Meandry X, czyli o "świetym Bogusławie", który nieczego nie wiedział

Autor: 
Janusz Skrobot

Lokalna prasa poświęca ostatnio dokonaniom pana Burmistrza Szpytmy sporo miejsca, publikując nie tylko krytyczne artykuły, ale i wywiady z nim samym. Właśnie taki wywiad ukazał się ostatnio w „Gazecie Kłodzkiej” pod wiele znaczącym tytułem „Chce rozmawiać o kanale”.
Komentując ten tekst, pominę milczeniem fakt, że jak zwykle wszystkiemu winna opozycja PO, bo to jest „jasne”?... Ośmielę się jednak polemizować z panem Burmistrzem jako z bohaterem owej niewielkiej literackiej formy, jaką jest wywiad.
Otóż nasz podmiot literacki, pytany przez znanego noworudzkiego dziennikarza, pana R. Pielę, o problemy z kanałem Młynówki i konieczne pozwolenia wodnoprawne, jak uważa m.in. starosta Maciej Awiżeń, odpowiada tak - cyt: „…my [ uważamy] że nie, bo to był remont i niczego tam nie zmienialiśmy. Przynajmniej tak informują mnie podległe służby i wiceburmistrz Urbanowski. Pozwolenie wodnoprawne potrzebne jest na ostatni element przedsięwzięcia, czyli budowę trzech przystani wodnych i kładki dla pieszych nad kanałem. Dotychczas nie uzyskaliśmy go, więc nie rozpoczęliśmy tych prac. Tak wygląda to wg mojej wiedzy stan faktyczny.” Dociekliwy dziennikarz zapytał więc o plakat wydany z okazji otwarcia przystani gondolowej. Na co pan Szpytma sprytnie odpowiedział: „Nie posiłkujmy się plakatami i doniesieniami medialnymi. Pomosty gondolowe nie były odebrane. Wykonawca wypróbował tylko gondole na kanale, bo musiał to zrobić, żeby potem móc je nam przekazać…” W tym miejscu pozwolę sobie na mały komentarz. Panie Burmistrzu, po pierwsze, sam Pan powiedział, że wie tylko tyle, ile podległe służby Panu przekażą. Pięknie, znaczy to, że umie Pan słuchać ze zrozumieniem? Nie sądzę i twierdzenie to za chwilę udowodnię. Natomiast zdziwiła mnie Pana niefrasobliwość jako ojca miasta. W czym? To proste, jeśli przystani gondolowych nie wykonano, rodzi się w tym miejscu pytanie, jak ludzie dostawali się do gondoli? Po schodkach - byłem i widziałem. Dla Pana przystani nie ma, bo nie zostały odebrane. To Pańskie stwierdzenie. Moje, że sprowadził Pan niebezpieczeństwo w ruchu wodnym, dopuszczając do użytku coś, co było 29 września br. placem budowy. Mam nadzieję, że ostatni raz. No tak, popełniłem błąd, to nie Pan, ale Pana zastępca, wiceburmistrz Urbanowski zachęcał do pływania i korzystania z nieodebranych przystani, a Panu o tym nie powiedział, więc nie wie Pan, o czym Pan mówi. Chyba że przynajmniej jedna przystań została wykonana, ale znaczyłoby to, że trzeci etap, którego realizację – wg Pana wiedzy – umożliwia pozwolenie wodnoprawne, został już przez Pana rozpoczęty. Idąc dalej tokiem Pana myślenia, należy jednak rozumieć, że naruszył Pan prawo. Czy tak, czy siak, panie Burmistrzu, prawda jest tylko jedna – przekroczył Pan swoje uprawnienia.
Plakatom i doniesieniom medialnym także nie trzeba wierzyć. Ma Pan 100% racji, ja już od dawna nie wierzę plakatom KCKSiR, na których Pan lub inni zapraszają nas, kłodzczan na imprezy czy basen, ponieważ, gdy się jest zaproszonym, nie trzeba płacić za wejściówki, a za basen i inne koncerty lub przedstawienia trzeba płacić i to niemało. Tak jak nie uwierzyłem, czytając na telebimie, że służby miejskie załatwiły zwrot vatu w kwocie 4 mln, gdyż jedynie słuszne źródło informacji BIP UM w Kłodzku podaje wyraźnie, że podatek VAT odzyskała dla miasta firma ISO sp. z o.o.z/s w Kolbudach, ul. Lawendowa 3, za kwotę 604 085,96 zł. Czyli na czysto miasto uzyskało nie blisko 4mln, ale – i tu małe wyliczenie: 3 990 000 (vat od 21 mln) – 604 085,96 = 3 385 914,04 zł. Czy jest to blisko 4 mln złotych i czy to służby finansowe miasta sprawiły ten cud - czytelnicy zapewnie ocenią sami, bo Pan zapewne nie został o tym poinformowany przez swoich współpracowników. A jak mawia moja wnusia, jak o czymś nie wiem, to tego nie ma.
Przejdźmy jednak do tezy postawionej wyżej, czyli o Pana umiejętności słuchania ze zrozumieniem, której, jak śmiem twierdzić, Pan nie posiada.
A szkoda, bo w końcu jest Pan z wykształcenia polonistą i co jak co, ale słuchanie uczniów (ludzi) jest w tym zawodzie umiejętnością nieodzowną. Udowodnienie tego faktu nie będzie sprawiało żadnej trudności, bowiem potwierdził Pan to sam, odpowiadając na pytanie dziennikarza dotyczące blokowania pozwolenia wodnoprawnego przez właścicieli elektrowni i możliwego polubownego załatwienia konfliktu. Zacytuję Pana: „Nie wiem dokładnie, jakie są ich oczekiwania. Rozmawiałem z nimi kilkakrotnie. Nie wiem, o co tym Panom konkretnie chodzi, gdybym wiedział, to bym się do tego odniósł.” To już nawet nie jest śmieszne, panie Burmistrzu. Ludzie nie mogli blisko przez rok pracować w swojej wodnej elektrowni, bo wody w kanale nie było, a Pan nie wie, o co im chodzi? Już poważnie zaczynam się martwić o Pana i moje miasto. Mamy bowiem Burmistrza, który rozmawia z ludźmi i nie rozumie, o co im chodzi. Zwłaszcza, że rozmawiał Pan z facetami, którzy, jak wiadomo, są z Marsa, a jak rozmawia Pan z kobietami – oczywiście pochodzącymi z Wenus?! O żonie z grzeczności nie wspomnę, ale współczuję jej, bo pewnie jej też Pan nie rozumie. Moją tezę potwierdza także i to, że znam jedną niewiastę, której potrzeb też Pan nie rozumie, tak jak jej choroby. Tyle prywata. Podobnie jak nie rozumie Pan pani Majowicz i sprawy Akademii Przedszkolaka. Wiceburmistrz Krzelowski musi Panu powiedzieć, że dotacja na dzieci się należy - cyt.: „Jeśli on powie mi „tak, panie burmistrzu, możemy przekazać dotację”, to ja to zrobię to od razu…” Oczywiście winny jest pan Krzelowski, który nie powiedział, że można. Nieważne jest postanowienie Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło decyzję o wstrzymaniu dotacji dla AP. Pan twierdzi, że się zastanowi, co z tym zrobić- cyt.: „Możemy się od tego postanowienia odwołać lub wydać decyzję z innym uzasadnieniem”. No tak, najlepiej wydać nową, niech się Majowicze odwołują raz jeszcze. Niech SKO raz jeszcze uchyli decyzję. Może zastanówmy się, o co im chodzi albo „pobawimy” się dalej. Co z tego, że i MEN wydał opinię, że nie ma podstaw do nieprzekazania należnej Akademii dotacji. Pewnie o tym też Pan nie wie. No tak, Wiceburmistrz nie powiedział zapewne Panu o tym, więc prawo można naginać do woli. Gratuluję i to wcale nie złośliwie. Kiedyś i Pan trafi na takiego burmistrza i wtedy oby on zachowywał się tak jak Pan - nie wiem, nie rozumiem, służby mi nic nie powiedziały. Zobaczy Pan wtedy, jak uciążliwa jest taka „niewiedza” władzy dla przeciętnego petenta, któremu ta władza powinna służyć, a nie wrzucać kłody pod nogi i kopać dołki.
Gratuluję Panu wreszcie jednego osiągnięcia. Nareszcie, zamiast rozrzutności zaplanował Pan oszczędności
w budżecie miasta. Brawo! Każdy z nas wie, że, kiedy brakuje pieniędzy w budżecie domowym, trzeba ciąć wydatki. Tylko które? Oczywiście w pierwszym rzędzie te luksusowe, czyli na wyjazdy, urlopy, imprezy, modne i drogie ciuchy, rozmowy komórkowe, drogie gadżety, bez których można żyć. Nie mogę jednak nie dać dzieciom jeść, nie mogę oszczędzać na ich szkole i przygotowaniu do niej. Natomiast na wakacje zamiast do Włoch, pojadą do babci albo nigdzie.
Pan niestety inaczej zaczął oszczędzanie. Jeszcze nie ucichły gromy rzucane na włodarzy powiatu za zamiary makabrycznych cięć w oświacie, jak Pan po cichutku, w tym samym czasie wydawał polecenia, ażeby zwalniać pracowników i ciąć budżety szkół, np. jednej ze szkół kłodzkich kazał Pan obciąć budżet o 200000 zł. Dlatego dyrektorzy szkół już planują, jak samodzielnie prowadzone stołówki zamieniać na catering, zwalniają pracowników, łączą klasy i ograniczają światła na korytarzach szkół do połowy, a od stycznia nie wolno będzie nauczycielom kserować testów i sprawdzianów, o drukowaniu już wcześniej mowy być nie mogło. No bo przecież nie zaczniemy oszczędzania od siebie. Nie zabierzemy komórek służbowych. Wylizingujemy autko za drobne 140000 zł (70 % kwoty, którą kazał Pan oszczędzić z rocznego utrzymania jednej z podległych szkół!) Ustalimy sobie pobory na wysokości płacy premiera RP itd. A potem na konferencjach będziemy składać rączki jak do paciorka i z miną molierowskiego Tartuffe’a, udawać świętoszka, wmawiając wyborcom, że to nie ja, to kolega, a w ogóle to wszystko dla dobra mieszkańców, a przede wszystkim dzieci- zwłaszcza tych z Akademii Przedszkolaka, a jeśli coś nie tak, to niechcący, bo nic nie widziałem, nic nie słyszałem i kto to mówi.
Jeszcze tylko na koniec należy z tego wywiadu wyciągnąć odpowiednie wnioski, czytając ze zrozumieniem Pańską wypowiedź. Po pierwsze - wszystkiemu winni Zastępcy. Po drugie - nie czytać plakatów i mediów nie słuchać. Po trzecie, nie wiadomo, o co przeciwnikom chodzi. Po czwarte ? Po czwarte, pytanie zadaj sobie, Czytelniku Miły, sam, bo po piąte ja zapytam w ten świąteczny czas: Panie Burmistrzu, czy przypadkiem nie czas na zmiany? Panie Szpytmo, a wie Pan, że jak się nie wie, co się dzieje w mieście, w którym ślubował Pan (tak mi dopomóż Bóg) działać dla dobra mieszkańców, to czas odejść. Czego w ten świąteczny czas sobie i Państwu życzę, nucąc w zaciszu domowym kolędę „Bóg się rodzi, moc truchleje”.
Oczywiście z wyrazami należnego Państwu i Panu Bogusławowi Szpytmie szacunku

Wydania: