Imperium na dolarze
Co dzisiaj jest mechanizmem powstawania i istnienia imperiów? Na to pytanie odpowiada dr Krassimir Petrov wykładowca makroekonomiki, finansów międzynarodowych i ekonometrii na Uniwersytecie Amerykańskim w Bułgarii w świetnej analizie obecnej sytuacji geopolitycznej. A jest ona inna niż w dotychczasowej historii, gdy imperia opodatkowywały inne, często podbite państwa, podczas gdy państwa narodowe opodatkowują własnych obywateli. Tymczasem Stanom Zjednoczonym udało się opodatkować świat za pośrednictwem inflacji. Zamiast podatków, jak to było kiedyś, „USA rozprowadziły po świecie, w zamian za towary, własną walutę bez pokrycia – dolary – z zamiarem późniejszego doprowadzenia do ich inflacji i dewaluacji.
To z kolei umożliwiało odkupienie każdego następnego dolara za mniejszą ilość dóbr. Owa różnica stanowiła imperialny podatek spływający do Stanów Zjednoczonych.”
Do 1932 r. dolar oparty był na złocie, wskutek czego jego wartość ani nie rosła, ani nie spadała. Każdy, kto miał dolary mógł je wymienić na złoto zgodnie z parytetem. W 1945 r. nastąpiło tzw. porozumienie z Bretton Woods gwarantujące wymienialność dolara na złoto jedynie rządom innych państw. Jednak na skutek rożnych operacji amerykańskich na świecie podaż dolara rosła a pokrycie w złocie malało, więc gdy państwa chciały wymienić posiadane dolary na złoto 15 sierpnia 1971 r. USA ogłosiły niewypłacalność. Od tego momentu Petrov datuje powstanie nowego imperium, które opodatkowało świat swoją stale tracącą wartość walutą. Żeby jednak zachować jakieś pozory dano światu inny powód do gromadzenia dolarów, a powodem tym stała się ropa.
Podstawą stała się umowa z Arabią Saudyjską: z jednej strony USA będą wspierać władzę królewskiej rodziny Saudów, za co będzie ona sprzedawać ropę wyłącznie za dolary. Tak samo postąpiła reszta państw OPEC. Tyle tylko, że na skutek wzrostu cen ropy wzrastał także popyt na dolary. Tym samym ropa zastąpiła dolara, który uzyskał dominującą pozycję na świecie, a jego podaż stale rosła. Gdyby nie ropa amerykańskie imperium przestałoby istnieć.
Pierwszym, który spróbował naruszyć ten układ żądając zapłatę za ropę w euro był Saddam Hussein. Początkowo nie był brany poważnie, ale kiedy zaczął się stawiać, a co gorsza, jego śladem poszły inne kraje arabskie żądając zapłaty w euro lub jenach, postanowiono zastosować akcję karną. Była nią operacja „Szok i Przerażenie”
Po Iraku tą samą drogą poszedł Iran z pomysłem Irańskiej Giełdy Naftowej. Jej mechanizm polega na rozliczaniu handlu ropą w euro. W tym układzie Europejczycy, zamiast kupować i trzymać dolary, za ropę mogliby płacić w euro. Taka dywersyfikacja byłaby korzystna także dla Azji.
Zagrożona Ameryka ma kilka dróg wyjścia:
* Sabotaż giełdy – poprzez np. wprowadzenie wirusa komputerowego, ataku na sieć, system łączności lub serwery, itp.
* Zamach stanu – zdecydowanie najlepsza strategia długoterminowa, jaką dysponują Amerykanie.
* Wynegocjowanie takich warunków i ograniczeń prowadzenia giełdy, które będą do przyjęcia dla USA – inne znakomite rozwiązanie dla Amerykanów, po wprowadzeniu punktów powyższych.
* Jednostronne uderzenie nuklearne z użyciem Izraela.
I to właśnie, a nie jakieś tam prawa człowieka, demokracja czy zbrojenia nuklearne i tego typu wysnuwane medialne bajki są faktycznym powodem ataku najpierw na Irak, na Libię Kadafiego, który na swoją zgubę zażądał zapłaty za swoją ropę w libijskich dinarach mających częściowe pokrycie w złocie, a teraz, przynajmniej
w planach – na Iran pragnący jedynie zapłaty, w również dewaluującym się, euro.