Świecowanie i konchowanie uszu
O zasadzie działania konchowania i świecowania uszu (dobiera się indywidualnie do potrzeb i wieku pacjenta jedną lub drugą formę) wspominałam Czytelnikom w poprzednim artykule, dziś praktyczne zastosowanie tej metody.
Stosuje się ją najczęściej przy wspomaganiu leczenia chorób lub dolegliwości związanych z obszarem głowy i okolic. Oto niektóre z nich:
- nieżyt nosa (również katar sienny),
- zapalenia zatok i gardła,
- niwelowanie szumów, pisków w uszach,
- migreny,
- zawroty głowy,
- oczyszczanie kanałów słuchowych (poprawa słuchu),
- wyciszanie systemu nerwowego (pomoc przy bezsenności),
- podnoszenie odporności,
- oczyszczanie i wzmacnianie całego organizmu.
Jest to również bardzo skuteczny zabieg w przypadku dziecięcych sezonowych przeziębień, jako alternatywa dla leczenia farmakologicznego (zawsze zalecany jest nadzór lekarza prowadzącego).
Terapia konchami należy do zabiegów bardzo przyjemnych, wyciszających. Obok pozytywnego oddziaływania bezpośrednio na cały organizm, metoda ta wzmacnia zdolność koncentracji, pomaga w sprawniejszym funkcjonowaniu umysłu, wyostrza wszystkie zmysły, stabilizuje emocjonalnie, dostarczając niezwykłych doświadczeń na poziomie psychicznym.
Zabiegi konchowania uszu mogą przeprowadzać tylko wykwalifikowani terapeuci posiadający wiedzę na temat wskazań, przeciwwskazań oraz jakości składników, z których wykonywane są konchy i świece. W dobie internetu istnieje łatwość dostępu do podrobionych, w bardzo niskiej cenie materiałów, pochodzących najczęściej z Chin, które mogą powodować zagrożenie dla pacjenta. Dlatego przestrzegam przed usługami, które są wyjątkowo tanie. W przypadku tej terapii, obok umiejętności, bardzo ważna jest jakość produktów użytych do zabiegu, decydując się więc na tą metodę, warto oddać się w ręce odpowiedzialnej, doświadczonej osoby. Należy również pamiętać o tym, że medycyna naturalna nie zastępuje leczenia konwencjonalnego, jedynie z powodzeniem wspomaga leczenie wielu chorób i dolegliwości, poszerzając tym samym wachlarz wyboru dla chorego.
W następnym artykule zapoznam Czytelników z bardzo interesującą dziedziną wykorzystywaną nie tylko w naturoterapii, stosujemy ją częstokroć dla sprawienia sobie przyjemności na co dzień, intuicyjnie dobierając odpowiednie zapachy – aromaterapią.
Dziękuję, że zaglądają Państwo na moją stronę internetową, gdzie można w dziale „artykuły” zapoznać się szerzej z tematem terapii naturalnych. Najbardziej jednak cieszą mnie pytania od Czytelników, które są dla mnie świadectwem zainteresowania medycyną niekonwencjonalną i poszukiwaniem różnych dróg pomocy sobie i bliskim.
Zebrałam kilka ciekawych pytań, dotyczących poprzednich artykułów, sukcesywnie będę na nie odpowiadać na łamach gazety, mając nadzieję, że większość Czytelników zainteresowanych tematem na tym skorzysta. Wracamy dziś do stawiania baniek lekarskich.
Pani Regina z Kłodzka pisze:
Od dwóch lat stawiam swoim dwóm synom bańki na przeziębienie oraz przy uporczywym kaszlu i mam wrażenie, że odkąd to robię rzadziej chorują. Ale po przeczytaniu artykułu o bańkach lekarskich przyszło mi na myśl, że powinnam się tego najpierw nauczyć, bo może nie wszystko robię dobrze. Jak Pani uważa?
Dobrze, że efekty Pani działań są pozytywne, ale trzeba pamiętać, że nie możemy medycyny alternatywnej traktować nieracjonalnie uważając, że nasze działania nie niosą skutków ubocznych. W każdej terapii należy uwzględnić wskazania i przeciwwskazania do zastosowania danej metody. Jedynym wyjątkiem jest bioenergoterapia, która nie stwarza żadnych zagrożeń.
W zabiegu stawiania baniek lekarskich, czy chińskich przeciwwskazań jest wiele, trzeba mieć wiedzę oraz umiejętności praktyczne zanim rozpoczniemy terapię, choć sama technika nie jest trudna. Organizowane są kursy i warsztaty dla osób chcących nauczyć się profesjonalnego stosowania tej metody, a dla własnych potrzeb warto zapoznać się z tematem, konsultując się z osobą posiadającą doświadczenie w tym zakresie, szczególnie, jeśli pojawiły się wątpliwości.
Każdy przypadek jest inny, nie znając szczegółów trudno mi jest wypowiedzieć się czy wykonanie i przebieg zabiegów przez Panią wykonywanych jest właściwy.
Pani Teresa W. (miejsce nie podane) pyta:
Stosuję bańki bezogniowe wnukom przy przeziębieniach, czy one są mniej skuteczne, niż te ogniowe, bo bardzo słabo mi się zasysają?
O bańkach ogniowych mówi się, że są najbardziej skuteczne. Uważam jednak, że w przypadku, gdy chcemy postawić je małym dzieciom, którym trudno jest zaakceptować ogień, zamiast narażać je na stres i negatywne przeżycia, utrwalających się często na całe lata, warto zastosować zamiast nich bańki bezogniowe, nawet, jeśli miałyby skutkować wolniej, lub zabiegów trzeba by było wykonać więcej. Jeśli chodzi o tzw. stopień „zassania” bańki różni się on
w zależności od jakości bańki oraz materiału z jakiego są wykonane. Najlepsze, pod kątem regulacji podciśnienia, są bańki silikonowe bezogniowe (koniecznie przeźroczyste) oraz szklane z pompką.
Osoby zainteresowane tematem stawiania baniek lekarskich odsyłam do nr. 43, 44 Gazety Prowincjonalnej „Brama”.
Już w następnym odcinku obiecana aromaterapia – inne „spojrzenie” na zapach.