Ruskie. Problemy

Autor: 
Katarzyna Redmerska

Od czasu do czasu dla relaksu oglądam w TV posła Macierewicza. Uwielbiam poruszany przez niego temat teorii spiskowych i pewność, że „ruskie” są złe (rzecz jasna nie pierogi). Szczerze mówiąc, to wciągnęłam się cholera w ten temat, niczym w latynoski serial
i mimo zdrowego rozsądku, nie umiem z tą „słabością” skończyć. Powiem więcej, ja zaczynam sama tworzyć swoje teorie na temat problemów z „ruskimi”.
Ostatnio pochłonięta tymże tematem („ruskie” złe), zagłębiłam się w naszą historię i…doszukałam się wielu naprawdę ciekawych i co istotne, ważnych informacji. Tak naprawdę, początku problemu należy upatrywać w związku carycy Katarzyny II i króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Stanisław August Poniatowski, ostatni król Polski, był „barwną” postacią. W oczach wielu historyków uchodzi za zdrajcę narodowego. Jego polityka zagraniczna przedstawiała wiele do życzenia i była zdaniem sporej grupy, „monitorowana” przez Katarzynę II! Mówiąc najściślej, gdyby nie caryca Katarzyna II, nie byłoby tej całej historycznej zadymy naszego kraju z rozbiorem włącznie. Ale po kolei.
Nasz król padł ofiarą hormonów i zapałał biedaczek do carycy uczuciem. Cóż, serce nie sługa. Bezwzględna Katarzyna wykorzystała Augusta i wycisnęła go jak cytrynę. Owszem, chyba i ona coś tam do niego czuła. Swojego czasu tworzyli nader romantyczną parę kochanków, gruchających do siebie niczym dwa gołąbki i rozczytujących się razem w uczonych książkach itd.
To, że Poniatowski został królem, zawdzięcza carycy. Ona wysunęła jego kandydaturę na króla Polski. Sporo się w związku z tym wydatkowała. Kosztowało ją to m.in. pól miliona rubli, które przeznaczone zostały na korupcję posłów i polityków. Objęcie tronu przez Poniatowskiego zapewniało Katarzynie II, ciągły „monitoring” Polski i co za tym idzie trzymanie jej w nieograniczonej zależności od Rosji.
Gdy król zaczął wyłamywać się spod jej zależności i o zgrozo myśleć po swojemu (chciał wprowadzić obszerny program reform ustrojowo-gospodarczych. Nawet mu się z początku to udawało), caryca się zdenerwowała. Co się dziwić, każdy z nas by tak zrobił na jej miejscu. Tak się wykosztowała i co? Jej „pupil” robi takie numery.
Początku „rozłamu” caryca - król, należy szukać w sprawie równouprawnienia protestantów i prawosławnych w kraju uchodzącym za katolicki. Chodziło o wprowadzenie różnowierców do sejmu i trybunałów. Na te żądania carycy, nie chciał się zgodzić król. Nie będę tu wnikać dalej w historię. Krótko mówiąc, konsekwencją był wybuch czteroletniej wojny domowej. Później był traktat petersburski i I rozbiór Polski (i mimo, że zaborców było trzech: Austria, Prusy i Rosja, to nikt nie zamydli nam oczu, że to byli „ruskie”). Stanisław August Poniatowski poszedł na ugodę z carycą Katarzyną II i zgodził się na cesję ziem polskich.
Drodzy Czytelnicy, możemy polemizować długo i szczęśliwie na powyższy temat. Nawet argument w postaci faktu, że caryca Katarzyna II była Prusaczką, nie zmieni to tego, że była władczynią Rosji, i że niecnie wykorzystała uczucie Poniatowskiego do jej osoby.
Zastanawiam się, czy nie przesłać mojej rozprawki posłowi Macierewiczowi. Jak już „ruskich” rozliczać, to na całego.

Wydania: