Witold Kozakowski - trochę muzyki, trochę goryczy, trochę nadziei

Autor: 
Mirosław Awiżeń

Mirosław Awiżeń: Autorski Wieczór jest podsumowaniem Twoich kilkunastu lat pracy zawodowej. Kto wystąpi na koncercie?
Witold Kozakowski: Obok utytułowanych artystów, moich wieloletnich przyjaciół, czyli oprócz Anny Pietrzak, Michała Bąka czy Romana Puchowskiego, zaprosiłem do występu dwójkę moich absolwentów z kłodzkiej szkoły muzycznej: wybitnego Tomasza Niczyja i utalentowanego Tymoteusza Krawczyka. Nie zabraknie też Piotra Czerniaka, mojego wyjątkowo zdolnego i pracowitego ucznia, który, przypomnijmy, jest laureatem ponad 20. konkursów gitarowych! Oprócz Piotra wystąpią jeszcze prowadzone przeze mnie zespoły kameralne: „Trio Pizzicato” z Kłodzka i duet gitarowy z bystrzyckiej szkoły muzycznej: Katarzyna Rychlicka i Adam Jankowski. A muzyce towarzyszyć będzie wystawa pamiątek i druków ulotnych.
M.A.: Cofnijmy się na chwilę w czasie. Jak to się stało, że trafiłeś kiedyś do Kłodzka?
W.K.: Z Kłodzkiem związałem się w czerwcu 1997 roku, kiedy to podjąłem pracę w Kłodzkim Ośrodku Kultury jako instruktor muzyczny. Tego samego roku, we wrześniu, rozpocząłem także pracę w Państwowej Szkole Muzycznej I st., w której uczę gry na gitarze do dnia dzisiejszego. Muszę dodać, że w tamtych latach Kłodzko było jeszcze postrzegane jako ważny ośrodek kulturalny nie tylko na mapie Dolnego Śląska, ale i w skali ogólnopolskiej. Działy się tu wtedy imponujące wydarzenia artystyczne: Międzynarodowe Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej, „Zderzenia” teatrów, wystawy sztuki współczesnej, kłodzkie wieczory artystyczne…
M.A.: Ale Twoja osoba głównie kojarzy się z kłodzkim festiwalem „Gitariada”…
W.K.: „Ojcem chrzestnym” tego przedsięwzięcia jest Bogusław Michnik, ówczesny dyrektor KOK, który zapytał mnie kiedyś: „Może zrobiłbyś jakąś gitariadę?”. I już w marcu 1998 roku udało się zrealizować cykl koncertów gitarowych, warsztaty muzyczne, hiszpańskojęzyczny spektakl teatralny, wystawę fotografii hiszpańskiej. W następnym roku poszerzyłem festiwal o konkurs dla najmłodszych adeptów gry na gitarze - realizowany do dziś w kłodzkiej szkole muzycznej. Ale przede wszystkim, dzięki „Gitariadzie, wystąpili w naszym mieście polscy giganci gitary: Krzysztof Pełech, Łukasz Kuropaczewski, Łukasz Pietrzak, Jarosław Śmietana, Krzysztof Ścierański, Marek Napiórkowski…
M.A.: Czyli inspiracja Bogusława okazała się skuteczna…
W.K.: O, tak! Michnik zresztą miał „dobrą rękę” do wielu przedsięwzięć artystycznych. Chociażby znakomici autorzy i tytuły książek wydawanych w „Witrynie artystów”. Albo interdyscyplinarne, regularnie organizowane, „Kłodzkie Wieczory Artystyczne”, podczas których szansę na spotkanie i współdziałanie mieli artyści różnych profesji przy udziale licznej publiczności.
M.A.: Wyczuwam nutkę nostalgii… a może goryczy?
W.K.: Nie, to raczej próba przywołania dorobku i wartościowych działań. Moim zdaniem należy mówić o degradacji kłodzkiego świata kultury – wbrew propagandzie sączącej się z telebimów, gazetki samorządowej czy wywiadów kończącego kadencję burmistrza. Dość powiedzieć, że za czasów Bogusława Szpytmy z Kłodzka zniknęły m.in. Wieczory Organowe, Festiwal Sztuki „Labirynt” czy festiwal „Alternatywna twierdza”. Mało tego! Zerwano współpracę z osobami, które przez dziesiątki lat dla tego miasta pracowały: z prof. Andrzejem Chorosińskim, prof. Jerzym Olkiem czy byłym rektorem wrocławskiej Akademii Muzycznej – Markiem Dyżewskim. Ostatnio przeczytałem, że za kadencji Szpytmy wyprowadziło się z Kłodzka blisko tysiąc osób. Przyznam się szczerze, że też o tym myślę, i to coraz częściej…
A. M.: Nie kończmy jednak w smutnym nastroju…
W.K.: Jasne! Wierzę w naszą młodzież, która garnie się do muzyki, fotografii, sztuk pięknych – może oni odmienią los kłodzkiej kultury? A próbkę zdolności i talentów muzycznych niektórych z nich będzie można usłyszeć właśnie podczas wrocławskiego koncertu, na który serdecznie zapraszam!
A.M. I ja polecam ten koncert. To świetna promocja Kłodzka i Ziemi Kłodzkiej w stolicy Dolnego Śląska!

Wydania: