Strach
No cóż, doczekaliśmy się skutków prowadzenia polityki poprzez strach. Strachem ładowano Polaków od lat jako głównym motorem naszej jedności. No cóż, udało się zaszczepić nim przeważającą część społeczeństwa. ...bo przecież jakże oczywistą prawdą jest, że jak do nas przyjdą „obcy” to przyniosą za sobą choroby, zarazki ... i było to obojętne czy są to matki z dziećmi...
Ot ... i mamy wyniki działania poprzez strach. Oto nasza, polska pielęgniarka, salowa, lekarz są izolowani w swoim środowisku, bo mogą rozsiewać zarazki. Nic to – strach podpowiada: lepiej od takich ludzi trzymać się z daleka. Dlatego taki lekarz, pielęgniarka są izolowane w swoim otoczeniu i to nawet odmawia się im obsłużenia w sklepie osiedlowym (choć to przypadki nieliczne), ale protestują całe społeczeństwa lokalne kiedy na „ich” terytorium mają powstać izolatoria.
To już jest naprawdę paranoja. Mamy co chcieliśmy – zbudowaliśmy strach przeciwko „obcym” a teraz „obcymi” są nasi, którzy zmagają się na pierwszej linii z pandemią.
Zamiast chwały (choć ta oficjalnie jest podawana) muszą się ukrywać a co najmniej nie ujawniać, że codziennie opiekują się zakażonymi bądź podejrzanymi o zakażenie (przecież Polakami).
Czarny obrazek? Tak, czarny i gorzki nadzwyczaj. Że to sporadyczne przypadki? – Co ja na to? Choćby jeden taki przypadek postępowania ze strachu woła o pomstę do nieba.
„... za wszystko kiedyś przyjdzie nam zapłacić...”