Rura. Taniec
Za nami zabawy sylwestrowe, a przed nami karnawał. Miłośników tanecznych pląsów czeka moc atrakcji. Pomyślałam więc sobie, że dobrym tematem felietonu będzie…rura. Oczywiście nie ta kanalizacyjna rzecz jasna! Tylko „taneczna”.
„Rura” zainteresowała mnie po tym, jak w mediach rozgorzała dyskusja, by taniec przy rurze stał się dyscypliną olimpijską. Trzeba przyznać, że pomysł ciekawy. Po głębszej analizie, można dojść do wniosku, że taniec przy rurze to dyscyplina sportowa. Owszem bardzo specyficzna, zaliczyć można ją do sportów ekstremalnych. To taka nazwijmy gimnastyka sportowa z „drążkiem”. Sport ten zarezerwowany jest dla płci pięknej. Dlaczego? Najprawdopodobniej chodzi o warunki fizyczne. Białogłowa ma więcej tak zwanych „atutów” niezbędnych do uprawiania tej dyscypliny. Zawodniczka musi być wysportowana, giętka niczym guma. „Wygibasy” przy rurze wymagają dużej sprawności fizycznej. Przyglądając się od strony ekonomicznej, to sport ten nie jest taki drogi. Strój sportowy, jego brak, szczerze mówiąc w ogóle brak jakiegokolwiek stroju, to tylko plus, który zaniża koszty uprawiania tej „dyscypliny”. Na sparingach również można zaoszczędzić. Zasadniczo ćwiczyć można w każdym miejscu i o każdej porze, potrzeba tylko rury. Co do finansów, to ta dyscyplina sportowa jako jedyna, pozwala by zawodniczka podczas występu mogła zarobić. „Kibic” oglądający zawodniczkę, może podczas prezentowanego występu, w formie podziękowania za niezapomniane chwile, uiścić mały datek. Kolejną ciekawostką jest to, że podczas tych zmagań sportowych istnieje możliwość kontaktu nie tylko wzrokowego, ale i cielesnego pomiędzy kibicem, a sportowcem.
Zawody odbywają się w przytulnych, intymnych, zaciemnionych lokalach, przy muzyczce. Doprawdy, cudownie. Niestety widownia jest monotematyczna. Tę dyscyplinę sportową lubią oglądać mężczyźni. Co ciekawe w przeciwieństwie do chociażby meczów piłkarskich, taniec przy rurze panowie wolą oglądać bez obecności swojej białogłowy. Ostatnio jednak, coraz częściej białogłowy, które najprawdopodobniej zirytowane taką sytuacją, wprowadzają ten sport w zacisze domowe. Odnotowano wzrost zamontowywania rur w domostwach. Należy jednak z rozwagą je instalować, by w czasie ćwiczeń pod okiem partnera, nie zostać z rurą w ręku i sufitem na głowie. Czy jest to sport dla każdej z pań? Cóż…jak się tak uprzeć, to tak. Chodzi oczywiście o uprawianie go prywatnie. Co do zajęcia się tym sportem zawodowo, niestety istnieją pewne ograniczenia dotyczące figury zawodniczki i jej wieku.
Wracając do tematu tańca przy rurze jako dyscypliny olimpijskiej. Zapewne nigdy się taką nie stanie. Dlaczego? Ze względu na rodzaj publiczności oraz brak „odpowiedniego” stroju. Dochodzi do tego również problem oceniania zawodniczek, konkretnie obiektywizmu przy ich ocenie. Bo przecież komisja składająca się co oczywiste, tylko z płci męskiej, w tej sytuacji zachowywałaby się jak dziecko w cukierni pełnej smacznych…ciasteczek.