Młoda w trasie

Autor: 
Magdalena Grzesiak

Jaki mamy czas, Młoda? - pyta Naczelny.
Optymalny, jak zawsze...
*
Jest czwartek. Albo piątek. Naczelny z Młodą (która to już?) ruszają w trasę. Rozwożenie najświeższego numeru lokalnego tygodnika to tylko pretekst.

*
Pan Redaktor znowu z nową dziewczyną! - uśmiechają się Panie Ekspedientki, Panie Urzędniczki i Panie Bibliotekarki, Panowie Sprzedawcy i Panowie Przedsiębiorcy oraz Zaprzyjaźnieni.
Coż poradzić, że same do mnie lgną...
*
Nie spieszy im się. Czasu jest w sam raz. Wszędzie zdążą. Wszędzie im po drodze.
*
Młodaaa, a Ty lubisz nocami...? - Naczelny odpala czesterfilda.
Zdecydowanie, najlepiej pisze mi się nocami. - dziesiątki minut spędzonych w drodze sprzyjają rozmowom na różne tematy.
*
Wyposażeni w naręcze gazet, wchodzą do kolejnego sklepu. Zanim rozlegnie się “Witaj, młoda damo!” tubalnym głosem Naczelnego i, nieco cichszym Młodej, zwyczajne “Dzień dobry”, jedna z Pań Ekspedientek już zaczyna pakować pachnące ogóreczki małosolne. Oczywiście najlepsze w całym regionie.
Wystarczy już, wystarczy – kokietuje Naczelny, a Pani Ekspedientka tylko się uśmiecha i nakłada jeszcze kilka. - Będziesz startować w wyborach, młoda damo? - to do Pani Ekspedientki.
A mam szanse? - zamyśla się Pani Ekspedientka.
*
Ale się zrobiło gorąco – Naczelny upija łyk kinleja jedną ręką trzymając kierownicę. - Chcesz się przejechać tą drogą, Młoda? Niedawno co wybudowali.
Młoda chce. Lubi podziwiać widoki, co do których urody, mimo ogromnego bogactwa języka, trudno jej znaleźć adekwatne słowa.
*
Dzień dobry, Pani Sołtys!
Witam Pana Redaktora!
Naczelny wręcza Pani Sołtys najnowszy numer, odpala czesterfilda i rozsiadają się na ganku.
Jak nastroje przedwyborcze? Na radną będzie pani kandydować...? - Naczelny zaciąga się papierosem ale Młoda nie słyszy już ostatnich słów, bo biegnie na górę grzebać w łachach. Pani Sołtys prowadzi świetnie zaopatrzony sklep z używaną (choć czasem tylko z nazwy) odzieżą.
*
Witam piękne panie!
Witamy Pana Redaktora – Paniom Urzędniczkom udziela się dobry humor Naczelnego.
To jest Młoda – wyjaśnia Naczelny, widząc pytające spojrzenia Pań Urzędniczek.
A to może my upominki dla pani damy? - jedna z Pań Urzędniczek znika za drzwiami by za chwilę pojawić się
z promocyjnymi gadżetami.
*
Kolejny stały punkt na trasie – sklep z oknami.
No, no... - tyle zamiast powitania mówią Chłopaki Od Okien.
Cześć młodzieży! - wita się Naczelny a Młoda podaje gazetę.
Ostatnio narzekaliśmy, że Pan Redaktor sam, a dziś... no, no – te dwie sylaby zdają się dominować dziś w słowniku Chłopaków.
*
Dzień dobry – Naczelny i Młoda wchodzą z gazetami do monopolowego.
Dzień dobry – Pani Ekspedientka od razu zaczyna pakować do reklamóweczki kolę, stronga, małpkę i, oczywiście, czesterfildy. Czerwone.
Będzie dziś padało?
Eee, chyba nie. Dwadzieścia trzy siedemdziesiąt.
Proszę uprzejmie. Miłego dnia życzę.
Wzajemnie.
*
Pod jakimś sklepem Naczelny spotyka Zaprzyjaźnionego.
A to jest Młoda. Praktykantka – wyjaśnia Naczelny.
Dziennikarka? - upewnia się Zaprzyjaźniony.
Początkująca. Póki co studentka.
Tylu się teraz na tych dziennikarzy kształci, a nowych mediów nie przybywa. Gdzie wy pracę znajdziecie?
*
Młoda, teraz ty lecisz, a ja sobię zapalę.
Jasne – Młoda bierze plik gazet.
I jeszcze pytanie sondażowe!
Oczywiście – Młoda zabiera kartkę
z pytaniem, długopis i znika w sklepiku. - Dzień dobry!
Dzień dobry, dziś wymiana, coś nie schodzi ta wasza gazeta... - zamyśla się Pani Ekspedientka.
Bo schowana pod innymi! Mogę zadać pytanie sondażowe?
Mam nadzieję, że nie trudne...
*
Naczelny i Młoda wkraczają do baru mlecznego, zdążyli już nieco zgłodnieć – wszak południe dawno minęło.
Co dziś pani poleca? - Naczelny lustruje wzrokiem spis dań, choć i tak wiadomo, co zamówi.
Pierogi? - proponuje Pani Kelnerka.
Ruskie – decyduje się Młoda.
A ja wezmę placki ziemniaczane. - obwieszcza Naczelny. - Jak gazety?
Wszystko poszło – odpowiada Pani Kelnerka – ani jedna dla mnie nie została. A pan to ciągle z jakąś nową... stażystką oczywiście!
*
Biblioteka. Naczelny spotyka Zaprzyjaźnione Małżeństwo. Krótka wymiana uprzejmości.
Pani pozwoli, że się przywitam – Zaprzyjaźniony całuje Młodą w rękę.
Jedziecie w naszą stronę? Możebyśmy się z wami zabrali? - pyta Zaprzyjaźniona.
Oczywiście, będzie nam bardzo miło – odpowiada Naczelny. - Musimy jeszcze zanieść tylko kilka gazet. Zaparkowaliśmy tam, gdzie zawsze, więc możecie tam poczekać.
A pani Młoda będzie wiedziała gdzie pójść? Może ja oprowadzę...? - Zaprzyjaźniony oferuje pomoc.
*
Teraz, Młoda, pojedziemy na najlepsze kabanosy w okolicy.
Gdy wchodzą do sklepiku, okazuje się, że najlepszych kabanosów w okolicy już nie ma. Ale nieoceniona Pani Ekspedientka na poczekaniu szykuje kanapki z szynkową. Smakują wyśmienicie.
A za tydzień Młoda ma już okazję skosztować sławnych kabanosów. Równie wyśmienitych.‘
*
Kolejna żelazna pozycja na trasie to warsztat samochodowy. Na placu kilka aut do naprawy. Przy jednym z nich zafrasowany Kierowca. Nie dość, że piątek, to jeszcze trzynastego.
Zawsze jak w piątek trzynastego wyjeżdżałem, to coś się działo. Dziś miałem nie wyjeżdżać, wyjechałem i koło zatarte. Jak tu nie wierzyć w przesądy?
- mówi Kierowca w stronę Naczelnego i Młodej. - A po innym piątku to mam pamiątkę na plecach do dziś. Osiem pał na kręgosłup dostałem od ZOMO. - Kierowca przygląda się uszkodzonemu kołu. - Chyba będzie dziś padać...
*
Trasa to tylko pretekst. Pretekst do spotkania z Innym Człowiekiem. Pretekst do ucięcia sobie z nim lub nią pogawęki.
Pretekst do rozmowy o zbliżających się wyborach. Kto startuje? A kto ma szanse? Na kogo warto głosować?
Pretekst do rozmowy o pogodzie. Będzie padało? Nie, nie może, bo jeszcze następna Bogatynia będzie. Będzie słońce? Jak Pan Redaktor przyjeżdża, to zawsze słońce przywozi.
Pretekst do podziwiania jednych z najpiękniejszych widoków pod słońcem. Do podziwiania tego, jak ludzie wspaniale sobie tu radzą.
Pretekst do zaopatrzenia się w najlepszą kiełbasę myśliwską, chleb, ogórki, miód... a wszystko to gdzie indziej, często w miejscach nader niepozornych.
Wreszcie trasa to pretekst do innej podróży – tej w głąb siebie.

Wydania: