Felieton ze Starej Morawy - przełom kwietnia i maja 2010
... dwa światy”; nie! to zbyt mało; „trzy”, a nawet „cztery światy” - tym bardziej, że do „podziału” łatwiej ... Tradycyjnie już z moimi gospodarzami uczestniczyłem w ich „turystyczno - artystycznej” eskapadzie siedząc w niezawodnej „Toyocie”; częściowo z okien, chodząc a także jeżdżąc środkami komunikacji miejskiej i wiejskiej podziwiałem walory „czterech światów”. Wiadomo, „pierwszy świat” to nasza mała, strońsko - kłodzka ojczyzna, która była bazą dla porównań w pozostałych „trzech światach” ... Wyjeżdżaliśmy jak zwykle przez położony malowniczo Lądek Zdrój by po wstrząsach dalej zaniedbanej drogi do Złotego Stoku dotrzeć, omijając Wrocław, w poznański „drugi świat” i „trzeci” - zielonogórski ... sławną Marii Anny Orańskiej drogą
(w jej połowie nadal wypływa woda po drewnianym korycie, spada do resztek porozbijanego marmurowego koryta). Nikt nie wpadł na pomysł aby na 200. lecie urodziny Marianny odnowić to miejsce, uszlachetnić tablicę ... wszak tu gasiła swoje pragnienie w drodze do strońskich majątków... Ale przekraczamy granice Dolnego Śląska, „drugi świat” wita bardzo dobrymi nawierzchniami dróg, nawet tych powiatowych, a co najważniejsze co łączy „trzeci” zielonogórski świat, to na każdym nieomal odcinku dróg towarzyszą pasy ułożonych kostką betonową duktów dla pieszych i rowerzystów. To aż nieprawdopodobne, że są one zbudowane nawet w odległych wsiach, które choć w części nie mogą konkurować ze Starą Morawą, Kletnem na uczęszczanym szlaku do Jaskini Niedźwiedziej. Widocznym elementem drugiego” i „trzeciego” świata to eksplozja inwestycji. Miejscowości już w zieleni i kwiatach, widać krzątających się obywateli, którzy jeden przed drugim chcą zaimponować czystością i ładem swoich posesji ... Oczywiście, co jakiś czas widać obiekty „intruzy”, które wołają o pomoc, ale jest ich stosunkowo mało. „Czwarty świat” to niezauważalna już granica między Polską i Niemcami; o tym świecie „czwartym” pisze i czyta się tak wiele, że mam zbyt mało miejsca aby dokładać swoje refleksje; dodam tylko, że przyjechaliśmy między innymi do przyjaciół, a na ich stole Olga Tokarczuk w postaci ogromnego felietonu - „Mit potrzebuje ofiar, on żyje z krwi” /Süddeutsche Zeitung nr 92/. Następnego dnia przyniesiono nam kolejny artykuł z tejże gazety autorstwa Soni Zekri „Echo z Katynia” ... wszystkie te „cztery światy” w czasie mojego pobytu łączyła cisza na niebie (pył z islandzkiego wulkanu) i wspaniała, słoneczna pogoda, tylko ta cyfra „4”. łatwa do dzielenia do dziś, jak nigdy nie pozwala mi spokojnie spać....