Felieton ze Starej Morawy/koniec lutego 2011 r.

Autor: 
A. Gnadenstein

... jesteśmy po tzw. „konkursach” głównie w tematyce „sport” i „kultura”; decyzje są, czy właściwe? - tego już nie warto analizować, bo znów porusza się temat: „kompetencje”... Jesteśmy świadkami, często uczestnikami szkoleń, seminariów, na które w Polsce wydano miliony, jeśli nie miliardy, głównie ze środków europejskich. Proszę mi powiedzieć, ile takich „spotkań” było poświęconych znaczeniu i funkcjonowaniu „kultury”... Nie wiem, nie słyszałem ... ale „wszyscy” doskonale wiedzą jak nią manipulować, jak na jej różne „oblicza” wydać często ogromne kwoty. Generalnie możemy podzielić (znów podział!) na kulturę „wysoką” i kulturę „masową”. Ta pierwsza w świecie jest najważniejszą częścią „kultury symbolicznej” danego społeczeństwa i narodu; oparta jest na wykorzystywaniu zasobów „kultury narodowej”. Ten rodzaj kultury powinny przekazywać szkoły, biblioteki, teatry, miejsca ambitnych koncertów... A kto tworzy taką kulturę? Elity artystyczne - kultura wysoka, mimo że wywodzi się z kręgów inteligenckich a nawet arystokratycznych, jest adresowana do wszystkich. Kiedyś artysta był „kimś”, któremu powierzano i wierzono, że „to” co proponuje przyczyni się do budowania prwadziwych przeżyć i będzie miało dalekosiężny wpływ na społeczeństwo. Niestety, u nas jest kipiel braku orientacji co dobre, imitacji działań... To nie jest tak, że co rok to „to samo” „idzie na koniu św. Marcin” a za nim dęta orkiestra i dzieci trzymane przez opiekunów... tak ma być co rok, bo ten pochód stwarza odruch i potrzebę wspólnoty, przebywania razem bez wódki, piwa a właśnie przy smakowaniu rogali! Co rok barwa i otoczenie jest inna, tylko trzeba być wrażliwym odbiorcą; trzeba słyszeć szelest muzyki, głos i śpiew ptaków, które towarzyszą matematycznej pracy... Jest to jeden z elementów kultury, która może zaistnieć przy programowaniu naszego życia. A ekologia? „zdrowa żywność” - to też przy święcie Hildegardy, muzyka i wsłuchiwanie sie w głos niezwykłej kobiety z XII wieku... Szkoda, że już po raz drugi strońscy włodarze odmówili finansowego wsparcia dla obu tych wydarzeń, które stawały się barwnym elementem budowy „społeczeństwa obywatelskiego”. Wygodniej dotować „coś o większym zasięgu” ... tylko czy jest to właściwa konstrukcja?
O „kulturze” masowej następnym razem...

Wydania: