EUG: Rower na rolkach
Redaktor Mirosław Awiżeń uważa, że „’europejski socjalizm’ Europejskiej Unii Gospodarczej nijak się ma do socjalizmu komuny zafundowanego nam pod przewodnictwem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) w ramach Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG) - takiej „przymusowej” pomocy zrzeszającej wszystkie kraje byłej ‘demokracji ludowej’”. Różnic widzi kilka, w tym taką, że w ‘europejskim socjalizmie’ pojedynczy człowiek ma prawa niezbywalne, traktowane na równi z prawami ‘mas’. To tutaj pojedynczy człowiek nie jest podporządkowany ‘dobrobytowi mas’, choć to tutaj, w „europejskim socjalizmie” musi oddać swoją część zarobków na rzecz uboższego (biednego) sąsiada. Czy to jest prawidłowe? Czy to jest złe?” zapytuje Redaktor i odpowiada: „Chyba nie. Bo żaden człowiek nie może być pozbawiony dachu nad głową i ciepłej strawy, a że żerują na dobroczynności (tej przymusowej również) różni naciągacze, to nie oznacza, że można naprawdę potrzebujących pozostawić ‘samych sobie’”.
Pomijam tu kwestię ludzi bezdomnych, nie tych od Żeromskiego, ale tych w Unii Europejskiej, których przecież nie brak, z różnych zresztą przyczyn. Mniejsza nawet o dyskusję nad prawami jednostek, bo o tym, jak one wyglądają wie każdy, kto miał nieprzyjemność „zetrzeć się” z interesami korporacji, instytucjami państwa, itd. czy to osobiście, np. w sądzie, czy wirtualnie, poczytawszy sobie o tym w gazetach. Chodzi o coś innego.
Mimo bowiem dyskusyjnych różnic, które tak naprawdę sprowadzają się do tego, że terror jest bardziej aksamitny, podczas gdy w demoludach był siermiężny, jest wiele podobieństw.
Kilka dni temu prezydent Czech Vaclav Klaus zaprezentował na Hradczanach swoją nową książkę pt. „Integracja europejska bez złudzeń”, stawiając tezę, że cały ten projekt był od samego początku chybiony. Powołuje się na powiedzenie Romano Prodiego, „że integracja przypomina rowerzystę, który musi ciągle jechać do przodu i naciskać pedały, bo w przeciwnym razie upadnie.
Teraz ten rower stoi raczej w centrum fitness, na rolkach – rowerzysta Brukseli pedałuje ostro, ale rower stoi w miejscu.”
Zdaniem Klausa błąd tkwi w założeniu z lat 90., że osłabienie państw narodowych jest drogą ku lepszej przyszłości. „Największą pomyłką ideologiczną integracji jest próba stworzenia ponadnarodowego tworu, scentralizowanego i opartego na ideach postmodernizmu i kulturowego relatywizmu. Co więcej, ten twór stopniowo oddala się od obywateli i jest poza jakąkolwiek kontrolą (nie wiadomo, kto rządzi).
Nie jest jednak za późno – trzeba tylko odrzucić fałszywe idee i iluzje i powrócić do rzeczywistości, opierając integrację o podmiotowość państw narodowych i powrót do zasad rynkowych.” I to czyni oba projekty EUG i RWPG podobnymi sobie. Mało tego.
Koniec EUG może być podobny do tego jaki spotkał RWPG: bankructwo. Właśnie media z przerażeniem doniosły, że z oferowanych przez rząd niemiecki obligacji wartości 6 mld euro zakupiono ich na niecałe 4 mld euro. Robert Gwiazdowski z CAS rysuje 3 możliwości.
1/ Niemcy ulegną i pozwolą EBC drukować euro, które następnie zostaną przeznaczone na zakup niemieckich obligacji; 2/ Niemcy zagrożą powrotem do marki i „rynki finansowe” potulnie wykupią niemieckie obligacje; 3/ Niemcy wyjdą ze strefy euro.
Gwiazdowski prorokuje, „że albo rządy ‘fachowców’ z Goldman Sachs (Papademos, Monti) będą krokiem do rządu ‘generałów’ – bez względu na to, czy generałowie będą rządzili z ‘tylnego siedzenia’ czy w końcu sami się przesiądą za kierownicę, albo wrócimy do gospodarki wolnorynkowej, w której nie decyduje interes ‘rynków finansowych’ tylko naprawdę niewidzialna ręka w postaci wypadkowego interesu setek milionów przedsiębiorców i konsumentów.”