Subiektywnie... obiektywnie? (cz.5)
Wybory samorządowe za pasem. Wydawać by się mogło, że teraz po 4 października, gdy już zarejestrowano kandydatów na burmistrzów i radnych, zacznie się…reklamowy bum. A tu, nic! Być może każdy z kandydatów boi się rozpocząć batalię „o stołek”?
Jest jednak pewien portal, który w sposób zabawny, pozbawiony zahamowań, zachęca kandydatów na burmistrzów, by się internautom przedstawili i zareklamowali. Ze starych „wyjadaczy”(czyt. burmistrzów chcących kolejnej reelekcji), nie znalazł się jeszcze żaden chętny. Są jednak nowicjusze, którzy nie boją się odważnych słów, no i oczywiście dawania kolejnych obietnic bez pokrycia.
Na portalu czytamy, że „on”(zapewne ksywa kandydata na burmistrza), jest najlepszy do roli włodarza, bo pracował kilka lat na zmywaku w Irlandii. Poznał realia i wie jak zarządzać jednostką. Stawia na emerytów (nie pisze tylko w jakim sensie na nich stawia). Kolejny kandydat, ukończył szkołę średnią i w tym jakże doniosłym wydarzeniu widzi swój sukces wyborczy. Kolejny chętny do fotela włodarza, stawia na krzykliwe hasła, najciekawsze z nich brzmi: „żaden burmistrz nie da wam tyle, co ja wam obiecam”. Kolejni kandydaci, nie są już tak błyskotliwi w swojej autoreklamie, raczej stawiają na stare, utarte slogany wyborcze typu: ”jestem najlepszy”.
Czytając portal, można naprawdę nieźle się ubawić, szkoda tylko, że tyle w nim… prawdy.