Wernisaż MISTRZ I UCZEŃ w "Chrobrym"
W życiu przeciętnego ucznia istnieje pięć istotnych kwestii: nauka (przynajmniej w teorii), spanie, jedzenie, dom i oczywiście imprezy. Można popaść w rutynę, prawda? Sama też często tak się właśnie czuję. Czasami jednak pojawiają się świetne okazje, aby spróbować poczuć, zobaczyć i usłyszeć coś nowego. Jedną z nich, w moim przekonaniu, była wystawa prac artystów „Chrobrego” 9 lutego 2018, nosząca tytuł: „Mistrz i uczeń”. W tym miejscu nie można nie wspomnieć o głównym koordynatorze tego przedsięwzięcia – pani Annie Olbińskiej. Dzięki niej możemy na chwilę oderwać się od książek i zeszytów i odkryć, że nasz kolega/nasza koleżanka jest artystycznym geniuszem!
Nasz piękny wernisaż rozpoczęliśmy występami artystycznymi, zarówno osób grających na instrumentach, jak i śpiewających. Tak więc nie zabrakło popisu gry na skrzypcach Tobiasza Smolaka, akordeonie Piotra Wrony (naprawdę fajny kawałek!) i gitarze Weroniki Worosz i Tomasza Wasielewskiego (to gwizdanie przy akompaniamencie do „ I Follow Rivers” – genialne!). Piosenki pochodziły z polskiego i zagranicznego repertuaru. Śpiewały Karolina Kud, Weronika Worosz i Natalia Kowalska. Sama także miałam okazję wystąpić wraz z Magdą Kurowską. Zaśpiewałyśmy w duecie nastrojowe „More than words”. Myślę, że jest to wartościowe urozmaicanie takich wydarzeń, zwłaszcza, że ma się wtedy te swoje upragnione pięć minut na scenie.;)
Jako jedna z uczennic rozszerzenia z historią sztuki byłam zaangażowana w przygotowanie i organizację wernisażu. Podczas akcji „planowanie wernisażu” wpadliśmy na wiele ciekawych pomysłów mających urozmaicić spotkanie w szkolnej „mekce sztuki” (m.in. tworzenie wspólnego opowiadania czy sesję zdjęciową podczas dłuższych przerw). Napisaliśmy wspólnie sześć stron opowiadania i stworzyliśmy galerię ciekawych zdjęć. Nie można także zapomnieć o innych nietuzinkowych zakątkach artystycznego światka. Był i kącik do robienia biżuterii, kącik „Nie dla stresu”, gdzie można było zatracić się w świecie rysowania i malowania oraz kącik poezji i prozy, gdzie można na przemian płakać, śmiać się, ale i też oddać się filozoficzno-egzystencjalnym rozważaniom.
To teraz skupmy się na dziełach, które uczniowie przynieśli, aby zaprezentować je „braci uczniowskiej”. Przyznam się, że nie mogłam ustać w jednym miejscu, ponieważ chciałam zobaczyć każde zdjęcie, każdą rzeźbę, każde dzieło literackie, każdy rysunek i każdy obraz! Było to o tyle trudniejsze, że jednocześnie należało zadecydować, którzy artyści mogą „zmierzyć się w walce” o tytuł „Najlepszego artysty wernisażu”. Wy, jak i również ja, mogliśmy ujrzeć przeróżne techniki i formy artystyczne (np. ołówek, akryl, suche pastele, farby olejne, kredki akwarelowe, węgiel itp.). Mieliśmy okazję dobrze przypatrzeć się oku konia, uchwyconym podczas pewnego pięknego dnia przez jednego z fotografów. Artyści swobodnie bawili się światłocieniem, konturem, plamą barwną, ułożeniem elementów na płaszczyźnie, mimiką twarzy postaci, itd. Szczególnie zapadła mi w pamięci seria rysunków Twenty One Pilots autorstwa Małgorzaty Rudnickiej (to mój ulubiony zespół – dziękuję). Głosowanie trwało dosłownie do ostatniej chwili. III miejsce zajęła Magdalena Jagłowska z klasy 2f, twórczyni pełnych niepokoju, ale również i niezwykle subtelnych obrazów (te niebieskie grzybki w ciemnym lesie… mistrzostwo!!!), II – Oliwia Olbińska z kl. 2a, autorka misternych rysunków (szczególnie podoba mi się spoglądająca na nas z góry uśmiechnięta laleczka). Zwyciężczynią została Jaśmina Raczkiewicz z kl. 2d. Jeszcze nigdy nie widziałam, aby tyle osób zgromadziło się pod jednym obrazem (a byli to perfekcyjnie wyglądający bohaterzy książek Andrzeja Sapkowskiego: Geralt wraz z Ciri). Niesamowita była także kolekcja rzeźb przedstawiających konie, a zupełnym majstersztykiem okazał się portret starszej pani – studium człowieczego losu naznaczonego cierpieniem i troskami dnia codziennego (namalowała go mając – tu robię wielki wdech – trzynaście lat!).
Atrakcji było w bród. Teraz zostały już tylko wspomnienia... Zaraz! Przecież mamy zdjęcia i filmy, które możemy zobaczyć! Myślę, że przyda nam się dobra kawka, świece na stoliku i nastrojowa muzyka – tak przygotowani możemy spokojnie czekać na przyszłoroczną ucztę dla zmysłów. Niech żyje sztuka!