Oczarowywać. Alternatywa
Zastanawiałam się, czy nie wykupić już wycieczki do Egiptu lub Tunezji na rok 2020. Myśl ta, zrodziła się po wysłuchaniu emocjonującego przemówienia lidera jednej z partii. Oczarowując przyszłych wyborców dzielił się wizją wakacji w tropikach, na którą będzie stać wszystkich, gdy jego partia będzie rządzić. Pomyślałam więc sobie, że jak tak wszyscy ruszą na te wycieczki, to nie będzie miejsca. Z drugiej jednak strony, czy opłaca się tak inwestować pieniądze? Przecież już obiecywano nam drugą Japonię, a obecnie powinniśmy żyć w kwitnącej Irlandii?
Przy kolejnych wyborach, czy to samorządowych, czy parlamentarnych, czy prezydenckich, następuje ta sama powtarzalność: ”głosuj na nas (na mnie), będziesz szczęśliwy”. Co ciekawe, chociaż dobrze wiemy, że tak nie będzie to wbrew rozsądkowi zaczynamy zastanawiać się: ”a może tym razem rzeczywiście tak będzie?” Pozwalamy się oczarowywać politykom i wysłuchujemy ich nierealnych planów i pomysłów na poprawę egzystencji. Tak naprawdę każdy z kandydatów jest taki sam i chce jednego – władzy. To, że jeden jest lepiej wykształcony od drugiego, czy reprezentuje inną opcje polityczną, to tylko mało istotny element. Uważam się za osobę inteligentną (proszę wybaczyć ten lekki brak skromności), nie mogę więc pojąć, dlaczego nie potrafię zrozumieć tej politycznej gry. Rażą mnie te kampanie wyborcze pod hasłem: ”tylko ja zmodernizuję i naprawię kraj”. Jak można głosić podobne mądrości, w przypadku, gdy do tego, że teraz trzeba pewne rzeczy modernizować, głoszący to hasło się przyczynił? Czy naprawdę pewne osoby uważają, że nie pamiętamy ich drogi politycznej? Nie rozumiem słuchając relacji ze spotkań wyborczych, czy oglądając debaty jak można tak omamiać społeczeństwo. Chociażby ta wizja tropikalnych wojaży, na którą będzie stać każdego. Czy ja akurat tego potrzebuję do szczęścia? Może wole wakacje w kraju? Brak też w tej wizji konkretów. Lider nie poinformował na jakie hotele będzie nas stać. Być może chodziło tutaj o namiot lub camping? A to zdaje się wiele zmienia. Mówiąc jednak poważnie, czy podobne mądrości wygłaszane przez kandydatów nie obrażają naszej inteligencji?
Kampania wyborcza przypomina samonapędzający się mechanizm. Na początku jest kultura, uśmiech, maniery istny Wersal, następnie krok po kroku rozpędzając się ujawnia kolejne etapy kampanii, a w nich: przygadywanie konkurentowi, plotkowanie, szukanie haków. Im bliżej wyborów, tym większe obnażanie współkandydatów. Nerwy puszczają, zaczyna się ostatni etap, czyli pranie brudów, aż wreszcie…cisza wyborcza i… wszystko wraca do starej normy. Wyborcy psioczą na wybranych, wybrani robią to co ich poprzednicy.
Czy naprawdę nie ma alternatywy na taką kolej rzeczy? Czy zawsze tak będzie?
Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Można jednak starać się to zmienić i…wybrać wakacje w kraju, który nie musi być drugą Japonią czy Irlandią, wystarczy by żyło się w nim godnie i nie biedowało.
Katarzyna Redmerska