Wiara w Chiny
Nie ma co, najszybszy pociąg na świecie wyprodukowali Chińczycy. Pociąg rozwija prędkość ponad 400 km na godzinę i pod tym względem dorównuje latającym jeszcze niedawno na liniach krajowych „antkom”. Jest to dowód na progres chińskiej techniki, bardzo jeszcze do niedawna pogardzanej, a przecież niesłusznie. Chiny od dawna wystrzeliwują sputniki, co oznacza, że dysponują zaawansowaną technologią. To, że u nas sprzedawane są wyroby, delikatnie mówiąc, nienajlepsze nie jest miernikiem tamtejszego rynku, świadczyć co najwyżej może o naszych, i ich, handlowcach.
Oferowane tam towary pośledniej jakości kosztują grosze, nawet jeśli zakupi się kilka kontenerów, bo i tak przebitka jest duża. Ale wróćmy do pociągu.
Aby osiągnąć taką prędkość, tory muszą być równe, w przeciwnym razie pociąg się wykolei. Dla nas Chiny to kraj egzotyczny i kojarzący się z trzecim światem, ale to stereotyp nie pasujący do rzeczywistości. Jak bardzo – wystarczy porównać stan naszych torowisk i rozwijana przez pociągi prędkość, choćby z Kłodzka do Kudowy. Pod wieloma względami świat nam ucieka, zwłaszcza Azja.
Jak pisze w swojej książce „Rok Koguta” Guy Sorman, a co na swoim blogu przedstawia Gubon, nadzieją dla Chin jest uwłaszczenie nomenklatury partyjnej!
Podstawą komunizmu jest brak prywatnej własności, natomiast jego chińska odmiana rozwija mentalność posiadacza, nawołuje „bogaćcie się”! Jednak nie można się bogacić bez przejrzystych i niepodważalnych zasad prawa i własności. (De Soto pokazał to w „Tajemnicy kapitału”). To może być ukryty koń trojański, samobójczy cios reżimu. We własnym interesie dzisiejsza nomenklatura musi umacniać prawo własności, aby utrzymać kiedyś swoje zdobycze. Rosnąca liczba właścicieli stanie się największą siłą w Państwie. To może otworzyć furtkę dla uciskanych dziś chłopów.
„Treść zbudowana jest na dychotomii Konfucjanizmu i tępionego przez lata Taoizmu. Nie bez powodu, przecież wszyscy Libertarianie, Leseferyści, zwolennicy wolnego rynku są tak naprawdę Taoistami. Natomiast Chiny kontynentalne to spuścizna mistrza Konga. Czyż „Lese affare” jak wolnościowe TAO nie znaczy “pozwól żyć”?! Mam wrażenie, że Sorman, pod ciężarem ludzkiego (chińskiego) ciężkiego losu w naturalny ludzki sposób się “ugiął”. Zrozumiałe współczucie, które powinno towarzyszyć każdemu z nas przesłoniło zbyt mocno przebijające się pozytywne aspekty.
‘Bez przedsiębiorców nie istniałyby przedsiębiorstwa, a założyciel Man Sum (fabryka opisywana przez Sormana-przyp mój) jest taoistą, tak jak nieomal wszyscy szefowie firm w tych Chinach, które są otwarte na świat. Gao oddaje cześć Bogu Pomyślności, a nie posępnej postaci mistrza Konga (Konfucjusza - urzędniczego mentora).’
To jest właśnie kapitał Chin, ten Gilderowski moralny kapitalizm wyrastający z głęboko zakorzenionej w Chińczykach i jednak nie wykorzenionej moralności Laotse. To właśnie Ci ludzie “dźwigną” na swych barkach chińskie przemiany, przechowają rozsądek umiar i szacunek dla człowieka. Wierzę w Chiny, jeszcze bardziej, choć wiem jak wielka praca przed nimi, kiedy się wyzwolą.”
Co prawda azjatycka mentalność nie jest zrozumiała dla Europejczyka, przenoszenie tamtejszych wzorców na nasz grunt jest ryzykowne i rzadko się udaje, o czym przekonał się Lech Wałęsa budując drugą Japonię. Tym niemniej to, co dzieje się u nas, nie nastraja optymistycznie. Problemem Polaków nie jest chińska konkurencja, nawet nie tak bardzo przepisy unijne, choć to ma wpływ i to nie- mały. Problemy główne to: nierówność szans, nierówność wobec prawa i kastowość, coraz bardziej upodabniająca się do tej w Indiach.
Niestety, w odróżnieniu od Polski, Indie się rozwijają.