Felieton Jana Pokrywki – sierpień 2025

Autor: 
Jan Pokrywka
!jan-pokrywka.jpg

Żyjemy w państwie bezprawia
Skoro państwo stosuje logikę podejrzliwości wobec swoich obywateli, to ci mają pełne prawo do zastosowania podejrzenia wobec swoich instytucji. Oto kilka przykładów:
Naród podejrzewa urząd skarbowy o nieuczciwość. Obywatele odmawiają współpracy, dopóki nie wykaże on swojej bezstronności i legalności działań.
Społeczeństwo żąda zamrożenia kont urzędów, dopóki nie wyjaśnią, gdzie znikają publiczne środki.
Rodzice podejrzewają kuratoria o demoralizację dzieci – i zatrzymują ich w domach do czasu rewizji podstaw programowych.
Obywatele podejrzewają organy ścigania w najlepszym razie o niekompetencję, a w gorszym – o działanie wbrew nim, prawu i interesowi społecznemu.
Służba przekształciła się w panowanie, a podejrzenie – w narzędzie represji. Za to tam gdzie powinno, państwo nie działa.
Jak zresztą może być inaczej. Zacznijmy od tej biednej dziewczyny z Torunia, która zmarła w szpitalu. Nie wywołało to żadnego poruszenia wśród feministek, obrończyń praw kobiet, czy innych jakichś wariatek, snujących się po Sejmie i poza nim. W innej sprawie sąd nie skazał Marty Lempart za obrazę Ordo Iuris i nazwanie ich ruską agenturą, argumentując to tym, że nie ma ona pieniędzy na zapłacenie ewentualnej grzywny. Albo taki Żulczyk, który najpierw nazwał prezydenta debilem, a potem został uniewinniony od zarzutu obrazy głowy państwa. Za to jakaś pani dostała grzywnę 3 tys. złotych zaocznie, nawet nie wiedząc, że ją dostała i za co, mimo to siedzi w areszcie. Za te 3 tys. złotych, pewnego dnia zapukali do niej funkcjonariusze i ją zgarnęli. Policjantki, które tam przybyły porwały dwójkę dzieci i oddały je do rodzin zastępczych. Nikt nie chce powiedzieć, co to za rodziny.
Dlatego trzeba powiedzieć jasno: mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek kontroli, bo aura tajemniczości sprzyja patologiom.

Dr Gidden o lekarzach
Wróćmy na chwilę jeszcze do lekarzy. Wielu w sytuacji własnego zagrożenia szuka niekonwencjonalnych rozwiązań. Jednak inni postępują inaczej, zgodnie z wytycznymi koncernów farmaceutycznych zwanych procedurami. Rzecz jasna, wszystko to w interesie tychże organizacji a nie ludzi. Patologią jest finansowanie przez te firmy badań, których wynik musi być zgodny z oczekiwaniami, bo kto płaci ten wymaga. Krótko mówiąc – nie ma niezależnej nauki, a lekarze, zostali skundleni przez granty. I niemal przestano mówić, że największym i najważniejszym lekarzem jest nasz organizm.
Dr Peter Glidden pisze, że współczesna medycyna akademicka obiecuje uzdrowienie, lekarstwa i nadzieję, a daje puste obietnice i finansową dewastację, m.in. dlatego, że nie jest w stanie wyleczyć choroby nie powodując szkód i kieruje się zyskiem
Jako przykład podaje Glidden chemioterapię – najczęściej stosowaną i najbardziej opłacalną dla lekarzy, mimo iż jej skuteczność w perspektywie 5-letniej wynosi ok. 3%. Lekarze przepisując leki chemioterapeutyczne kupują je po najniższej cenie a sprzedają pacjentom wielokrotnie drożej. Ktoś powie, że tak jest w USA. Zgoda, ale i u nas system działa podobnie, z tym, że jest mniej czytelny.
Big Pharma – konglomerat wielu firm farmaceutycznych, finansuje nie tylko nadania, szkoły medyczne, w których przyszli lekarze szkoleni są w stosowaniu priorytetowych rozwiązań nad leczeniem holistycznym. Wciskają leki nie tylko niepotrzebne, ale i drogie. Glidden zauważa, że ludzie leczący się w tradycyjny sposób żyją dłużej od innych. Dlaczego więc zarzuca się medycynę naturalną? Bo nie można jej metod opatentować. Nie można opatentować ćwiczeń i ziół, akupunktury i hiperbarii, czy promieni słonecznych.
Rozwiązaniem – wg Gliddena – jest pogodzenie starożytnej medycyny z potrzebami zdrowotnymi współczesnego świata.

Mit badań przesiewowych prostaty
Badanie to, w założeniu, ma zdiagnozować początkową formę raka prostaty. Podstawowe badania na prostatę są dwa: badanie palcem przez odbyt (per rectum) u urologa, badanie PSA (badanie krwi mierzące stężenie markera nowotworowego). Za normę uważa się PSA poniżej 4 ng/ml. Jednak ostateczne rozpoznanie możliwe jest jedynie na podstawie biopsji lub rezonansu magnetycznego.
Wszystkie budzą wiele kontrowersji ze względu na potencjalne szkody przewyższające korzyści u części mężczyzn. Chodzi o konsekwencje ich wyników i dalszych działań diagnostyczno-terapeutycznych.
Główne szkodliwości związane z badaniami przesiewowymi w kierunku raka prostaty to:
1. Fałszywie dodatnie wyniki PSA i ich konsekwencje. Podwyższony poziom PSA nie zawsze oznacza raka. Może być spowodowany przez inne, łagodne stany, takie jak łagodny przerost gruczołu krokowego (BPH), stan zapalny prostaty (prostatitis), infekcje dróg moczowych, a nawet intensywny wysiłek fizyczny, czy wytrysk przed badaniem. Około 75% mężczyzn z podwyższonym PSA nie ma raka prostaty. Jednak pojawia się stres i niepokój u pacjenta oraz jego rodziny.
2. Podwyższony poziom PSA często prowadzi do dalszych, bardziej inwazyjnych badań, przede wszystkim biopsji prostaty, a to z kolei prowadzi do powikłań, takich jak:
- infekcje mogące prowadzić do sepsy (posocznicy), co w skrajnych przypadkach może zagrażać życiu;
- obecność krwi w moczu (hematuria), stolcu (hematochezja) i nasieniu (hematospermia), mogące utrzymywać się przez kilka dni, a nawet tygodni;
- ból w okolicy krocza i odbytnicy;
- utrudnione oddawanie moczu po biopsji;
3. Nadrozpoznanie (overdiagnosis) i nadleczenie (overtreatment): wielu mężczyzn, zwłaszcza starszych, ma tzw. "utajonego" raka prostaty, który rozwija się bardzo wolno i nigdy nie będzie zagrażał ich życiu. Badania sekcyjne pokazują, że u około połowy mężczyzn w wieku 60-70 lat, zmarłych z innych przyczyn, obecne są bezobjawowe ogniska raka prostaty. Wykrycie i leczenie takich wolno rosnących nowotworów (nadrozpoznanie) nie przynosi pacjentowi żadnych korzyści zdrowotnych w postaci wydłużenia życia, a naraża go na szkodliwe skutki uboczne.
4. Radykalne leczenie raka prostaty (np. prostatektomia, radioterapia) wiąże się z poważnymi skutkami ubocznymi, które znacząco obniżają jakość życia: przejściowe lub trwałe nietrzymanie moczu, zaburzenia erekcji (impotencja) problemy jelitowe.
5. Wykazano, że jednorazowe badania przesiewowe PSA nie zmniejszyły ryzyka zgonu z powodu raka prostaty w ciągu 10 lat obserwacji, w porównaniu ze zwykłą opieką. Ogólna śmiertelność w grupach poddanych badaniom przesiewowym nie zawsze ulega statystycznie istotnemu zmniejszeniu, ponieważ część mężczyzn umiera z powodu powikłań niepotrzebnego leczenia.
Krótko mówiąc: szkodliwość badań przesiewowych w kierunku raka prostaty wynika głównie z ryzyka nadrozpoznania nowotworów, które nigdy nie stanowiłyby zagrożenia dla życia pacjenta, a w konsekwencji z nadmiernego leczenia obarczonego poważnymi skutkami ubocznymi. Dlatego decyzja o poddaniu się badaniom przesiewowym powinna być podjęta po dokładnej rozmowie z lekarzem, który przedstawi pacjentowi zarówno potencjalne korzyści, jak i ryzyka, uwzględniając wiek, stan zdrowia, historię rodzinną i preferencje pacjenta. W Polsce i na świecie często podkreśla się, że badania przesiewowe w kierunku raka prostaty nie są rekomendowane dla wszystkich mężczyzn, a decyzja powinna być indywidualna i świadoma. Podobnie zalecają Amerykańskie Towarzystwo Urologiczne (AUA) oraz Europejskie Towarzystwo Urologiczne (EAU).
Jednak to głównie aspekty ekonomiczne i systemowe motywują firmy farmaceutyczne i producentów sprzętu medycznego (np. do biopsji, operacji) mające interes w szerokim stosowaniu badań i procedur, co jednak jest naturalnym, choć nie etycznym elementem funkcjonowania rynku.

Słońce mamy za darmo
Ważność witaminy D polega na tym, że jest ona częścią pewnej układanki. W uproszczeniu wygląda to tak, że najpierw jest ona transportowana do wątroby, gdzie jest hydroksylowana do formy D3, a dalej do nerek gdzie przemienia się w swoją aktywną formę – kalcytriol.
Można ją wysentytyzować samemu przez ekspozycję na słońce, co zgadza się z powszechnym, acz niesłusznym mniemaniu, że to wystarczy. Nie w naszym klimacie, gdy najlepszy czas po temu to maj-sierpień w godzinach południowych. Pozostałe 8 miesięcy nie mają istotnego znaczenia, stąd suplementacja jest niezbędna. No, ale skoro jesteśmy w okresie letnim to korzystajmy, póki jeszcze słońce jest za darmo. Właściwym jest opalanie całego, lub przynajmniej większej powierzchni ciała w odpowiednich godzinach i do tego codziennie, jednak w praktyce jest to trudne, a nawet niewykonalne, przynajmniej dla większości.
Ale nawet wtedy to nie wszystko. Działanie wit. D zależne jest od innych czynników, jak magnezu, cynku i boru, a zwłaszcza wit. K2MK7.
Magnez, trudno wchłania się drogą pokarmową, dlatego dobrze pomagają kąpiele w morzach z dużą ilością chlorku magnezu, lub właściwa suplementacja, np. jako sól Ojca Beno.
Wit. K2Mk7 umieszcza wapń w kościach, oddziałuje też na hormon tarczycy. Z kolei cynk i bor komplementują D3 tak, że działa całościowo.
Wit D3 zawarta jest w tłuszczach wspomagających jej wchłanianie.
Do czego prowadzi jej brak? Przede wszystkim negatywnie wpływa na układ kostny, ale też na ogólną kondycję, powoduje depresję (80% badanych dotkniętych depresją miało obniżony poziom D30 i choroby tarczycy).
Dobrze też jest sprawdzić poziom witamin i minerałów w organizmie, co pozwoli na właściwą suplementację i uniknięcie niepotrzebnych kuracji na inne, fikcyjne choroby, o kosztach leków, skutkach ubocznych i innych ryzykach nie wspominając.

Wydania: