I tak było - kawał historii restauracji "Pod Filarami" przy lądeckim Rynku

Autor: 
Mirosław Awiżeń
pod-filarami.jpg
dom1.jpg

Restauracja była własnością PSS „Społem” (Powszechniej Spółdzielni Spożywców - przyp. red.) z Bystrzycy Kłodzkiej. Przez wiele lat kierownikiem restauracji była p. Jadwiga Rączkowska a szefem kuchni Tadeusz Rączkowski pełniący również obowiązki z-cy kierownika restauracji. Oboje byli mistrzami w zawodzie kucharz.
W restauracji pracowało nas dwoje, 6 kelnerów, 8 osób w kuchni + rozliczeniowa + sprzątaczka. Razem 18 osób. Organizowaliśmy wesela, dancingi, bale sylwestrowe, imprezy okolicznościowe...W restauracji „Pod Filarami” preferowano kuchnię polską. Specjalnością zakładu były flaczki wołowe i zrazy wołowe zawijane w sosie myśliwskim. – mówi p. Tadeusz Rączkowski: – Lokal prowadziliśmy już 8 lat, kiedy w 1990 r. nowo powołany Prezes pan S. podjął decyzję o zlikwidowaniu restauracji i zrobieniu tam sklepu spożywczego. Był to bardzo niefortunny pomysł, jak wiele też innych, które w sumie doprowadziły do rozpadu Spółdzielni. Spółdzielni, która posiadała sieć sklepów, masarnię, rzeźnię, piekarnię, ciastkarnię, rozlewnie wód gazowanych, piwa... Byliśmy z Żoną instruktorami przyuczenia w zawodzie: kelner i kucharz. Spod naszej ręki wyszło kilkudziesięciu wykwalifikowanych pracowników. Dzisiaj restauracja stoi zamknięta od kilku lat, tylko wiatr po niej hula. Może władze Lądka Zdroju przyczynią się do odebrania tego lokali i całego budynku obecnym właścicielom, bo przecież dom idzie w ruinę, a to obiekt zabytkowy. Szkoda, że lądecki Rynek nie tętni życiem, ale jak może, kiedy w Rynku nie zjemy porządnego posiłku... a i handel umiera. W Lądku Zdroju przepracowaliśmy 19 lat dojeżdżając z Kłodzka.
Tyle pan Rączkowski. Teraz ja sobie powspominam i podywaguję. Na pewno szkoda tej niemalże kultowej restauracji „pod Filarami” w Lądku Zdroju. Wiele lat temu Rynek tętnił życiem. Dzisiaj próby jego reanimacji dają - delikatnie mówiąc - miernie wyniki. Zresztą lądecki Rynek to nie wyjątek. Śródmieścia naszych przepięknych miasteczek po prostu pustoszeją. Brak mi tych klimatów, których w żaden sposób nie zastępują „pizzerie”, „zapiekanki”, gdzie - byle szybciej napchać się i dalej... a już najlepiej w Mac Donald’sie jedzonko prosto do samochodu i w drogę... Czy tak musiało być? „Połknęliśmy” cywilizację „boć Polacy nie gęsi i na świecie się znają”... Ale myślę, że i restauracja „Pod Filarami” w Lądku Zdroju kiedyś znowu „zaczaruje” urokiem i smakami obywateli Rzeczpospolitej (a i innych narodów). Stanie się miejscem pogaduszek przy dobrym jedzeniu. „Wszak Polacy nie gęsi, i przykład z Francuzów wezmą”. Ameryka, Ameryką, pieniądz pieniądzem, „wyścig szczurów” wyścigiem, a życie mamy jedno i warto w nim zaznać prawdziwych przyjemności. Tych kulinarno-towarzyskich też. Co by nie powiedzieć - dla mnie wciąż najlepszy jest schabowy z kapustą i ziemniakami. Oj... dobre to danie narodowe na zimy czas.
A tak teraz wygląda z zewnątrz restauracja „Pod Filarami”. Do środka wejść się nie dało, zamknięta na głucho a właściciela mało kto na oczy widział.

Wydania: