Dbaj o swój "przydomowy" sklep
Firmie musi się opłacać prowadzenie sklepu osiedlowego, dzielnicowego. Więc my, klienci, mieszkańcy z okolicy powinniśmy sprawiedliwie dokonywać zakupów, tak w sklepach wielkopowierzchniowych, jak i w naszych „przydomowych” sklepach, o ile chcemy, żeby one istniały. A przecież wygodnie rano, nawet w podomce, wyskoczyć po świeżutkie, wspaniałe pieczywo do sklepu „za rogiem”. Potem, wygodnie pojechać samochodem do supermarketu, aby załadować samochód „pod dach” i zadowolonym wrócić do domu.
Wieczorową porą miło i wygodnie znowu „wpaść do sklepiku na rogu”, gdy przysłowiowej szczypty soli zabraknie czy puszki piwa.
Chwila zastanowienia: fajnie i niekiedy nawet taniej pochodzić po takim supermarkecie... a ile tam dodatkowych atrakcji... Potrzebnie czy nie (efektowne kuszenie) wydać kilkadziesiąt, kilkaset złotych, a w naszym, dzielnicowym sklepie wydać kilka, kilkanaście złotych.
Z tych kilku, kilkunastu złotych właściciel sklepu „za rogiem” nie wyżyje. Prędzej czy później go zamknie. I co? Rano po bułki, mleko odpalaj samochód i jedź do swojego „ukochanego” supermarketu. Wieczorem? ... zabrakło życzliwej sąsiadki, co to pożyczy „do jutra” niezbędnej szklanki cukru czy puszki piwa, choć „tak się chce”... Odpalaj samochód i jedź do swojego wielkiego sklepu na przedmieściu... Niemiła perspektywa - nieprawdaż?
Więc dbajmy o nasze sklepy osiedlowe, dzielnicowe, środowiskowe, bo potem będzie za późno i „Polak mądry po szkodzie”. Złość na kogo? Na właściciela zamkniętego sklepu czy na siebie?