Konkurs. Naiwność

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Żyjemy w kraju, gdzie pieniądze rozdają garściami, a luksusowe samochody możemy wybierać pod względem koloru i marki. Wystarczy tylko…wysłać jeden sms!
SMS wysyłamy pusty, z nazwą produktu, który chcemy wygrać lub wystukujemy numerek. I co? No i stajemy się szczęśliwym posiadaczem sporej gotówki, samochodu, nowoczesnej kuchni, kompletu wypoczynkowego, czy też wyjeżdżamy z osobą towarzyszącą na tropikalne wakacje!
Rewelacja nieprawdaż? Toż to raj. Cóż…raj, ale dla naiwnych! Przytłaczające jest to, że wielu z nas naprawdę naiwnie wierzy, że dzięki jednemu sms można wygrać tak wiele. A, gdy wyśle się więcej sms, szansa wygranej jest jeszcze większa. Wielu więc wysyła sms, za sms’m i następnie wygrywa… horrendalne rachunki telefoniczne i ciągłe sms, które bombardują, zachęcając do wzięcia udziału w nowym konkursie.
Trzeba być bardzo naiwnym wierząc, że ktoś bezinteresownie chce abyśmy wygrali milion. Można zrozumieć tych, którzy wyślą jeden sms, żeby spróbować szczęścia. Niezrozumiałe jest jednak zachowanie tych, którzy biorą na przykład udział w konkursie, w którym nagrodą jest samochód. Na początek wysyłają sms z wiadomością jaki chcą samochód, następnie dostają pytanie, oczywiście na swój koszt, czy chcą z opłaconym AC, z pełnym bakiem, klimatyzacją itd. Doprawdy, czy średnio błyskotliwy osobnik, po takim telefonicznym maratonie, nie potrafi otrzeźwieć i zrozumieć, że robią go w balona? Przykre, ale nie! Dlatego sms’e konkursy są tak popularne, a do reklam zatrudnia się znane osoby. Na przykład słodkie aktoreczki z seriali, które szczebiotliwym głosikiem kuszą: „zadzwoń, proszę. Tylko jeden pusty sms, a staniesz się posiadaczem nowoczesnego garnka bez przykrywki”.
Innym ciekawym przykładem naszej naiwności jest nabór do armii rezerwowej. W TV raczeni jesteśmy piękną reklamą, w której widzimy żwawo biegnących ze swoich stanowisk pracy - żołnierzy rezerwowych. Biegną chronić nas od plag żywiołowych. Widzimy pielęgniarkę, mechanika itd. Wszystko ładnie. Cel wzniosły i potrzebny. Ale każdy wie, że wojska unika się jak ognia. Kombinuje się jak z tego „obowiązku” się wywinąć. Jakaż była radość, że wojsko nie jest obowiązkowe. A tu? Wmawiają nam w TV reklamie, że rezerwowi o niczym innym nie marzą podczas codziennych obowiązków w pracy, jak tylko o wiadomości, o mobilizacji! Są niczym James Bond, który oddając się przyziemnym uciechom, dostaje telefon z wiadomością: „James, kraj cię wzywa!”.
Oczywiście nie ma co rwać włosów i tupać nogami na taką ogłupiającą nas, swoistego rodzaju psychologiczną grę. Po to mamy rozum, by z niego korzystać. Tak, rozum, rozumem, a umiejętnie zaaplikowana zachęta, zachętą.
Oglądając reklamę dezodorantu, dzięki któremu moje pachy będą miały kwiatowy zapach (oczywiście w reklamie wszystko pokazane łopatologicznie, łącznie z brzydkim zapachem w postaci świnki). Mogę tego specyfiku chroniącego mnie przed odorem nie kupić. Ale, gdy reklama się skończy, w głowie jednak kołacze myśl: „a jeżeli mam taką świnkę pod pachą?”

Wydania: