Arbuz. Rodzina
Piękny zwyczaj ubiegania się o rękę białogłowy już dawno przeminął. Szkoda, że czasy dawania arbuzów, czy czarnej polewki, odeszły do lamusa. Było to bardzo romantyczne, gdy starający się o pannę przychodził do jej rodziców z naręczem kwiatów, prosić o jej rękę. Uhm…to były czasy. Najfajniejszy w tym wszystkim był moment, gdy konkurent zostawał odrzucony przez tatusia. Dostawał tzw. arbuza. Tatuś bowiem uważał, że nie jest on na tyle dobry by oddawać w jego łapy ukochaną córeczkę. To co miała na ten temat do powiedzenia sama córeczka, było mało istotne. Rzecz jasna, co odważniejsze białogłowy dokonywały tzw. mezaliansu. Tak, to były czasy.
Obecnie pary żyją w wolnych związkach, na ślub decydują się w wieku „dojrzałym”, gdy już do czegoś dojdą.
W obecnej dobie dobrobytu(czyt. kapitalizmu), dochodzą do tego gdzieś około lat czterdziestu. Jak łatwo się domyślić, wielu tatusiów nie ma już wtedy żadnego zdania. Decyzja zaś młodych, którzy decydują się na związek małżeński, jest z radością przyjmowana przez najbliższych, którzy oddychają z ulgą, że ich dzieci nie chcą żyć w wolnym związku. Sam tatuś, gdyby mógł uściskałby lubego córki, że ten zechciał nałożyć na siebie „brzemię” więzów małżeńskich. Co do ewentualnych zastrzeżeń odnośnie wybranka, taktownie się milczy, bo a nuż się rozmyśli? A następny się nie pojawi?
Obecnie słowo „rodzina” traci swoje pierwotne znaczenie, niestety. W czasach konsumpcji, życia w biegu, walczenia o przeżycie, jako że mamy dobrobyt, praca jest jak wiadomo produktem ekskluzywnym. To, że ją posiadamy, nie oznacza, że możemy z niej przeżyć, nie wspominając już, że utrata jej też jest bardzo możliwa. Te wszystkie elementy niezbyt służą zakładaniu rodziny. Posiadanie dziecka, to obecnie również luksus. By utrzymać się na rynku pracy, nie można sobie pozwolić na przesiadywanie na urlopie macierzyńskim. Babcie, dziadkowie, niezły „produkt” opiekuńczy, sami pracują. Zatrudnienie opiekunki, to koszty. Łatwiej więc, zwyczajnie zrezygnować lub odłożyć w czasie planowanie potomka. Gdy jednak założymy już rodzinę, nie patrząc na trudności, jałowość życia codziennego powoli wypala romantyzm i ciepło rodzinnego gniazda. Wszystko za sprawą tak zdawać by się mogło banalnych problemów jak: brak funduszy na zapłacenie rachunków. Nagminne wyjazdy za granicę w celu podreperowania rodzinnego funduszu, też dobrze nie wpływają na jej stabilność. Mówi się, że otwarte granice dają możliwości kariery, dobrze wiemy jak ona wygląda. Praca na zmywaku, czy budowie, to chyba nie najwyższe aspiracje osoby po trzech fakultetach? Wyjeżdża się za pracą, by w ogóle można było przeżyć, taka jest prawda. Te wielkie opowieści o karierach dzieci, które słyszymy od ich najbliższych, to nic innego jak żałosne zacieranie rzeczywistej prawdy. Karierę robi niewielu.
Jednak pomimo przeciwności i utrudnień na jakie narażona jest rodzina w obecnych czasach, jest to niezły wynalazek…