Teresa Radzikowska - wspomnienie
Nie żyje pani dr Teresa Radzikowska – znana lekarka, uczestniczka kultury. Kiedy ubywa osób, które poznałam w młodości, myślę, że wszystko co było przedmiotem naszych wysiłków i wzruszeń nie mogłoby odbywać się bez aprobaty środowiska. Tworzyli go ludzie związani z nami zainteresowaniami i przyjaźnią. Pani Teresa była ważną częścią tego środowiska. Od zawsze zaprzyjaźniona z muzealnikami i rodziną Państwa Brejterów, spotykałyśmy się zwykle przy okazji różnych wydarzeń kulturalnych. Kiedy przeniosłam się do Galerii BWA uczestniczyła w naszych wernisażach i wieczorach artystycznych. A Jej Mama, starsza, elegancka pani, mieszkająca w Bochni, bywając w Kłodzku, odwiedzała Galerię z wnuczkami i wpisywała się do księgi pamiątkowej. W trudnym okresie naszej historii, w czasie stanu wojennego, polskie środowisko artystyczne na znak protestu odmówiło udziału w kulturze. Żeby ratować Galerię ogłosiłam wystawę „Moje dzieło”, aby pracami osób zaprzyjaźnionych wypełnić salę wystawową. Wówczas też zobaczyłam piękne wytwory Jej ręki – wspaniałe hafty na tkaninach, serwetach, poduszkach oraz akwarele. Córka, Ania – wówczas licealistka, przyniosła uszyte przez siebie buty z materiału, ozdobione haftem. Parę lat później w Galerii odbyła się jej pierwsza indywidualna wystawa, tuż przed dyplomem. Obecnie jest malarką, mieszkającą w Norwegii, druga córka została lekarzem. Poza zawodem Pani Teresa wiele starań poświęciła codziennej trosce o piękno życia, a wyniesione z krakowskiego środowiska ideały pielęgnowała tworząc wspaniały dom w Kłodzku – otwarty dla przyjaciół. Wobec pogłębiającej się dewaluacji pewnych wartości będę się upierała – piękno jest ponadczasowe. Żegnamy z prawdziwym żalem osobę utalentowaną i twórczą.