydzień na przyjęcie przez szefa brytyjskiego sztabu generalnego - Edmunda Ironsida. Gdy wreszcie do spotkania doszło polscy generałowie dowiedzieli się, że brytyjski sztab nie ma żadnego planu pomocy Polsce i że-by kupili broń od państw neutralnych. Ostatecznie gen. Ironside obiecał sprzedać im 10,000 przestarzałych karabinów Hotchkiss i 15-20 milionów nabojów do nich w ciągu 5-6 miesięcy.
Dlaczego Beck i polski rząd tak poważnie potraktował brytyjskie gwarancje? Tego nie wiemy, ale wiadomo, że zwrot na wrogi polityce brytyjskiej wobec Hitlera nastąpił, gdy ten zaczął popierać separatystyczne dążenia Słowaków i Ukraińców. Być może Beck liczył, że Hitler zaproponuje Polsce Słowację i część Ukrainy jak twierdzą niektórzy historycy, a gdy tak się nie stało, zmienił front. To jednak zbyt proste wyjaśnienie. Spolegliwość polskich polityków wobec Albionu to nie jednorazowy epizod, ale ciąg zdarzeń od insurekcji kościuszkowskiej poczynając po dziś, z tą różnicą, że rolę protektora przejęli w znacznej części amerykańscy kuzyni. Problem w tym, że z jakichś niezrozumiałych względów zakładamy, że będą nas traktować jeżeli nie jak równych, to uczciwie i za cholerę, że dla nich to kwestia wrodzonego poczucia bycia czymś więcej niż inni, kimś ważniejszym w imperialnym znaczeniu, gdzie inni są co najwyżej pionkami na szachownicy. Takich, które można poświęcić dla doraźnych korzyści. Dlatego tak ważne aby po raz kolejny nie dać się wmanewrować w wojenkę korzystną dla innych, na którą pójdziemy pierwsi.
Bo kto pierwszy idzie na wojnę, przeważnie już z niej nie wraca. Kolejna rocznica historyczna powinna być kolejną okazją byśmy zmądrzeli.

Wydania: