Festyn rodzinny czy aby na pewno dla całej rodziny?
Pięknie, słonecznie i bez deszczu. Lepszej pogody nie można było sobie wymarzyć na organizowany przez Burmistrza Miasta Kłodzka i KCKSIR, festyn rodzinny, który odbył się w ramach 49. Dni Kłodzka. Jednak czy nazwa dla owej imprezy była trafna?
O tym przekonać się mogli tylko ci, którzy 29 maja 2010 r. przybyli na kłodzki stadion, by miło spędzić sobotnie popołudnie.
Na samym początku, tj. od godz. 12, przywitali nas młodzi artyści swoimi imponującymi występami. Wykazali się nie tylko w śpiewie, ale i w tańcu. Choć wszyscy początkujący piosenkarze mieli naprawdę wielki talent, efekt psuło śpiewanie przez niektórych z kartki. Mało czasu na “doszlifowanie” tekstu, czy może brak zaangażowania artystów w imprezę? Oczywiście występy uzdolnionej młodzieży to nie wszystko, co mieli nam do zaoferowania organizatorzy. Jeśli komuś znudziło się stanie pod sceną, mógł udać się na niejedną atrakcję, która wywoływała śmiech, a czasem przyprawiała o dreszcze. Karuzele, dom strachu, kolejki itp. znajdowały się zaraz obok sceny, więc spokojnie można było rozkoszować się muzyką równocześnie jeżdżąc na Autodromie. Najmłodsi zaś, którzy woleli bawić się w mniej szalony sposób, mieli okazję wziąć udział w konkursie plastycznym pt.: “My kłodzczanie”. Prace były naprawdę ładne. Tuż po godzinie 14. jury w składzie: państwo Marek i Renata Szpak oraz pan Bogdan Wieczorek, ogłosiło wyniki. I miejsce zajęła siedmioletnia Antosia Jach, która narysowała portret siostry, II miejsce - Karolina Gołębiowska, lat 8, a III - Franio Kuchta- czteroletni chłopczyk, który narysował kolorowy autobus. Dzieci otrzymały drobne upominki, a na ich buziach pojawił się szeroki uśmiech - stanie na wielkiej scenie przed publicznością to marzenie niejednego kilkulatka.
Widowiskiem godnym podziwu było wypuszczenie balonów z helem do nieba - scena niczym z dobroczynnego teledysku. Jednak ludzie, już po godzinie 13 zaczęli rozchodzić się do domów. Ciekawe, czy z powodu pory obiadowej, czy może mało interesującego festynu? Młodsze dzieci bawiły się świetnie, lecz młodzież i dorośli mogli jedynie kupić coś na straganach, albo powygłupiać się na karuzelach. Tak więc, czy bardziej trafną nazwą nie byłby: “Festyn dla najmłodszych”? Przynajmniej do godziny 19, od której rozpoczęła się część koncertów dla starszego pokolenia. Może organizatorzy za rok, w jubileuszowe 50. Dni Kłodzka, pomyślą o nazwie, która przyciągnie tych, dla których festyn ten będzie. Ja, osobiście gdybym nie przyszła w dobrym towarzystwie, raczej bym się nudziła.