Porównanie. Błyskotliwość
Z racji mojego romantycznego usposobienia, jak i pisania opowiadań „z serduszkiem” (które, że nieskromnie nadmienię, publikuję w wielu pismach literackich), szczególną wagę przykładam na sposób w jaki mężczyźni mówią o kobietach.
Ze smutkiem dochodzę do wniosku, że płeć brzydka, bardzo swój język zachwaściła i spłyciła. Zwroty jakimi obdarowują swoją ukochaną to: ”niunia”, „lala” lub „dzidzia”. Samo brzmienie tych „pieszczotliwych” zwrotów przyprawia mnie o dreszcze. Są również mężczyźni, do których zalicza się mój narzeczony, którzy używają słów, zaczerpniętych wprost ze słownika ich zawodu. Ja nazywana jestem słodkimi zwrotami łacińskimi jak: „sangius” od słowa sangwinik oraz „chole” od słowa choleryk. Prawda, że to miłe? Na szczęście narzeczony nie jest hydraulikiem. Określeń „uszczeleczka” albo ”przyłączek”, bym nie zdzierżyła. Wracając do określeń typu: „niunia”. Język polski jest tak bogaty w piękne określenia. Czy nie lepiej zamiast zwrotu „niunia” użyć powiedzmy słowa „słoneczko”? Na tych jakże mało romantycznych określeniach, „poezja” naszych mężczyzn, gdy mają określić kobiece piękno (czyt. walory) niestety się nie kończy.
W jednym z portali poruszany był temat, na co mężczyźni zwracają uwagę, widząc po raz pierwszy białogłowę. Okazało się, że w większości panowie porównują kobietę do samochodu! Jeden „błyskotliwy” internauta tak oto przedstawił ten temat: „patrząc na kobitkę, oceniam jej: maskę, zawieszenie i zderzaki!”. Niektórzy dodali do tej charakterystyki jeszcze: podwozie i felgi. Wolę nawet nie analizować, co w mniemaniu romantycznego jegomościa zostało w kobiecej urodzie porównane do felgi!
Doprawdy „błyskotliwość” gatunku męskiego w tak delikatnej materii jaką jest kobieca uroda, dalekie jest od poetyzmu jakim opisują kobiece piękno poeci. Swobodnie można powiedzieć, że panowie nie wykazują się zbytnią „błyskotliwością”. Z drugiej jednak strony, czy porównanie kobiety do samochodu, rzeczy tak ważnej w życiu każdego mężczyzny, to nie wyróżnienie? Nie ma co ukrywać jest ono wyjątkowo „specyficzne”.
My kobiety w dziedzinie opisywania męskiego piękna nie mamy sobie równych. A prawda jest taka, że mężczyzna aż takim cudem nie jest. Bądźmy szczerzy, który mężczyzna dobrze wygląda bez ubrania? Każdy, ale przy zgaszonym świetle. Tak więc poezja jaką się posługujemy przy ocenie męskiej urody, wymaga od nas nie lada wyobraźni i polotu.
Gdybyśmy musiały porównywać męską urodę do rzeczy, którą najbardziej lubimy, to równie mocno co mężczyźni samochody, my cenimy…zakupy.
Tak więc ja, przy pierwszym spotkaniu patrzę na: architekturę, elewację i „wyposażenie”.