Suplement do książki: PIONIERSKIE LATA 1945-1950
W listopadzie ub.r. ukazała się książka pt. Pionierskie lata 1945-1950. Jak zaznaczyłam we wstępie, książka ta powstała dzięki ponad 25-letniej pracy naszej gazety i współpracujących z nią redaktorów. Zebrałam w tej publikacji wspomnienia drukowane na łamach gazety, a było tego dość sporo, bo książka liczy sobie blisko 500 stron.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy – pomimo pandemii i dość ograniczonych kontaktów – otrzymałam od wielu Czytelników, którzy dotarli do książki i ją przeczytali, miłe i wartościowe listy. Bardzo dziękuję za wszystkie dobre słowa i starania, żeby książkę dalej nagłaśniać i promować. Z całego serca raz jeszcze dziękuję.
Niektóre z listów wzbogacone zostały o osobiste wspomnienia. Cieszę się, że w ten sposób zainspirowałam kolejne osoby do dzielenia się swymi historiami. Dziś prezentuję jeden z tych cennych listów autorstwa pana Adama Neuera (oczywiście za Jego zgodą). W ten sposób inaugurujemy cykl „Suplement do książki...” . Zapraszam wszystkich, którzy chcieliby podzielić się z nami swoimi losami w omawianym okresie na Ziemi Kłodzkiej – piszcie do nas.
Krystyna Oniszczuk-Awiżeń
**
Pani Krystyno,
Zacznę od wysokiego „C”: jestem zachwycony Pani książką Pionierskie lata, a Robert Stando wręcz zauroczony, tak powiedział.
Wybór tematu, konstrukcja, warsztat historyka i poziom edytorski z jednej strony, oraz walory poznawcze ciekawej, wszechstronnej dokumentacji - z drugiej, składają się na całość szczególnej wagi jako studium historyczno-socjologiczne. Stąd ten tom nie licuje z określeniem „ciekawostki” w nadtytule książki.
Powinno być: Z dziejów Ziemi Kłodzkiej. Pionierskie lata 1945-1950.
Monografia pierwszego pięciolecia w powojennej historii miasta i powiatu wspiera się na trzech filarach, którymi są fakty i dokumenty, opinie i komentarze prasowe oraz najbardziej poruszające wspomnienia i prezentacje ekspatriantów, głównie z kresów, którzy doznali wszelkich możliwych przejawów zła i okrucieństwa ze strony „braci Słowian” na wschodzie.
Trójpodział materiału w komplementarnym ujęciu jest przejrzysty dzięki dodatkowym wyróżnikom graficznym, jakimi są białe i żółte ramki dla pierwszej i drugiej części książki.
Brak mi jednak więcej szczegółów, nazw i nazwisk będących osnową wspomnień z tamtego czasu, między innymi także w relacji Pani Mamy, chociaż w pełni podzielam jej odczucia. Jak się okazuje, przyjechaliśmy ze Lwowa w czerwcu 1946 tym samym transportem i pomieszkiwaliśmy w tym samym schronisku PUR na pierwszym bądź drugim piętrze, czyli w obecnych salach wystawowych Muzeum Ziemi Kłodzkiej.
Nowe miasto tak odmienne od Lwowa, z rzeką, górami w tle, z inną architekturą i planowaniem przestrzennym zrobiło na mnie duże wrażenie.
Życie wówczas buzowało. Po ulicach przetaczały się tłumy o rozmaitej proweniencji. Widywało się nawet mundury zachodnich armii sojuszniczych. Przejęte od Niemców hotele, restauracje i kawiarnie były czynne.
Roztańczone Kłodzko z lat 40. kojarzę głównie z dancingami w restauracji „Cyganeria” [?] na Rynku, w lokalu dzisiejszego CBWA oraz w Hotelu Polskim prowadzonym przez p. Stradeckiego, vis-a-vis naszej kamienicy na Wodnej 8. W dawnej Café Moltke na Rynku jedna z sióstr Halama otworzyła na krótko kawiarnię z artystycznymi ambicjami.
Pamiątką po dancingach w Hotelu Polskim pozostało pianino firmy August Förster, które - częściowo zdezelowane i zalane likierem – przekazał mi Urząd Likwidacyjny za 167,- zł ze zniżką należną uczniowi szkoły muzycznej.
Z mojego „pionierskiego” spotkania z Kłodzkiem zachowałem w pamięci także różnorakie pobudzające doznania kulturowe. Przemawiały do wyobraźni, na przykład, blaszane tabliczki z nazwiskami kłodzkich mieszczan na ławkach w kłodzkiej farze oraz zachwycały szafy pełne barokowych instrumentów i nut, w większości rękopiśmiennych, na emporach kościoła, po których buszowałem za zgodą ówczesnego organisty.
Już w nowszych czasach namówiłem grono moich młodszych koleżanek w Instytucie Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, żeby zinwentaryzowały zasoby repertuarowe kłodzkiej kapeli katedralnej, które przetrwały w stanie przetrzebionym.
Przypomnienie pani Kremerowej prowadzącej z córką sklep spożywczy na Łukasińskiego odblokowało pamięć o innych osobliwościach tej ulicy. Obok sklepu był budynek hotelowo-restauracyjny, gdzie odbyły się pierwsze mistrzostwa szachowe powiatu kłodzkiego. Brał w nich udział mój ojciec, któremu kibicowałem. Wygrał Jan Cieślawski, współwłaściciel znanej księgarni na ulicy Wita Stwosza.
Z ulicy Łukasińskiego pamiętam fotografa Russa, który wypożyczał mi aparat ze statywem oraz klasztor sióstr Franciszkanek ze Lwowa i ich garkuchnię; przynoszone do domu dobre, zawiesiste zupy były podstawą naszego wyżywienia.
I jeszcze jedna migawka: ni stąd, ni zowąd pojawiła się na Łukasińskiego kawiarenka pod nazwą „Corso”. Pamiętam pachnący mieloną kawą ciemny podłużny lokal, z paroma stolikami, obsługiwany przez dwóch smutnych właścicieli. Był to już niedobry czas dla tego rodzaju przedsięwzięć. Wkrótce kafeteria zniknęła tak nagle jak się pojawiła.
Po roku 1949 rozpoczął się proces degradacji miasta. Niespodziewanie, w ciągu jednego roku wszystkie prywatne usługi nękane domiarami były sukcesywnie likwidowane. Lokale handlowe zamieniły się m.in. w drobne zakłady produkcyjne Spółdzielni im. Lewartowskiego. Piękne wystawy sklepów kolonialnych (na Rynku) zasnuły się pajęczyną, brudem i rozsuwaną metalową kratą.
Na wystawie zamkniętego sklepu na rogu Kościelnej i Armii Czerwonej rezydował szczur. Tę niezrozumiałą wówczas, naoczną zmianę systemu odczułem boleśnie.
Tyle moich wrażeń z lektury i obudzonych wspomnień. Dziękuję raz jeszcze i gratuluję znakomitej publikacji.
Serdecznie Panią pozdrawiam,
Adam Neuer
*
Adam Neuer - muzykolog, humanista, edytor.
Urodzony we Lwowie (1935), absolwent kłodzkiego Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego. W latach 1955-1959 studiował teorię muzyki w PWSM we Wrocławiu, przez następny rok asystent tej uczelni. W 1atach 1960-1965 studiował muzykologię na Uniwersytecie Warszawskim. Organizował i nadzorował prace Centrum Dokumentacji i Informacji przy Polskiej Radzie Muzycznej (1967-1970); W latach 1970-1978 był asystentem w Instytucie Muzykologii UW. Od 1979 r. zatrudniony w Polskim Wydawnictwie Muzycznym – zastępca redaktora naczelnego PWM (1987-1994), zastępca dyrektora (1989-1996), pełnomocnik dyrektora w Oddziale PWM w Warszawie (od 1997). Od 1976 r. członek rady naukowej Encyklopedii Muzycznej PWM, prowadząc dział wykonawców XIX i XX w.; kierownik zespołu redakcyjnego Encyklopedii w Warszawie, autor wielu haseł. Autor audycji i słuchowisk muzycznych w programach III i II Polskiego Radia.
Badania naukowe p. Neuera i publikacje skupiają się na muzyce XIX i XX w., zwłaszcza na twórczości K. Szymanowskiego. M.in. zidentyfikował i zrekonstruował ze szkicowego zapisu 3 nieznane pieśni muzyka. Współpracował przy wydaniu źródłowym Dzieł K. Szymanowskiego (od 1977). W latach 90. ub. w. pan Adam często gościł w zaprzyjaźnionym Muzeum Ziemi Kłodzkiej. Współpracował przy organizacji „I Kłodzkich Spotkań Muzealnych – Szkło a Kultura”, poświęconych problematyce szklarskiej Ziemi Kłodzkiej. Dzięki Jego staraniom uroczystość otwarcia wystawy uświetniona została wspaniałym koncertem w wykonaniu wiedeńskich solistów, grających na szklanych instrumentach – „Das Wiener Glasharmonika Duo”. Jest też autorem artykułu pt. Szkło w kulturze europejskiej publikowanego w muzealnym katalogu Współczesne kłodzkie szkło artystyczne na tle tradycji szklarstwa Ziemi Kłodzkiej, wydanym w 1997 r. W artykule tym poruszył kwestie rozwoju wytwórczości szklarskiej jako części kultury materialnej i duchowej związanej z historią kontynentu europejskiego, nawiązując do metaforyki i symboliki szkła w malarstwie, literaturze, jak też w dziedzinie muzyki, dając też krótki zarys rozwoju instrumentów muzycznych budowanych ze szkła.