Subiektywnie... obiektywnie (cz.2)
Od pewnego czasu, na łamach lokalnych gazet, pojawia się imię księcia Walii – Karola. Osoba następcy brytyjskiego tronu łączona jest co jakiś czas z kolejną ruiną, czy to pałacu, czy też zamku na Ziemi Kłodzkiej.
Czytamy o wielkim zainteresowaniu Księcia ruderami historycznymi w: Bożkowie, Ścinawce Górnej. Książe miał rzekomo pojawić się w tych zrujnowanych majątkach zainteresowany ich zakupem. O ich istnieniu dowiedział się
z albumu wydawnictwa pt.: „Śląsk. Kraina umierających pałaców”, który ukazał się w Anglii.
Co ciekawe, pomimo, że wszyscy słyszeli, włodarze również, o przyjeździe Księcia, Książe jakoś się nie pojawił.
Czemu ma służyć takie otumanianie społeczeństwa? Najprawdopodobniej ma na celu odsunięcie uwagi od głównych winnych za zrujnowanie dziedzictwa narodowego. Wszyscy dobrze wiedzą, że żaden książę Walii, ani inna osoba tytularna, nie zainwestuje w te rudery ani grosza. Powód? Złe ustawodawstwo, które reguluje przepisy dotyczące nabywania obiektów historycznych i ich ochronę. Obecnie, co dobrze widać na przykładzie pałacu w Bożkowie, czy Szalejowie Dolnym, wystarczy mieć pieniądze, otumanić włodarzy wizją powstania krainy miodem i mlekiem płynącej, by zwyczajny Kowalski, tyle tylko, że z pieniędzmi, stał się właścicielem historycznego obiektu. Żaden książę nie utopi pieniędzy w ruinie, w jaką popadają kolejne pałace, które wcześniej zakupił prywatny inwestor w celu przywrócenia im dawnej świetności.
Nie zrzucajmy również winy za taki stan rzeczy, na niszczące działanie PGR. Zdarzało się, lecz o wiele więcej jest przykładów na to, że gdy właścicielem był PGR, to trwały prace konserwatorskie, gdy nastał kapitalizm, tych prac zabrakło.
Jedyny akcent, jaki może nas spotkać ze strony osób tytularnych, to żal potomków wielkich rodów, które zamieszkiwały te tereny oraz ich pytanie: jak można było do tego doprowadzić?
Ale chyba o tym w prasie nie przeczytamy, bo wstyd byłoby to drukować.